POEZJA I SZACHY pa russki

„Szachy w literaturze pięknej” stanowił jeden z ulubionych tematów niezapomnianego Jerzego Giżyckiego, autora pomnikowej pracy „Z szachami przez wieki i kraje”. Za kadencji prezesa PZSzach Jacka Żemantowskiego ukazała malutka książeczka zawierająca wybór polskich utworów poetyckich z motywem szachowym (Staff, Tuwim, Bursa), ale z powodów warsztatowych próba ta okazała się całkowicie nieudana; nazwisko redaktora zachowamy dla siebie.
W literaturze rosyjskiej dużą popularność zyskał czterowiersz, który w niezwykle zwięzły sposób nawiązuje do meczu Karpow – Korcznoj (Baguio 1978).

Вот, справа, он – кумир всего народа,
Пьет лишь кефир в ответственный момент!
Вот, слева, он – без племени, без рода,
С презрительным названьем – „претендент”.

W dosłownym tłumaczeniu wiersz niestety traci cały urok. W wersji rosyjskiej akcenty padają na ostatnią sylabę (момент, претендент), dzięki czemu czterowiersz można dynamicznie skandować, czego w polskim przekładzie nie da się uzyskać. Może ktoś z czytelników zaproponuje zgrabniejszą przeróbkę?

Po prawej on – narodu swego idol
Pije tylko kefir w decydującym momencie
Po lewej on – bez bliskich, bez rodziny,
Z pogardliwym nazwaniem – pretendent.

Autor posługuje się subtelną ironią, która nie dla wszystkich musi być czytelna. Znający historię szachów „od podszewki” wiedzą, że ekipa radziecka uciekała się w Baguio do rozmaitych sztuczek, by wyprowadzić nerwowego Korcznoja z równowagi (np. sprawa parapsychologa Zuchara). Od pewnego momentu sekundanci Karpowa zaczęli serwować mu kefir; pozornie niegroźna sprawa, ale Korcznoj natychmiast złożył protest z argumentacją, że on się nie zgadza, bo KOLOR KEFIRU może stanowić zaszyfrowaną informację, np. „atakuj” albo „przejdź do defensywy”.

Paranoja korcznojowska czy przezorne „dmuchanie na zimne”? Któż to wie…

Koniec końców ustalono, że napoje mogą być podawane grającym w ściśle określony sposób, kefir w kubku dla spragnionego Karpowa nie mógł wjeżdżać na salę gry w „decydujących momentach”.

Dokładne objaśnienie rosyjskiego zwrotu „без племени, без рода” wymagałoby półgodzinnego wykładu, tyle jest w nim ukrytych znaczeń, nawiązań i aluzji. Po pierwsze – to tytuł sentymentalnej powieści Aleksandry N. Annienskiej z końca XIX wieku, w której czytelnik poznaje losy sieroty Ani, oddanej po śmierci do „prijutu”, czyli do domu dziecka.

W sensie bardziej ogólnym to mało pochlebna etykietka przyczepiana osobie, o której środowisko nic nie wie, komuś nieokreślonego pochodzenia, względnie pozbawionemu rodziny albo samotnikowi z wyboru.

Wiktor Kocznoj, wielokrotny reprezentant ZSRR, decydując się na (nielegalną!) emigrację w połowie lat siedemdziesiątych w opinii propagandy sowieckiej momentalnie stał się renegatem, odszczepieńcem, kimś całkowicie obcym dla każdego „porządnego obywatela ZSRR”.

Czy Karpow był autentycznym idolem dla narodu radzieckiego? Tu możnaby się długo spierać, bo jest to jeden z tematów typu: powiedz mi, co o tym sądzisz, a powiem ci, kim jesteś. Czyli – odpowiedź nie wynika z zimnej analizy faktów, ale w ogromnym stopniu z tego, jakie poglądy (lub przesądy) wyznaje zapytywany.

Przypuszczam, że trzy czwarte obywateli ZSRR autentycznie cieszyło się z sukcesów swoich rodaków – sportowców: piłkarzy, hokeistów, ciężarowców, lekkoatletów i również szachistów. Tal, Keres, Petrosjan, Smysłow, Botwinnik, Spasski, Karpow – tak, to byli autentyczni idole milionowej rzeszy szachistów w ZSRR. W latach siedemdziesiątych wciąż obowiązywał powtarzany każdego dnia slogan, że istnieje jeden niepodzielny naród radziecki, któremu przewodniczy jednolita, wszechwiedząca i wszechpotężna partia komunistyczna, a kwestie narodowościowe to zanikający relikt przeszłości. Tylko mała część kibiców sportowych swoje sympatie mogła kierować w stronę dysydenta Korcznoja, a już z całą pewnością nikt nie odważyłby się wyrazić takiego poglądy na głos.

Tak niewiele słów, a tyle znaczeń… Na koniec warto dodać, że przez wiele lat autorstwo czterowiersza przypisywano legendarnemu bardowi Włodzimierzowi Wysockiemu, ale niedawno do szerokich kręgów dotarła wiadomość, że faktycznym autorem jest Leonid Siergiejew, całkowicie nieznany w Polsce, a bardzo popularny w Rosji wykonawca ballad, pieśni i kupletów, akompaniujący sobie grą na gitarze.

Tomasz Lissowski

Vistula Chess Monthly

Logo Vistula