Felietony

ZAPISANY RUCH

     Regulaminy imprez szachowych określają, że jednorazową porcją gry jest runda, podczas której walczący ze sobą szachiści powinni wykonać (przynajmniej) określoną ilość posunięć. Przez dziesięciolecia w meczach o mistrzostwo świata runda trwała 5 godzin przy 40 obligatoryjnych posunięciach, w turniejach międzynarodowych „normalna” długość rundy to 6 godzin (40 pos. / 2 h + 20 pos. / 1 h). Partie nie rozstrzygnięte podczas rundy są przerywane celem wznowienia w innym terminie czyli odkładane. Zawodnik, który obmyśla swe kolejne posunięcie w chwili zakończenia rundy, nie wykonuje go na szachownicy, lecz sekretnie zapisuje na blankiecie, który zostaje umieszczony w specjalnej kopercie, służącej ponadto do opisu położenia bierek na szachownicy. Zapisany ruch będzie pierwszym ruchem partii po jej wznowieniu.

     Regulaminy są surowe – zawodnik, który zapisuje posunięcie do koperty, nie ma prawa pomylić się. W razie, gdyby sędzia na podstawie zapisu nie był w stanie jednoznacznie ustalić intencji zapisującego, ten automatycznie przegrywa odłożoną grę, niezależnie od sytuacji na szachownicy. „Zapisany ruch” niejednokrotnie stawał się powodem rozmaitych incydentów, humorystycznych albo dramatycznych, przyciągając uwagę zawodników, sędziów i kibiców.
NEDELJKOVIĆ - UDOVĆIĆ
Mistrzostwa Jugosławii 1951

Nedeljkovic-Udovcic

     Runda się zakończyła i białym przyszło zapisać tajne posunięcie. Bez dłuższego namysłu Nedeljković zapisał na formularzu ruch 1. Wg8, włożył zapis do koperty, zakleił ją i oddał sędziemu. Będąc przekonanym, że w wariancie 1...Sc7 (groziło 2.Wa8 mat) 2.Wc8 Wf7 3.S:d6 łatwo wygrywa, poinformował obecnego wciąż na sali partnera o zapisanym posunięciu i zapytał go wprost, czy tamten nie zamierza od razu poddać się.
- Ach tak, zapisałeś 1.Wg8 - rzekł Udovćić. - Zatem rzeczywiście nie warto przychodzić na dogrywkę, bo twój król dostaje mata w dwóch ruchach: 1...Sa3+! 2.b:a3 Wc3X.
Rozpacz Nedeljkovića była tym większa, że wkrótce stwierdził, że zapisując 1. b3+ forsownie wygrywał: 1...W:b3 (1...Ka3 2. K:b5 itd.) 2. Sc5+ d:c5 3. Wa6 mat.
Powyższa historia, jak i następna, pochodzą od niemieckiego mistrza Kurta Richtera (1900-1969), niezmordowanego kolekcjonera i dowcipnego komentatora szachowych kazusów.
RICHTER - BRINCKMANN
Niemcy 1933

Richter-Brinckmann

     „Przerwa obiadowa, czarne oddały ruch 1...Hd1 do koperty. Przy wznowieniu partii zdarzyło się, że czarny goniec został omyłkowo ustawiony na c3, czego nie zauważyli obaj grający. Przy takim położeniu gońca partia zakończyła się tak: 2. Kg4 Kg7 3. Hd3+ H:d3 4. c:d3 Kf6 5. Kf4 Gb2 6. g4 Gc1+ 7. Ke4 Ke6 8. h5 Gb2 9. g5 Gc1 10. d4 (10.g6?? f5X) 10...c:d5 11. S:d4+ Kd6 12. Kf5 Gb2 13. Kf6 G:d4+ 14. K:f7 Kc5 15. g6 1:0.
Brający białymi już zapragnął uczcić zwycięstwo uczciwie zarobioną filiżanką kawy, gdy podczas analizy odkryto „błąd gońcowy”! Z ciężkim sercem musiał on od nowa rozpocząć grę w położeniu diagramu: 1...Hd1 2. g4 H:f1+ 3. Kg3 Gd4 4. g5 Hf2+ 5. Kg4 He2 6. g6 Hg2+ 7. Kh5 H:g6 8.H:g6 f:g6 9. K:g6 Gc3 10. h5 b5 11. h6 c4 12. b:c4 b:c4 13. h7 Gh8 14. Sg5 Ke7 15. Sf7 1:0. Dwa zwycięstwa, a tylko jeden punkt w tabeli”.

