MIROSŁAWA LITMANOWICZ (1928 – 2017)

18 sierpnia w Warszawie, otoczona przez rodzinę, zmarła Maria Mirosława Litmanowicz (z domu Kałęcka), czołowa szachistka Polski lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ub. wieku, mistrzyni międzynarodowa, multimedalistka indywidualnych i drużynowych Mistrzostw Polski, najstarsza polska uczestniczka kobiecych olimpiad szachowych, ceniona autorka.

Urodziła się 6 września 1928 roku. Jej pierwszym nauczycielem gry w szachy był ojciec Ignacy Leonard Kałęcki, pedagog, długoletni kierownik szkoły podstawowej w podwarszawskim Wawrze.

Po ukończeniu studiów w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w czerwcu 1950 r. podjęła pracę w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego. Zachęcona przez kolegę z pracy (był nim Eugeniusz Rysak, kandydat na mistrza, przyszły skarbnik Polskiego Związku Szachowego) zapisała się do klubu „Ogniwo” Warszawa, działającego przy stołecznym Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji z siedzibą przy placu Starynkiewicza. Po zaledwie sześciu miesiącach szkolenia w klubie w marcu 1951 r. zadebiutowała w Mistrzostwach Polski kobiet, zajmując na turnieju w Częstochowie 6. miejsce na 12 uczestniczek. Po zamążpójściu, już pod nazwiskiem Litmanowicz, w 1953 r. w Katowicach wraz z kolegami z „Ogniwa” (Plater, Duda, Solecki, Krulisch, Rysak, Śmigaj, Łojek, Niwiński) zdobyła złoty medal na Drużynowych Mistrzostwach Polski. Później aż do końca kariery sportowej grała w barwach wojskowego klubu „Legion” (który początkowo nosił nazwę „Dom Wojska Polskiego”). Władysław Litmanowicz, małżonek pani Mirosławy (która niechętnie używała pierwszego imienia), był posiadaczem tytułu mistrza krajowego, a przy tym człowiekiem o dużej wiedzy szachowej oraz wieloletnim redaktorem naczelnym miesięcznika „Szachy” – taki domowy trener w owym czasie, gdy nie istniało jeszcze zorganizowane szkolenie ani na poziomie klubów, ani całego związku krajowego, stanowił oczywiście nieocenioną pomoc w rozwoju kariery sportowej szachistki.

Ogółem w latach 1951 – 1972 Mirosława Litmanowicz wystąpiła 16 razy w indywidualnych Mistrzostwach Polski kobiet, raz zdobywając złoty medal (Lublin 1968) i pięciokrotnie – medal srebrny (1957, 1959, 1964, 1969, 1972). W 1960 i 1963 roku grała w turniejach kadry kobiecej, zajmując odpowiednio trzecie i drugie miejsce – można to uznać za równoważne zdobyciu medalu, gdyż w tych latach nie były rozgrywane Mistrzostwa Polski. W Drużynowych Mistrzostwach Polski grała 12 razy, pięciokrotnie zdobywając medal złoty i również pięciokrotnie wygrywając rywalizację na szachownicy kobiecej.

W latach 1957 – 1972 wystąpiła w pięciu kobiecych Olimpiadach Szachowych (odbywały się wówczas one rzadziej niż obecnie, a drużyna olimpijska składała się z dwóch zawodniczek, którym od roku 1963 towarzyszyła jedna rezerwowa) uzyskując łącznie 24,5 p. z 45 partii. Wielokrotnie reprezentowała Polskę w meczach międzynarodowych oraz w turniejach międzynarodowych, wygrywając dwa z nich. W 1967 r. uzyskała tytuł mistrzyni międzynarodowej FIDE. Warto podkreślić, że grę w turniejach przez cały czas łączyła z prowadzeniem domu i pełnoetatową pracą zawodową w Głównym Urzędzie Statystycznym – na dość odpowiedzialnym stanowisku. Parasol ochronny rozpostarty przez kierownictwo PZSzach dawał tyle, że w razie dłuższej nieobecności w związku ze startem w turnieju zawodniczka mogła liczyć na urlop bezpłatny, niedostępny dla zwykłego pracownika.

