WIELKI, NIESPEŁNIONY TALENT
(książka o Jerzym Lewim) 2007

     Wydawnictwo "Penelopa" wypuściło na rynek kolejną nowość. Jest to książka "Jurek Lewi" napisana wspólnie przez trójkę autorów: Wojciecha Kulika, Tomasza Lissowskiego i Feliksa Przysuskiego.

Do nabycia w internetowym sklepie Wydawnictwa "Peneleopa" oraz bezpośrednio w:
Księgarni Wydawnictw Komunikacji i Łączności, ul. Kazimierzowska 52, 02-546 Warszawa, tel.: 022 849-27-51
i w Wydawnictwie Szachowym "PENELOPA" ul. Kazimierzowska 52, 02-546 Warszawa, telefaks: 022 849-08-49


Okładka książki


     Tragiczna śmierć Lewiego (1949-1972) w Szwecji, a wcześniej fakt udania się na emigrację bez zgody władz partyjno-państwowych spowodowały, że przez wiele lat postać czterokrotnego mistrza Polskim juniorów i mistrza Polski seniorów z roku 1969 otoczona była zasłoną milczenia. Jedyny wówczas polski miesięcznik szachowy tak pożegnał w 1972 roku byłego reprezentanta kraju:

(nekrolog)


     Nie było artykułów wspomnieniowych, nikt nie przypominał najlepszych partii, kombinacji i końcówek. Przez kilkadziesiąt lat Lewi był klasycznym przypadkiem No-person.
     W książce "Jurek Lewi" czytelnik znajdzie pełną kolekcję partii bohatera (około 200), w połowie dotąd nie znanych i nieobecnych w bazach komputerowych; wiele z nich z komentarzami. Oparta na dokumentach biografia została wzbogacona wspomnieniami byłych kolegów i tych, którzy znali go lepiej z racji pełnionych funkcji w organizacjach szachowych. Są unikalne fotografie i kalendarium występów turniejowych bohatera. Jedna z najbardziej tajemniczych postaci w polskich szachach powojennych doczekała się wiarygodnego opisu. O tym, czy książka jest ciekawa, zadecydują jej przyszli czytelnicy.
     Poniżej fragment książki. Swego młodszego klubowego kolegę wspominał zmarły przed kilkoma dniami mistrz międzynarodowy Stefan Witkowski.

MIAŁ ZADATKI NA ARCYMISTRZA
     Szczupły, niewysoki, chodził ubrany na sportowo: trampki, dżinsy, jasna bluza. Odkąd pojawił się w klubie, szachy były jego pasją. Starał się we wszystkim wzorować na Romanie Grąbczewskim, który imponował mu nie tylko umiejętnościami szachowymi (Roman był wtedy liderem klubowej drużyny, olimpijczykiem z roku 1968), nie tylko swobodnym trybem życia i warszawskim cwaniactwem, ale również ogólną wiedzą, a zwłaszcza znajomością literatury (w tej dziedzinie z kolei idolem Grąbczewskiego był znakomity polonista Janusz Szpotański).
     Obaj - Lewi i Grąbczewski - mieszkali wtedy na Pradze. Jurek starał się do minimum skrócić czas pobytu w szkole i pędził na ulicę Kępną do Romana. U niego dyskutowali, grali blitze, analizowali podsuwane przez mistrza warianty, a następnie - odwiedzając po drodze MPiKi, gdzie można było przejrzeć prasę krajową i zagraniczną - kierowali się do "Maratonu".
     Miejsce w szerokiej kadrze klubu Lewi wywalczył w 1965 roku po zdobyciu pierwszego tytułu mistrza Polski juniorów.
     Grąbczewski pierwszy poznał się na talencie Lewiego, widział w nim zadatki na przyszłego arcymistrza. Ich współpraca trwała przez kilka lat. Obaj grali w oparciu o dokładnie przygotowane debiuty. Roman był jednak graczem pozycyjnym, wzorującym się na partiach Smysłowa. Z kolei taki styl mniej odpowiadał pełnemu temperamentu Jurkowi - ten lubił władać inicjatywą, odpowiadały mu komplikacje w stylu Alechina. Obaj wspólnie analizowali grane przez siebie partie i to pozwalało Lewiemu doskonalić swe umiejętności.
     Z wariantów grywanych przez nich warto przypomnieć Wariant Archangielski w partii hiszpańskiej, powstający po posunięciach 1. e4 e5 2. Sf3 Sc6 3. Gb5 a6 4. Ga4 Sf6 5. O-O b5 6. Gb3 Gb7. Przedtem ta kontynuacja nie cieszyła się dobrą opinią. Maratończycy znaleźli jednak w niej nowe, ukryte dotąd możliwości i zademonstrowali je w całym szeregu partii turniejowych granych w latach 1966-1969. Pryncypialne były ich pojedynki ze "szkołą krakowską", której liderzy Bednarski i Kostro, obaj mający opinię tęgich teoretyków, próbowali obalić wariant. Muszę przyznać, że również ja wprowadziłem Wariant Archangielski do swojego repertuaru, podłączając się pod analizy klubowych kolegów.