     Analogiczny przypadek miał miejsce podczas turnieju międzystrefowego w Taxco w 1985 roku, gdzie Michaił Tal musiał dwukrotnie wygrywać z S. A. Saeedem z Emiratów Arabskich. A teraz znów coś z odległych lat.
ROSSOLIMO - NESTLER
Wenecja 1950
     Grecko-rosyjsko-francusko-amerykański arcymistrz to postać w Polsce mało znana. Niedość mocny, by grać w turniejach z wysokimi nagrodami, utrzymywał się przez pewien czas z pracy w branży taksówkarskiej. 1.e4 c5 2.Sf3 e6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 d6 6.Ge2 a6 7.0–0 Hc7 8.f4 Sc6 9.Ge3 Gd7 10.He1 b5 11.a3 Sxd4 12.Gxd4 Gc6 13.Gd3 Hb7 14.He2 Sd7 15.b4 e5 16.fxe5 dxe5 17.Ge3 Sf6 18.Wf5 Hc7 19.Waf1 Ge7 20.W5f2 0–0 21.Wxf6 Gxf6 22.Wxf6 gxf6 23.Sd5 Gxd5 24.Hg4+ Kh8 25.Hf5 Wg8 26.Hxf6+ Wg7 27.Gh6 Wag8 28.exd5 Hc3

Rossolimo-Nestler

29.Kf1 Hd4 30.d6 Hd5 31.Gf5 Hxg2+ 32.Ke1 Hg1+ 33.Kd2 Hf2+ 34.Kc1 Hg1+ 35.Kb2 Hd4+

Rossolimo-Nestler

(RAZ!)
36.Kb1? W wielkim niedoczasie białe nie widzą, że wygrywa 36.c3 Hb6 37.h4 i czarne nie mogą się przeciwstawić kombinacji dwóch gróźb: Gh6xg7+ z dalszym h4-h5-h6 oraz d6-d7-d8H.
36...Hd1+ 37.Kb2 Hd4+ (DWA!)
38.Ka2? [38.c3 itd.] 38...Hd5+ 39.Ka1 Hd1+ 40.Ka2 Hd5+ 41.Kb1 Hd1+
Tu białe zapisały ruch:
42.Kb2
lecz na tym dogrywka zakończyła się, bowiem grający czarnymi zgłosił, że po 42...Hd4 identyczna pozycja powstałaby po raz trzeci i zażądał remisu, co sędziowie naturalnie zaakceptowali.
Na “osłodę” Rossolimo otrzymał za tę partię nagrodę “za piękność”.

     Podczas XX Olimpiady w Skoplje (1972 r.) w meczu Bułgaria - ZSRR spotkali się arcymistrzowie Tringow i Korcznoj. Po 41. posunięciu ich partia została przerwana w wyrównanej pozycji.

Przed rozpoczęciem dogrywki okazało się, że koperta, która powinna zawierać zapis Tringowa z zaznaczonym tajnym posunięciem, jest pusta. Sędziowie nie potrafili wytłumaczyć tego faktu inaczej, jak tylko tak, że Bułgar zapisu w kopercie nie umieścił. Orzeczono zwycięstwo Korcznoja.

Po paru latach okazało się, że Tringow zapis partii, zamiast do koperty, włożył machinalnie do kieszeni swej marynarki, a następnie „szedł w zaparte”, co niestety mu nie pomogło.

Biografowie pierwszego mistrza świata Steinitza przytaczają następującą anegdotę związaną z „londyńskim” okresem kariery urodzonego w Pradze Czeskiej Wilhelma. Któregoś dnia Steinitz rozgrywał partię w turnieju handicapowym z bardzo przeciętnym przeciwnikiem. Partia Steinitza była całkowicie wygrana, tymczasem jego rywal z poważną miną zapisał tajny ruch. W dniu dogrywek obaj gracze zjawili się na sali turniejowej i wtedy przeciwnik Steinitza stwierdził, że rezygnuje z dalszej gry.
- Dlaczego w tak beznadziejnej pozycji nie poddałeś się bez odkładania partii. Obaj straciliśmy dzisiejsze popołudnie - zapytał Steinitz. Przeciwnik odpowiedział:
- No cóż, prasa pisała ostatnio dużo o Twoich kłopotach zdrowotnych. Uwierz mi, że nie wyglądasz najlepiej. Gdyby w tych dniach przytrafił Ci się udar, dostałbym od losu cenny punkt!

