Mimo, iż stolica Łotwy oddalona jest od centrum Polski o 3 godziny lotu samolotem,
polscy miłośnicy szachów oglądali Michaiła Tala, "czarodzieja z Rygi", tylko
trzykrotnie. Można przypuszczać, że wynikało to zarówno z braku wielkich turniejów
z udziałem szachistów światowej ekstraklasy, lecz również z zasad obowiązujących
w sowieckiej Federacji Szachowej, której szefowie mieli w rękach potężne narzędzie
nacisku na szachistów - udzielenie zgody (a częściej - nie) na zagraniczny wyjazd.
Trudno w to uwierzyć, ale przez całe lata urzędnicy o nic nie znaczących dziś
nazwiskach odmawiali wydania paszportu nawet takim gigantom szachownicy jak Tal
i Bronstein.
Po raz pierwszy Tal przyjechał do Polski w lutym 1966 roku. W pierwszym występie
- symultanie z młodzieżową reprezentacją Warszawy - nie miał trudnego zadania,
stracił bowiem tylko pół punktu (szczęśliwy remis z Jerzym Lewim). Kolejnym
pokazem Tala była symultana zegarowa z reprezentacją Warszawy (2 godziny na 40
posunięć), która odbyła się 6. lutego w nowoczesnym wówczas domu akademickim
"Riviera" przy udziale setek widzów. Naprzeciwko Tala, który wszystkie partie
rozgrywał białymi, usiadł mocny zespół złożony z pięciu mistrzów (Andrzej Adamski,
Jan Adamski, Romuald Grąbczewski, Władysław Schinzel, Stefan Witkowski), dwóch
kandydatów na mistrza (Rafał Marszałek i Feliks Przysuski) i jednego zawodnika
I kategorii (Marek Kwieciński).
Symultanista był w świetnej formie i oddał przeciwnikom zaledwie trzy połówki.
Poniższe partie nigdy dotąd nie były publikowane w prasie. Trzy z nich udostępnił
mi niedawno matematyk i zapalony gracz w szachy Stefan Wronicz, który przez
kilkadziesiąt lat prowadzi własną kronikę szachową, zapisując wyniki ważnych i
nieważnych turniejów oraz teksty partii mistrzów i amatorów.
Najwięcej kłopotu sprawił Talowi Jan Adamski, grający obronę Nowoczesny Benoni
(1.d4 Nf6 2. c4 c5 3.d5 e6); symultanista spędzał przy tej szachownicy najwięcej
czasu, zmuszony do obliczania skomplikowanych wariantów. Tal o grze Adamskiego na
konferencji prasowej powiedział: "Mój przeciwnik wybrał najsłuszniejszą strategię,
grał na całej szachownicy, musiałem kontrolować wszystkie pola, a to pochłania
wiele czasu".
A oto nigdy dotąd nie publikowane wspomnienie mm Romualda Grąbczewskiego, ex-mistrza
Polski i olimpijczyka:
"Po symultanie organizatorzy postanowili pokazać Talowi coś specjalnego. Eskortowany
przez grono kilkunastu oficjeli i mistrzów szachowych, Tal znalazł się w luksusowej
restauracji "Kongresowa" w dominującym (z woli Józefa Stalina) nad miastem Pałacu
Kultury i Nauki. "Kongresowa" była chyba jedynym miejscem w Warszawie i jednym z
nielicznych w Polsce, gdzie w 1966 roku odbywały się pokazy strip-teasu.
Jednak ani sowicie zastawiony stół ani zręczność artystek nie wywołały zainteresowania
Tala. W pewnym momencie jego przenikliwy wzrok spoczął na mojej osobie.
- Grałeś dzisiaj ze mną w symultanie, nieprawdaż? - zapytał Tal. Niepewnie
potwierdziłem.
- Jesteś mistrzem szachowym? Choć, urwiemy się stąd, pójdziemy porozmawiać o
szachach.
Pojechaliśmy do hotelu "MDM", gdzie gość miał pokój będący jego bazą podczas
warszawskiej części pobytu w Polsce.
Tal był niezwykle ożywiony i rozmowny, ja byłem tylko dość biernym słuchaczem.
Na stole pojawiła się szachownica. W walizce Tala znalazła się butelka koniaku,
który popijaliśmy ze szklanek do mycia zębów znalezionych w łazience; w owym
czasie lodówki nie były znane jako wyposażenie pokoi w dobrym hotelu socjalistycznego
państwa.
