OLIMPIJSKIE NADZIEJE, SUKCESY I ROZCZAROWANIA

(cz. 2)

Wielkie nadzieje (zbieżność z tytułem popularnej powieści Karola Dickensa "Great Expectations" jest całkowicie przypadkowa) były związane z występem polskiej reprezentacji męskiej, której skrajni pesymiści wróżyli skuteczna walkę o miejsce w ścisłej czołówce, zaś mówiąc konkretnie - o miejsce w pierwszej szóstce, a skrajni optymiści głośno mówili o medalu, nawet takim z najbardziej szlachetnego kruszcu.

Po przyjrzeniu się przebiegowi wszystkich rund i wszystkich ważniejszych partii możliwa jest bardziej zniuansowana ocena wyników po polskich drużyn podczas Olimpiady Szachowej w Chennay. Zacznijmy od wyniku Polek.

Po "zaplanowanym" wygraniu czterech pierwszych meczów przyszedł kryzys - przegrana z niezbyt silną Rumunią 1,5:2,5. Po maksymalnym zwycięstwie z szóstej rudzie znów "awaria" - remis z Bułgarkami. Stracone punkty meczowe (inne drużyny też się ich nie ustrzegły ...) spowodowały, że w walce o medalowe pozycje margines błędu był już bardzo mały. Po dwóch kolejnych zwycięstwach Polki awansowały na pierwsze miejsce! Remis z zawsze groźnymi Gruzinkami przedłużył szanse na medalową lokatę, ale zasłużona porażka z Ukrainą w ostatniej rundzie zepchnęła nasz zespół na szóste miejsce. Proponowana wstępnie (podsumowanie - cz. 1) ocena "4 z minusem" jest zdecydowanie za niska, bo nie uwzględnia, że polska drużyna rozegrała kilka meczów z rywalkami z "najwyższej półki" i do ostatnich kwadransów miała realne szanse nawet na złoty medal. Podwyższamy zatem ocenę na "mocne cztery", a przed dodaniem do czwórki "plusa" powstrzymuje nas wyłącznie brak na Olimpiadzie dwóch zespołów, w tym Chin, które zawsze walczą o najwyższe trofea. Na tle wyników poprzedniej olimpiady widać wyraźny postęp, a dodatkowym powodem do optymizmu odnośnie przyszłości jest fakt, że polska drużyna może doznać kolejnego wzmocnienia w osobie niezwykle utalentowanej i perspektywicznej Aleksandry Malcewskiej.

Wystawianie "świadectw indywidualnych" za występ w imprezie drużynowej, gdzie często zawodniczka/zawodnik są zmuszani albo do "ratowania wyniku" albo do gry kilku partii z rzędu takim samym kolorem, to zawsze zajęcie niewdzięczne, pełne ryzyka i narażone na popełnienie pryncypialnych błędów. Zacznijmy od końca.

Aktualna mistrzyni Polski Michalina Rudzińska z pewnością nie zawiodła, o czym mówi wynik punktowy (3,5/5) i rankingowy. Nieszczęśliwa porażka z Rumunią po błędzie debiutowym odebrała Michalinie pewność siebie i spowodowała, że już tylko jeden raz pojawiła się w składzie. Wielka ambicja, pracowitość i autentyczna miłość do szachów (patrz wywiad z mistrzynią w numerze 3-4/2022 "Mata") rokują, że Rudzińska zagra na kolejnych dużych turniejach z jeszcze większym sukcesem.

Występ i styl gry Marii Malickiej (7p/9, bez przegranej) był znakomity. Pytanie brzmi, gdzie jest kres możliwości tej mistrzyni i czy pokusi się ona, by w przeciągu 2-3 lat ustabilizować swoją grę powyżej bariery Elo 2450. Jest też mała obawa, że Maria Malicka w pewnym momencie zrezygnuje z wyczynowych szachów i poświęci się karierze uniwersyteckiej.

