Felietony

KAROL IRZYKOWSKI w oczach Antoniego Słonimskiego

Szachowa pasja wybitnego krytyka Karola Irzykowskiego była rzeczą dobrze znaną; tematowi temu w swoim czasie została poświęcona cała książka. Gdyby opracować wzór matematyczny, w którym byłby wyznaczony iloczyn siły szachowej (powiedzmy – rankingu Elo) i osiągnięć literackich, to Irzykowski w tej specyficznej klasyfikacji plasowałby się bardzo wysoko – niewątpliwie niżej od Marcela Duchamp (który grał na Olimpiadach Szachowych), ale wyżej od Nabokowa i Jerzego Putramenta. Ciekawe uwagi wiążące styl Irzykowskiego z jego literackim temperamentem i posiadanym charakterem spisał znający go przez ponad 20 lat Antoni Słonimski, też mający o szachach pojęcie więcej niż przeciętne.
„Vistula”

Pisząc o Irzykowskim, postaram się zachować obiektywizm, choć wątpię, czy mi się to uda.
Irzykowski był dobrym szachistą. Chętniej grywał czarnymi figurami niż białymi. Wolał odpowiadać na posunięcia przeciwnika niż grę otwierać. Mimo wielkiej inteligencji i wiedzy filozoficznej jakiś istotny mankament nie pozwalał mu odnaleźć samego siebie. Wychowany na filozofii niemieckiej, nie miał jasności myśli ani celności łacińskiej słowa, nie miał dowcipu Boya, który swą twórczością i praca tłumacza służył społeczeństwu. Irzykowskiemu brak było tej służebności, brak mu było żarliwości Brzozowskiego. Był korektorem, pieniaczem, polemistą, komplikatorem. Jeśli zwalczał talentyzm, po prostu mówiąc ludzi z talentem, a propagował pisarstwo Womeli czy Grabińskiego, czynił to nie z przekory czy braku rozeznania wartości w sztuce, lecz z lekceważenia i negowania właśnie tych wartości. Trudno było czasem zrozumieć, o co mu chodzi. Był członkiem Akademii Literatury i zapiski jego z tych czasów robią wrażenie raportów z pola walki o wszystkie nagrody literackie wszystkich miast polskich.
Jest rzeczą charakterystyczną, że nie prekursorska, choć piekielnie nudna „Pałuba”, nie jego dyskusje z Brzozowskim, ale brzydka książka o Boyu „Beniaminek” zdobył rozgłos największy, i co nie jest bez znaczenia, pochlebny szmerek na prawicy. Tomasz Burek pisząc o „Beniaminku” przyznaje tej książce znaczenie światopoglądowe, ale dość lekkomyślnie stwierdza: „...usiłowanie zniszczenia przeciwnika – to przywilej pamfletu...” Otóż krytyk tak rzetelny jak Burek odróżnić powinien prawa pamfletu otwartego, nieukrywanej pasji, namiętnej erupcji słownej w rodzaju Celine’a od pamfletu o pozorach racjonalizmu i rzeczowości, atakującego Boya z pozycji „klerkowskich”, a pełnego świadomych fałszów, przekręceń, zmyśleń i brzydkich insynuacji. Za ten pamflet dałbym Irzykowskiemu z kazuistyki piątkę i pałkę z etyki pisarskiej.
Irzykowski w epistemologicznych dyskusjach dwudziestolecia zajmuje pozycję niebłahą, ale na co dzień zniechęca perfidią, a często wręcz złą wolą. Aby dać tego przykład, wystarczy sięgnąć do jego notatek wydanych w „Czytelniku” w 1964 r. Wymienia mnie tam Irzykowski parokrotnie. Oto proszę, strona 390: „A jednak Grydzewski miał auto, żeby ze Słonimskim i Tuwimem uciec do Paryża.” Przypisek redakcyjny: „Wiadomość o ucieczce [...] nieścisła. 5 września 1939 r. Tuwim wraz ze Słonimskim wyjechali taksówka do Kazimierza nad Wisłą. Tam się rozstali. Słonimski wynajętą furmanką pojechał dalej wraz z Grydzewskim...”
Normalna ludzka reakcją chyba powinna być radość, że pisarzom tak jak my zagrożonym przez hitlerowców udało się ocalić! Irzykowski podaje fałszywą wiadomość i komentuje ją zawistnie. Następna cytata, strona 463:
„To jest w ich stylu (Słonimskiego np.) powiedzieć teraz: z pewnością Irzykowski się cieszy, że Boy nareszcie umarł. Tymczasem ja właśnie się martwię, że ubył mi przeciwnik.”
Jakie to brzydkie! Na wiadomość o śmierci Boya, gdybym nawet pomyślał o Irzykowskim, to chyba, że właśnie jemu musi być gorzko. Empatia – sztuka wczuwania się w inna osobę – nie była dana Irzykowskiemu. Strapienie, że hitlerowcy mordując Boya odebrali mu przeciwnika do gry czarnymi pionkami, budzi podziw dla oschłości uczuć tego świetnego gracza, który właśnie przez tę oschłość serca przegrał partię swego życia.

       Antoni Słonimski, „Alfabet wspomnień”, Warszawa 1989, s. 85-86

(Projekt okładki - Jacek Witold Zbroja)

Vistula Chess Monthly

Logo Vistula