Mirosława Litmanowicz reprezentowała pozycyjny styl gry, bazujący na niezłej znajomości grywanych debiutów. Białym kolorem zwykle rozpoczynała grę ulubionym posunięciem Bogolubowa, czyli 1.d2-d4, czarnymi stosowała rozmaite debiuty półotwarte: skandynawską, obronę Caro-Kann i obronę francuską. Jak przystało na żonę autora monografii poświęconej obronie słowiańskiej, również ten debiut służył jej wiernie przez całe życie. Z reguły nie próbowała zamatować przeciwniczkę od pierwszych posunięć, ale w przygotowanych wariantach potrafiła grać agresywnie i poświęcać materiał za inicjatywę.

Po zakończeniu gry wyczynowej odniosła duży sukces jako autorka książek. Jej debiut pisarski to podręcznik dla młodzieży (I wydanie – 1982), który rozszedł się w nakładzie 150 tysięcy egzemplarzy! W latach socjalistycznej gospodarki planowej przedostanie się do tzw. planu wydawniczego było piekielnie trudne, gdyż wszystkie niemal wydawnictwa polskie cierpiały na uporczywy brak papieru i musiały ograniczać produkcję, ale gdy autor znalazł już uznanie wydawcy, mógł liczyć na godziwe honorarium, co dzisiaj brzmi niewiarygodnie; tempora mutantur... W 1996 r. ukazało się jej doskonałe opracowanie poświęcone VI Wschechświatowej Olimpiadzie Szachowej Warszawa 1935. Licząca wraz z aneksem (z 1997 r.) prawie 400 stron książka doczekała się entuzjastycznej oceny amerykańskiego mistrza międzynarodowego Johna Donaldsona, który na łamach „Inside Chess” pisał:

Ta książka, efekt pracy całego życia pani Litmanowicz i jej zmarłego męża Władysława, to prawdziwie owoc miłości i zapełnienie wielkiej luki w literaturze szachowej.

(...) Jest to produkt poszukiwań i zbierania materiałów przez kilka dziesięcioleci. Dobrze zorganizowany tom zasługuje na miejsce w bibliotece każdego, kto ma poważne zainteresowanie historią szachów.

W 2001 r. powstała książka „Karol Irzykowski – pióro i szachy”, której byłem współautorem. Zaczęło się skromnie – pani Mirka została poproszona przez literaturoznawcę Barbarę Winklową o odczytanie listów pisarza, w których treść wplecione były zapisy partii szachowych. Zadanie zostało wykonane fachowo i precyzyjnie, a z czasem pojawił się pomysł, by pasji szachowej znakomitego krytyka poświęcić dłuższe opracowanie.

Była też składająca się z wielu tomików i wielokrotnie wznawiana seria szkoleniowa dla młodzieży, obejmująca wszystkie zagadnienia od debiutu przez strategię aż do końcówek. Przez 6 lat ukazywało się redagowane przez panią Mirkę i mm. Andrzeja Adamskiego pisemko „Mateusz, daj mata!” – najpierw miesięcznik, później kwartalnik. Według posiadanych przeze mnie informacji Mirosława Litmanowicz ma największy na świecie dorobek książkowy wśród wszystkich pań piszących o szachach.

Szczególny sentyment miała Mirosława Litmanowicz do swej ostatniej książki pt. „Arcymistrzyni” (Wydawnictwo „Penelopa” 2010), która była poświęcona życiu i twórczości szachowej Krystyny Hołuj – Radzikowskiej. Warto tu podkreślić, że obie mistrzynie przez kilka dziesięcioleci walczyły ze sobą zaciekle przy szachownicy, bez ugodowych remisów i kalkulowania tak powszechnego w szachach męskich, lecz gdy figury szachowe wracały po grze do pudełka, to niezależnie od wyniku konfrontacji panie zapominały o emocjach i potrafiły dochować niczym niezmąconej przyjaźni. Równie lojalną przyjaciółką była pani Mirosława w relacjach z innymi swoimi rywalkami: Apolonią Litwińską, Hanną Helwigową, Henryką Konarkowską – Sokolov, Danutą Samolewicz i Jolantą Szotą – Dahlin.

