Możemy ulec złudzeniu, że kiedyś szachy były zajęciem garstki panów w średnim wieku, i dopiero herosi XX wieku (Fischer, Karpow, Kasparow) byli należycie fetowani za mistrzostwo w "przesuwaniu drewna po planszy" (definicja Diderota, nie pamiętamy gdzie opublikowana). Niż bardziej mylnego. KIEDYŚ to byli kibice potrafiący zdobyć się na wszelkie wyrzeczenia, by na własne oczy ujrzeć swoich idoli. Gazety nowojorskie tak opisywały honory, z jakimi witano w Nowym Świecie europejskich mistrzów gry szachowej, którzy przybyli na turniej w kurorcie Cambridge Springs (kwiecień 1904).
16 kwietnia na pokładzie należącego do linii Hambursko-Amerykańskiej parowca "Pretoria" przybyli szachowi matadorzy: Lasker, Czigorin, Janowski, Schlechter, Marco, Teichmann, Lourens i amator Victor Tietz z Karlsbadu. Byli oni zachwyceni morską podróżą; mimo szalejących w tym okresie burz nikt z nich nie chorował, czas upłynął przyjemnie i niepostrzeżenie; wszyscy z żalem opuszczali pokład statku-giganta, który w tak niezawodny sposób dostarczył ich do miejsca przeznaczenia. Przybysze w komplecie zatrzymali się w hotelu "Grenoble" i jeszcze tego samego dnia wieczorem uczestniczyli w dorocznym obiedzie zorganizowanym przez Manhattan Chess Club, na którym zgromadziło się ponad 150 osób. Zarówno obiad, jak i towarzyszące mu przemówienia zakończyły się pełnym sukcesem.
17 kwietnia goście odwiedzili Cosmopolitan Chess Club, gdzie powitali ich wszyscy członkowie klubu z prezesem Keidanskym na czele. Stamtąd skierowali się do Cafe Division, gdzie zbierają się szachiści pochodzenia rosyjskiego i gdzie przebywano do bardzo późnej pory.
18 kwietnia szachiści pod wodzą profesora Rice zostali przedstawieni merowi miasta panu MacClellan, który przyjął ich w City Hall.
19 kwietnia odbył się wielki bankiet w Boulevard Cafe, zorganizowany przez profesora Rice.
20 kwietnia podejmowali ich członkowie Brooklyn Chess Club w jego nowo oddanym pomieszczeniu, po czym nastąpił wyjazd koleją do Cambridge Springs (wizyta u prezydenta Roosvelta w Białym Domu w Waszyngtonie nie doszła do skutku tylko z braku środków finansowych na przejazd).
Pociąg wiozący wszystkich maestro do Cambridge Springs przybył na stację docelową 21 kwietnia z dwugodzinnym opóźnieniem, co wywołało zrozumiałe zdenerwowanie wśród mieszkańców miasta licznie zgromadzonych na stacji kolejowej. Gdy pociąg wreszcie zjawił się na stacji, orkiestra odegrała marsza, goście zostali umieszczeni w powozach konnych, i cała kawalkada, z prefesorem Rice i Laskerem na czele, przejechał uodświętnie udekorowanymi ulicami kurortu. Po drodze witały ich tłumy mieszkańców, pragnących ujrzeć na własne oczy przesławnych mistrzów, a uczniowie wymachiwali maleńkimi flagami, głośno pozdrawiając gości. Gdy pojazdy zbliżyły się do hotelu Ridera, znów rozległa się muzyka; to orkiestra odegrała hymny rozmaitych krajów, poczynając od "Wacht am Rhein", a kończąc na "The Star Spangled Banner" (hymnie USA). Wieczorem w sali teatralnej hotelu odbyło się oficjalne otwarcie turnieju, w obecności i z udziałem wielu miejscowych osobistości. Przy tej okazji Lasker wygłosił przemówienie w imieniu europejskich uczestników. Dzień został zakończony koncertem.
A następnego dnia rozpoczął się turniej, w którym, jak wszystkim dobrze wiadomo... ale to już zupełnie inna historia!
Relacja pochodzi z rosyjskiego miesięcznika Szachmatnoje Obozren'je, nr 4-5/1904, s. 163.
http://szachowavistula.pl/vistula/