     Pierwszy start w finale mistrzostw Polski seniorów nie przyniósł mu sukcesu; w Rzeszowie w 1966 roku był ostatni. Znacznie lepiej poszło mu 2 lata później (Łódź 1968), bo podzielił miejsca 2-5, tuż za swoim nauczycielem Grąbczewskim, który wtedy osiągnął punkt kulminacyjny sportowej kariery. W 1969 roku Lewi był już pierwszy w kraju, wygrywając finał w Łodzi z wynikiem 11 punktów z 15 partii. Był to wspaniały rok dla Lewiego, bowiem wygrał jeszcze turniej im. PKWN w Lublinie, wyprzedzając arcymistrzów Barczaya i Gipslisa. Wydawało się, że świat szachowy stoi przed nim otworem.

Jerzy Lewi Szwecja 1968

Drużyna "Maratonu" na występach w Szwecji; rok 1068. Jerzy Lewi stoi drugi z prawej.

     Gdy Lewi dorównał poziomem gry Grąbczewskiemu, ich współpraca rozluźniła się; Uczeń starał się wyzwolić spod wpływu Nauczyciela.
     Około 1968 roku Jurek związał się z grupami kontestującej młodzieży. Chodził do klubu dyskusyjnego "Babel", który w końcu tak dokuczył Partii, że został odgórnie rozwiązany. Uczestniczył w demonstracjach studenckich w marcu 1968 r. Swoim poglądom dawał otwarcie wyraz, paradując w klapie ze znaczkiem przedstawiającym oblicze Przewodniczącego Mao Tse Tunga. Jednak jeszcze w kwietniu 1968 r. bez kłopotu uzyskał paszport na klubowy wyjazd do Lund (Szwecja). Późniejsze przymusowe wizyty w komendzie Milicji Obywatelskiej w Pałacu Mostowskich (gdzie oferowano mu możliwość emigracji, co odrzucił) spowodowały, że początkowo nie chciano mu wydać paszportu na wyjazd na turniej strefowy we wrześniu 1969 roku.
     Lewi zwrócił się z prośbą o pomoc do prezesa PZSzach Jerzego Putramenta. Na pytanie, czy na pewno wróci, Jurek odparł oburzony: "Ależ Prezesie, przecież proponowano mi wyjazd legalny i odmówiłem!". Putrament, który zawsze starał się pomagać zawodnikom, dał się przekonać. Po jego interwencji u generała Pietrzaka (chyba komendanta Milicji Obywatelskiej) Lewi otrzymał paszport. W Atenach wypadł słabo, a do kraju już nie wrócił. Być może wcale tego nie planował, a na nagłą i jakże nieszczęśliwą dla niego decyzję wpłynęły ostatnie niepowodzenia, w tym słabszy wynik na Memoriale Rubinsteina w Polanicy.
     Szwedzi starali się ułatwić mu pobyt. Został przyjęty na studia, ale nie utrzymał się na nich długo. Podobno pracował w wytwórni papy, a później w charakterze tragarza w Lund. Krótko przed tragiczną śmiercią spotkał się z dawnymi kolegami z reprezentacji podczas meczu Polska - Szwecja w Ystad. Nie byłem tam, lecz opowiadano mi, że sprawiał wrażenie zagubionego. Pytał, co zmieniło się w Polsce. Chyba myślał o powrocie, gdyż dzwonił do Putramenta i dopytywał się, co go czeka w przypadku powrotu do kraju. Prezes namawiał go do przyjazdu, ale zaznaczył, że musi się liczyć z możliwością zatrzymania paszportu. Lewi powiedział, że się zastanowi - i to tyle, co mi wiadomo na ten temat.
     Później, podczas kolejnego pobytu w Lund dowiedzieliśmy się nieco o okolicznościach jego tragicznej śmierci. To wszystko było bardzo niejasne. Zginął na autostradzie, ale w jaki sposób się tam znalazł, w miejscu nie przeznaczonym dla ruchu pieszego? Nikt mi tego nie wyjaśnił, a plotek i pogłosek nie chcę powtarzać.