Jak bliskie i ważne dla pani Mirki były te mierzone dziesiątkami lat przyjaźnie, łatwo się przekonać, gdy sięgniemy po Jej autobiografię „Moja przygoda z szachami” („Penelopa” 2004). Nie jest to bynajmniej techniczny opis własnych sukcesów przy szachownicy – to szeroka panorama polskich szachów kobiecych na przestrzeni wielu lat, wypełniona ciekawymi fotografiami, anegdotami, skomentowanymi partiami (nie tylko jej własnymi i nie tylko zwycięskimi) oraz ciepłymi charakterystykami osób, z którymi autorka miała okazję spotykać się mniej lub bardziej systematycznie. Można tu powtórzyć za Johnem Donaldsonem: książka ta jak rzadko która zasługuje na miejsce w bibliotece każdego, kto ma poważne zainteresowanie historią szachów.

Mieszkanie państwa Litmanowicz przy ul. Flory, wypełnione szachową literaturą i trofeami turniejowymi, zawsze było otwarte dla gości szachowych, tak zagranicznych, jak i krajowych. Bywali tam tacy koryfeusze szachów jak Michaił Tal, Dawid Bronsztejn, „król kolekcjonerów szachowych” Lothar Schmid i Mieczysław Najdorf. Przyjaciółka od szachownicy mogła być pewna, że będzie mogła się tam zatrzymać, a wyjedzie wysłuchana przez gospodynię spragnioną opowieści ważnych i nieważnych oraz nakarmiona smakołykami. Przez wiele lat organizowano spotkania dawnych kolegów klubowych; skuszeni miłą atmosferą i suto zastawionym stołem gościli tam Kazimierz Plater, Roman Dworzyński, Rafał Marszałek, Jacek Żemantowski oraz Andrzejowie: Pytlakowski, Adamski i Filipowicz.

Niewiele lat temu z inicjatywy Wojciecha Zawadzkiego we Wrocławiu doszło do sensacyjnego meczu dwóch zasłużonych mistrzyń, liczących razem około 165 lat ! Apolonia Litwińska kontra Mirosława Litmanowicz rozegrały dwie partie przyspieszone, dwukrotnie zwyciężyła ta druga, posunięcia notował dzisiejszy redaktor naczelny „Mata” Paweł Dudziński. Wracaliśmy później z Dolnego Śląska samochodem do Warszawy razem z wydawcą Jerzym Morasiem, pani Mirka była wyraźnie markotna, aż w pewnym momencie zapytała nas:

- Czy to na pewno dobrze, że wygrałam obie partie z Polą? Może powinnam w drugiej partii zaproponować remis? Czy ona nie czuje się urażona, przecież znamy się tyle lat ...

Upewnialiśmy ją, że taki jest sport, raz się przegrywa, raz się wygrywa, zresztą wynik nie był sprawą najważniejszą; szło raczej o to, by pokazać młodzieży, że „wypróbowana gwardia” nie składa przedwcześnie broni. Czy te argumenty podziałały, nie wiem.

Taka była pani Mirka Litmanowicz. Szachy towarzyszyły jej przez całe długie i w sumie chyba szczęśliwe życie, w trakcie którego ona poznała pewien sekret – sukces sportowy to wielka rzecz, by go osiągnąć, można poświęcić lata pracy, ale też żadna partia szachów nie jest warta tego, by utracić przyjaźń.

M. Litmanowicz – M. Perevoznic [A69]
Łódź 1963
turniej strefowy (r. 3)
1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.f4 Wariant Czterech Pionów był w rękach Mirosławy Litmanowicz groźnym orężem przez wiele lat.
5...0–0 6.Sf3 c5 7.d5 e6 8.Ge2 exd5 9.cxd5 We8 10.e5 dxe5 11.fxe5 Sg4 12.e6 fxe6 13.0–0