Było to niezapomniane przeżycie. Ja, skromny mistrz krajowy, słuchałem mistrza
świata, który nieprzerwanie przez kilka godzin opowiadał o swoich występach,
pokazywał z pamięci ciekawe partie i kombinacje, demonstrował znalezione podczas
gry długie i zajmujące warianty oraz kontrwarianty, przytaczał zabawne historyjki
i anegdoty. Pamiętam, że Tal pokazywał swoje partie z turnieju na Kubie i z meczu
pretendentów z Portischem, zwłaszcza jedną z nich, w której zrobił niezupełnie
poprawną ofiarę wieży, ale po niedoczasowych błędach Węgra wygrał.
O 3. w nocy nieśmiało zauważyłem, że zbliża się pora wyjazdu do Krakowa i warto
może kilka godzin odpocząć. Tal zgodził się i przez puste warszawskie ulice
powędrowałem do domu. Kręciło mi się w głowie i sam nie wiedziałem, czy to od
talowskiego koniaku czy od nadmiaru wrażeń, jakie wyniosłem tego dnia".
Inni miłośnicy szachów nie pozwolili zasnąć Talowi tej nocy i do symultany przeciwko
młodzieżowej reprezentacji Krakowa (po 2 godzinnym rejsie samolotowym) przystąpił
z lekko osłabionymi siłami. Z ośmiu partii jedną zremisował (ze Zbigniewem Węglowskim)
i dwie (poniższą oraz z E. Kłaputem) przegrał.
Tal - Jędrzejek Czesław
1. d4 d5 2. c4 c6 3. Sc3 Sf6 4. e3 e6 5. Sf3 Sbd7 6. Gd3 d:c4 7. G:c4 b5 8. Gb3
(To posunięcie czasami wykonują białe w celu uniknięcia głównych wariantów po
8.Gd3; czarne w tym wariancie łatwo wyrównują.) 8...b4 9. Se2 Gd6 (W partii
Petrosjan-Neżmetdinow (1959) było 9...Gb7 10.O-O Gd6 11.Sf4 O-O 12.Sg5 He7 13.Gd2
a5 14.We1 c5! z dobrą grą czarnych.) 10. 0-0 0-0 11. Sf4 (11.Sg3 nie wydaje
się lepsze.) 11...c5 12. We1 Gb7 13. e4 (Białe powinny dążyć do e3-e4, w
przeciwnym razie będą stały gorzej. Jednak w tym momencie jest to błąd.) 13...c:d4
(Złe było 13...G:e4 14.Sg5 Gd5 15.Sf:e6 fe 16.S:e6 He7 (16...G:e6 17.W:e6) 17. dc.
Po 13...S:e4 14.d5 białe za piona miały pewną inicjatywę.) 14. H:d4 Gc5 15. Hd3
Sg4 16. Sh3 Hb6 17. Ge3 (Nie wolno 17.H:d7 Wad8 18.Ha4 Gc6 ze złapaniem
hetmana ani 17.Wf1 Ga6 18.Gc4 Se5 i czarne wygrywają.) 17...G:e3 18. f:e3 Sc5
19. He2 S:e4 (Czarne już zdobyły pionka, a do tego mają lepszą pozycję.)
20. Sd4 Sgf6 21. Wad1 Wad8 22. Gc2 e5 23. Sf5 g6 24. Sg3 Ga6 (Wygrywające
posunięcie; po 25.Gd3 nastąpi 25...W:d3 26.W:d3 S:g3 27.hg e4, a po 25.Hf3 jest
25...Sd2 26.Hf2 Sg4 i ginie biały hetman. Nastąpiło jeszcze...) 25. W:d8 G:e2
26. W:f8+ K:f8 27. W:e2 S:g3 28. h:g3 Sg4 29. Gb3 S:e3 30. Kh1 Hc6 31. Sg1 Hc1
32. Wf2 f5 33. g4 He1 34. We2 Hh4+ 35. Sh3 S:g2 0:1
(uwagi: Cz. Jedrzejek, źródło: manuskrypt S. Wronicza).
Wizyta Tala w Polsce trwała od 3 do 12 lutego. Później odwiedził nasz kraj tylko
dwukrotnie. Latem 1970 roku dał w Warszawie jeden seans gry jednoczesnej i znowu
towarzyszyły mu setki kibiców; wśród nich byłem i ja. W 1974 roku wygrał turniej
międzynarodowy w Lublinie (1. Tal 12,5/15, 2. Pribyl 9,5, 3. Suba 8,5 etc.) a
partie z tego ostatniego występu można znaleźć w wielu bazach komputerowych.
Tomasz Lissowski
(artykuł ukazał się w "Przeglądzie Szachowym" 1999 nr 12)
Copyright Adam Umiastowski & Tomasz Lissowski 2001
Pismo utworzone dnia 26-12-1997