Niewiarygodny rezultat Oliwii Kiołbasy (9,5/11) przewyższa wszelkie możliwe pochwały. Annały zmagań olimpijskich nie notowały takiej dominacji jednej zawodniczki na jednej szachownicy, a osiągnięcie 9 punktów z pierwszych 9 partii na długo pozostanie rekordem nie do pobicia.

Grająca na drugiej szachownicy mega-doświadczona Monika Soćko zrobiła wynik (5/9) zbliżony do oczekiwanego. Ciekawe, że arcymistrzyni lepiej radziła sobie z silnymi przeciwniczkami, a straty poniosła tam, gdy zadanie wydawało się łatwiejsze (przegrana z Rumunią i remis z Bułgarią).

Debiutująca w drużynie narodowej (i od razu na pierwszej szachownicy!) Alina Kaszlinska sprawiała wrażanie stremowanej ciążącą na niej odpowiedzialnością. Nie będziemy odosobnieni w przypuszczeniu, że kibice i trenerzy oczekiwali jednego lub dwóch "plusów" oraz choćby niewielkich zysków w rankingu indywidualnym, a żadnego z tych celów nie udało się osiągnąć. Nie będziemy doradzać Alinie, w jakim kierunku ma iść jej aktualny trening, bo na co dzień ma do dyspozycji trenera o najwyższych kwalifikacjach. Następny występ na olimpiadzie z pewnością będzie lepszy.

Podsumowanie występu drużyny męskiej w Chennay to przykry obowiązek, przy czym nie idzie wcale o zdobycze punktowe i wynikające stąd zyski oraz straty punktów rankingowych. O czym więc mowa? Otóż po zakończeniu siódmej rundy, w której Polacy zremisowali z ambitnymi, ale niezbyt wysoko klasyfikowanymi Filipińczykami, lider naszej drużyny Jan-Krzysztof Duda poprosił, by go więcej nie wstawiać do składu drużyny na kolejne mecze i w tym postanowieniu wytrwał do końca olimpiady. Reprezentacja straciła swojego najsilniejszego przedstawiciela, pozostała czwórka musiała grać wszystkie partie aż do końca. Arcymistrz Duda nie był chory, nie uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, nie był niedysponowany jego osobisty trener - sekundant (am Kamil Mitoń), który w Chennay miał się zajmować wyłącznie przygotowaniami naszego lidera do kolejnej partii. Tak więc - z punktu widzenia obserwatora - nie istniał żaden widoczny przymus forsujący rezygnację z gry. Trzeba tu nadmienić, że zaledwie w dekadę po zakończeniu olimpiady Jan-Krzysztof Duda wystartował w silnie obsadzonym turnieju indywidualnym w USA i tam wydawał się być w zupełnie normalnej formie fizycznej. I kolejna wzmianka, bardzo istotna - w liczącej prawie sto lat historii olimpiad szachowych taki przypadek był notowany chyba tylko raz. Owszem, zdarzało się, że zajęci przygotowaniami do jakiegoś arcyważnego meczu giganci szachów (Karpow, Kasparow) rezygnowali z gry na olimpiadzie. Bywało, że zawodnik chory opuszczał kilka rund, albo że gracz znajdujący się w wyjątkowo słabej formie był rzadko zatrudniany przez kapitana drużyny. To wszystko są przypadki normalne, zrozumiałe dla każdego kibica. Natomiast podczas olimpiady w Nicei w 1976 r. brazylijski arcymistrz Enrique Mecking (dwukrotny pretendent, kreowany na następcę Fischera) nie pojawił się na meczu ze Szkocją (podobno chciał obejrzeć w telewizji interesujący mecz piłkarski) i skutkiem tego Brazylia oddała punkt walkowerem, przegrała mecz i spadła do finału "C", a Mecking już się nie pojawił na sali gry. Wszystko to prawda, ale Mecking, oprócz tego, że świetnie grał w szachy, miał fatalną reputację wśród organizatorów, działaczy oraz swoich rywali i jako "niegrzeczny chłopak" nigdy nie stanowił przykładu do naśladowania.