13...Gxc3? Reprezentantka Rumunii z pewnością przeczuwała, że oddanie „czarnopolaka” jest ryzykowne, ale dwa piony „piechotą nie chodzą”. Lepsze jest 13...exd5 14.Sxd5 Ge6 15.Gc4 Sc6 i czarne bronią się.
14.bxc3 exd5 15.Sg5 Se3 16.Gxe3 Wxe3 17.Sf7 Hb6? Przegrywający błąd, należało wypróbować 17...He8! Teraz na pozycję czarnych posypie się lawina kombinacyjnych ciosów.
18.Wb1 Hc6 19.Hd2 19.Gc4!! i nie ma zadowalającej obrony, np. 19...Ge6 20.Sd8! lub 19...dxc4 20.Hd8+ Kg7 21.Hh8 mat.
19...We7 20.Sh6+ Szybko wygrywa 20.Gf3.
20...Kg7 21.Hg5 Hd6

22.Wf5!? Efektowne wtargnięcie. Gra szybko się kończy po 22...Gxf5? 23.Sxf5+ oraz 22...Ge6 23.Hf6+ Kxh6 24.Wh5 mat. Jeśli 22...He6, to wygrywa 23.Sg4 Sd7 24.Wbf1 We8 25.Gb5 itd. Ruch w tekście też nie ratuje.
22... Wxe2?! 23.Wf7+ Kh8

24.Wfxb7 Białe mają tu do dyspozycji wiele energicznych kontynuacji, np. 24.Wd7! Sxd7 25.Sf7+ Kg8 26.Sxd6 albo 24.Wc7! oraz 24.Sf5! z matem.
24...Hf8 Jeśli 24...Gxb7, to oczywiście 25.Sf7+.
25.Wf1 Gf5 26.g4 Jeszcze silniejsze 26.Wxf5!
26...Sd7 27.gxf5 He8 28.fxg6 hxg6 29.Sf7+ 1–0

M. Litmanowicz – W. Novarra [D24]
Lublin 1969
Olimpiada Szachowa Kobiet
1.d4 d5 2.c4 dxc4 3.Sf3 Sf6 4.Sc3 a6 5.e4 b5 6.e5 Sd5 7.a4 c6 Lepsze 7...Sxc3! 8.bxc3 Hd5.
8.axb5 Sxc3 9.bxc3 cxb5 10.Sg5! Gb7 10...Hd5?! 11.Ge2!; 10...e6? 11.Sxf7! Kxf7 12.Hf3+.
11.e6! fxe6 12.Sxe6 Hd6

13.d5! He5+ 14.Ge2 Sd7 14...Gxd5?? 15.Hxd5 Hxd5 16.Sc7+.
15.0–0 Wc8 16.Gf3 Hxc3 16...g6 17.Ge3!
17.Wa3! Hb4 17...He5 18.We1; 17...Hf6 18.Gg5.
18.We3 g6? Wielkie osłabienie pozycji, niemożliwe do naprawy.

19.Ga3 Możliwe też 19.Hd4 Sf6 20.Ga3 Ha5 21.Sxf8 Wxf8 22.Wxe7+ i dalej np. 22...Kd8 23.Wxb7 Hxa3? 24.Hb6+ z matem.
19...Ha5 20.Sxf8 Wxf8 20...Kxf8?! 21.Ha1!; 20...Sxf8 21.Wxe7+ Kd8 22.Wxb7 Hxa3 23.Hd4+-.
21.Gxe7! Kf7 21...Ha4 22.Gg5+ Kf7 23.We7+ Kg8 24.Hd4 i białe wygrywają.
22.Gg4 Sf6 23.Hd4 Lepsze 23.Hf3! Hb6 (23...Kg7 24.Gxc8! Gxc8 25.Gxf8+) 24.Gxc8.
23...Sxg4 24.Hxg4 Hb6 25.Gxf8 Kxf8 25...Wxf8 26.Hd7+ Kg8 27.We7 i wygrywa.
26.Hf3+ Kg8 27.We7 Wf8 28.Hc3! Wf7 28...Hf6 29.Hxf6 Wxf6 30.Wxb7 c3 31.Wc1.
29.We8+ Wf8 30.Wxf8+ Kxf8 31.Hh8+ Kf7 32.Hxh7+ Kf6 33.We1 Gxd5 34.He7+ Kf5 35.We5+ Kf4 36.Hg5 mat (1–0)

Partia otrzymała jedną z dwóch równorzędnych nagród „za piękność”.

Tomasz Lissowski

Vistula Chess Monthly

Logo Vistula