Wytłumaczenie tylko z pozoru absurdalne. Zaledwie czterdziestosześcioletni Jan Herman Zukertort, dwa lata po przegraniu meczu o mistrzostwo świata ze Steinitzem, podczas rozgrywania w londyńskim klubie partii towarzyskiej z niejakim Sylvainem Mayerem o stawkę jednego szylinga, doznał wylewu krwi do mózgu i w ciągu 12 godzin zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Historia nie wspomina, co stało się z szylingiem, o który grał arcymistrz urodzony w Lublinie.
GUIMARD - KOTOW
Groningen 1946
1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sf3 d5 4.Sc3 c6 5.e3 Sbd7 6.b3?! [6.Hc2 (Stoltz); 6.Se5 (Rubinstein) lub 6.Gd3!?]
6...Gb4 7.Gd2 He7 8.Ge2 0–0 9.0–0 Gd6 10.Hc2 dxc4 11.bxc4 e5 12.Gc1?! We8 13.We1 e4 14.Sd2 Sf8 15.f4?! exf3 16.Gxf3 Sg4 17.Gxg4 Gxg4 18.Sf1 Se6 19.Gb2 Gh5 20.Hf2 Gg6 21.c5 Gc7 22.e4 Wad8 23.Wad1 f6 24.Se3! Sxd4 25.Scd5! cxd5 26.Sxd5 He5! 27.Sxc7 Se2+! 28.Hxe2 Hxc5+ 29.Hf2 Hxc7 30.Wxd8 Hxd8 31.Hxa7 [31.e5!?]
31...Gxe4 32.Hd4 He7 33.We3 He6 34.a3 h6 35.h3 Kh7 36.Gc3 Hf5 37.Gd2 Hg6 38.We2 Gc6 39.Hf2? [39.Wf2]
39...Gxg2!–+ 40.Wxe8 Ge4+ 41.Kh2 Hxe8 42.Gb4 He5+ 43.Hg3 Hb2+ 44.Kg1 Hb1+ 45.He1 Hd3 46.Hc3 He2 47.Hg3 Hd1+ 48.Ge1 Gc6

Guimard-Kotow

„W tej całkowicie przegranej dla białych pozycji partia została odłożona. Guimard zapisał swoje 49. posunięcie. Gdy przy dogrywce otworzono kopertę, wyszło na jaw, że białe zapisały (w angielskiej notacji) posunięcie 49. P4T, co oznacza ruch pionem na czwarte pole w linii wieżowej. Którym jednak pionem, Guimard nie wskazał, a kodeks tego wymaga. Ponieważ nie sposób było ustalić, czy argentyński arcymistrz zamierzał się ruszyć 49. a4 czy też 49. h4, sędziowie zaliczyli mu przegraną” (ze wspomnień Aleksandra Kotowa).

     Podobny przypadek przydarzył mi się na początku mojej przygody w charakterze trenera. W dawnych, dobrych latach osiemdziesiątych prowadziłem z kandydatem na mistrza Leszkiem Filipowiczem drużynę juniorów klubu AZS - Uniwersytet Warszawski na zawodach ligi juniorów. Jedna z partii naszego młodszego juniora Piotra Dzierżyńskiego po 60. posunięciu została odłożona. Tajny ruch do koperty zapisał przeciwnik Piotra, junior „Kowalski” z klubu „Wieża”. Przy dogrywce okazało się, że nastąpiła powtórka „kazusu Guimarda”, gdyż Kowalski zapisał posunięcie 61. Ke1, podczas gdy jego król znajdował się na polu f8 i mógł zostać przesunięty zarówno na pole e8, jak i e7. Natychmiast interweniowałem u sędziego rundowego, ale ten zdawał się mnie nie rozumieć.

- O co tyle szumu, dzieciak przy zapisywaniu pomylił pierwszy i ósmy rząd, był zmęczony długą grą, nawet dorosłemu mogło się to przydarzyć - dowodził sędzia - niech pan nie przeszkadza, oni będą grali dalej i basta.

Pisemne odwołanie, złożone wieczorem na ręce sędziego głównego zawodów, również zostało odrzucone.

Partia zakończyła się remisem, zakończyła się też liga, i choć ewentualny zysk połowy punktu zupełnie nie wpływał na wyniki końcowe obu zainteresowanych drużyn, postanowiłem sprawdzić swoje zrozumienie przepisów i złożyłem kolejne odwołanie, tym razem do Komisji Sędziowskiej PZSzach.

Szacowne gremium przychyliło się do mojej argumentacji, że wspomniana wyżej niejednoznaczość zapisanego posunięcia jest dostatecznym powodem do orzeczenia przegranej. Wraz z pisemną decyzją Komisji odzyskałem wiarę w Kodeks Szachowy i ...kaucję w wysokości 2000 złotych, wówczas czwartą część mojej pensji, a drużyna AZS - pół punktu.

Dziś mogę zdradzić pewną okoliczność, o której nie wypadało mi pisać w moich odwołaniach, a która mogła zaważyć na decyzjach sędziego rundowego i sędziego głównego ligi juniorów. Obaj oni należeli do klubu „Wieża”, tego samego, którego barw bronił pechowy junior „Kowalski”!

Tomasz Lissowski

(artykuł, tu nieco zmieniony, ukazał się w miesięczniku „Szachista” 1999, nr 7, str. IV)


http://szachowavistula.pl/vistula/

e-mail

Valid XHTML 1.0 Transitional