Publiczność szachowa nigdy nie otrzymała oficjalnego komunikatu, który objaśniłby okoliczności tego "trzęsienia ziemi" w polskiej drużynie olimpijskiej AD 2022, a wypowiedzi komentatorów, jeśli w ogóle się pojawiły, to składały się z uprzejmych ogólników. Nie znając faktów ani wypowiedzi naocznych świadków nie będziemy pogrążali się w spekulacjach i wyrazimy tylko nadzieję, że sprawa ta znajdzie kiedyś swój finał w postaci wiarygodnego opisu. Wielka szkoda, że ważne obowiązki rodzinne nie pozwoliły pojechać do Indii kapitanowi polskiej drużyny męskiej, bo wierzymy, że obecny na miejscu Bartosz Soćko potrafiłby znacznie skuteczniej kierować dziejącymi się tam wydarzeniami, niż to miało miejsce.

Absencja J-K. Dudy w końcowej fazie olimpiady wpłynęła w rozmaity sposób na grę jego kolegów z reprezentacji. Arcymistrz Mateusz Bartel jeszcze w czasie feralnego meczu z Filipinami rozpoczął swoją fantastyczną serię pięciu kolejnych zwycięstw, co stanowiło mocny fundament udanego finiszu polskiej drużyny i awansu na przyzwoite 9.miejsce. Do swoich sukcesów zaliczy grę na olimpiadzie Kacper Piorun, który wygrał trzy ostatnie partie.

Radosław Wojtaszek, który nagle awansował na pierwszą szachownicę, grał w tych nienormalnych warunkach z mniejszą pewnością siebie, wygrał tylko jedną partię z silnym przeciwnikiem i kilka razy zremisował tam, gdzie z racji różnicy w klasie gry oczekiwano, że gładko wygra.

Najgorzej wpłynęły nagłe zmiany w drużynie na styl gry Wojciecha Morandy. Zwykle mocny punkt zespołu, solidny i trudny do pokonania, w Chennay arcymistrz Moranda grał dość bezbarwnie, poprawnie w debiucie (ale nie tworząc problemów przeciwnikom), bez planu i bez błysku w grze środkowej oraz w końcówce (fatalny mecz ze Szwecją). Strata 27 oczek Elo w zaledwie 9 partiach świadczy o formie wyjątkowo nieskorelowanej z terminem olimpiady.

Na koniec, z uwagi na to, że 9. lokata olimpijska jest wynikiem gry wyłącznie z drużynami przeciętnymi, w zasadzie nie aspirującymi do lokaty w pierwszej szóstce, obniżamy oceną występu na "trzy z plusem". Czy nie za surowo, czytelnik sam oceni.

Prawdopodobnie wszyscy kibice w Polsce zastanawiają się, czy i jak Polski Związek Szachowy zamierza zbudować polską drużynę na następną olimpiadę, za 2 lata. Co zrobić, by grali w niej wszyscy najlepsi Polacy? Jakie zasady mają obowiązywać członków kadry narodowej? Czy Jan-Krzysztof Duda, którego osoba i wyniki sportowe zrobiły tak wiele dobrego dla popularyzacji "królewskiej gry", będzie grał w reprezentacji, czy też zdecyduje się na indywidualną ścieżkę kariery, poza kadrą, bo przecież już dziś opuszcza Indywidualne Mistrzostwa Polski i nie gra w Super Lidze? Wybory w PZSzach za nami, mamy nowy Zarząd z perspektywą niezakłóconego działania przez kolejne 4 lata, więc na konkretne decyzje nie powinniśmy czekać zbyt długo. Oby!

(koniec części drugiej - ostatniej)

I runda | II runda | III runda | IV runda | V Runda | | VI Runda | VII Runda | VIII Runda | IX Runda | X Runda |
Wyniki końcowe open | Tabela końcowa open |
Wyniki końcowe women | Tabela końcowa women | Wyniki indywidualne | Podsumowanie (cz. 1)

Tomasz Lissowski

Info: https://chess-results.com/tnr653631.aspx

Partie: (games)

Partie: (games)

Vistula Chess Monthly

Logo Vistula