Stefan Witkowski

***
(21) J. Lewi - J. Bednarski [A21]
Memoriał Rubinsteina
Polanica Zdrój, VIII 1969 (r. 3)
1.c4 g6 2.g3 Gg7 3.Gg2 d6 4.Sc3 e5 5.d3 f5 6.Sf3 Sf6 7.Wb1 a5 8.a3 0-0 9.0-0 Sbd7 10.b4 (Lewi bardzo lubił takie akcje na skrzydle hetmańskim.) 10...axb4 11.axb4 Sh5 12.Gg5 Sdf6 13.Gd2 h6 14.b5 g5 15.Se1 f4 16.Sc2 Kh8 17.Sb4 He7 18.Hc2 Hf7 19.Wfc1? e4! 20.dxe4 fxg3 21.hxg3 Sg4 22.Wf1

Lewi-Bednarski

22...Shf6? Czarne nie znalazły pięknej wygranej po 22...Gd4!! 23.e3 (23.Sd1 Shf6 24.Gh3 Hh5 25.Kg2 Se3+ 26.Sxe3 Hxh3+ 27.Kg1 Gxe3!) 23...Sg7 24.Gh3 Hh5 25.Gxg4 Gxg4 26.f4 Gc5 27.Sbd5 Hh3 28.Wf2 gxf4 29.Sxf4 Hxg3+ 30.Kf1 Wxf4 31.Wxf4 Hh3+ 32.Kg1 Wg8 33.Gc1 Gf3 34.Wxf3 Se6+ 35.Kf2 Hh2+ 36.Ke1 Hxc2. 23.f3 Se5 Czyżby czarne utraciły bojowego ducha? Po 23...Hh5 24.fxg4 Sxg4 25.Wxf8+ Gxf8 26.Kf1 Hh2 białe mogą reagować dwojako: 27.Sd1 i dalej: A/ Gg7 28.Gc3 Ge6 29.Gxg7+ Kxg7 30.Wb3 Se5 31.g4

Lewi-Bednarski

31...Gxc4 (31...Wf8+?!) 32.Wf3 Wa1 33.Sd3 Sxf3 34.Gxf3 Gxd3 35.Hxd3 Hh3+ 36.Kf2 Hh2+ 37.Kf1 Hh3+ z remisem; lub B/ 27.Sbd5 Gg7 28.Sd1 Gd7

Lewi-Bednarski

i pomimo figury więcej - wobec groźby Wf8 szach - sytuacja białych jest bardzo poważna. Po 29.Se7 Gd4 (znów ten ruch!) 30.e3 Hxg3 31.Sf5 Sh2+ 32.Kg1 Sf3+ jest wieczny szach.
24.Scd5 Sh5 25.Ge1 Ge6 26.Wc1 (Możliwe było 26.c5.) 26...c6 27.Se3 Wac8 28.bxc6 bxc6 29.Gf2 (Białe skonsolidowały się i pozostały z pionkiem więcej.) 29...Sf6 30.c5 d5 31.exd5 cxd5 32.Sf5 Gxf5 33.Hxf5 Sc4? 34.Sxd5 Sxd5 35.Hxf7 Wxf7 36.Wxc4 Sc3 37.We1 Wd7? (Kolejny błąd; niewątpliwie skutek wielkiego niedoczasu - stałego towarzysza Jacka Bednarskiego.) 38.Gh3 1-0 (komentarz: mm. A. Adamski).

http://szachowavistula.pl/vistula/

e-mail

Valid XHTML 1.0 Transitional

Copyright © Adam Umiastowski & Tomasz Lissowski 2007
Pismo utworzone dnia 26-12-1997