Felietony

HERB ZABAWA

(z archiwum śp. Jerzego Giżyckiego)

Dorobek Jerzego Giżyckiego, jego książki i rozrzucone po prasie periodyczne artykuły łączą w sobie piękno języka z dokładnością i głębią badania historycznego, jeśli takie było potrzebne do przedstawienia konkretnego zagadnienia. Znalezienie błędu w tekstach pana Jerzego było równie trudne, jak wykrycie (samodzielnie, bez pomocy komputera) niedokładności w końcówce prowadzonej przez Capablankę lub Alechina. A przecież zarówno „Z szachami przez wieki i kraje” oraz leksykon „Szachy od A do Z” (wspólne dzieło J. Giżyckiego i Wł. Litmanowicza) powstawały w epoce technicznego „średniowiecza”, gdy nie istniały barwne kserografy, fotografia cyfrowa ani komputery domowe, gdy nikt nie śnił o faxach, skanach i poczcie elektronicznej, a list wysłany do zagranicznego korespondenta, po dokładnym zbadaniu przez odpowiednie „służby” na polskiej poczcie (gdyż, jak wiadomo, niebezpieczni szpiedzy często wcielają się w postacie niezaradnych i niepraktycznych szachistów...), wędrował do USA, Francji lub Włoch nawet dwa tygodnie. Zgromadzenie materiału do kolejnego hasła wymagało przesiadywania w bibliotekach i wykonywania niezliczonych wypisów, zamówienie barwnej reprodukcji było skomplikowane i bynajmniej nie tanie. Dlatego osiągnięcia autorów sprzed kilku dziesięcioleci muszą być mierzone inną miarą niż dzisiejsze, gdy sprawdzenie wielu faktów i przejrzenie wielu źródeł – z pomocą internetu – jest dziecinną igraszką.
Jednakże ludzie nieomylni nie istnieją, dlatego chciałbym opowiedzieć o jednym z tych niezwykle rzadkich przypadków, gdy wnikliwy czytelnik przekonał pana Jerzego, iż w jakimś akapicie trzeba jednak dokonać korekty. Przy okazji zwracam uwagę, że korespondencja, która wówczas wynikła, toczyła się na wysokim poziomie, a respondenci zakończyli ją z przekonaniem, że obaj odnieśli jakąś korzyść.
W leksykonie „Szachy od A do Z” na stronie 344 tomu I czytamy:

Heraldyka i szachy – mogą wykazać się licznymi historycznymi powiązaniami. Umiejętność gry w szachy była uważana w średniowieczu za jeden z przymiotów wyróżniających dobrego rycerza, zaś szachy uznawane za grę szlachetną. Dlatego tez szachowe motywy często były wprowadzane do rysunków herbów szlacheckich rodów zachodniej i środkowej Europy, zwłaszcza we Francji, Niemczech, Anglii, Hiszpanii, a także na ziemiach słowiańskich – w Czechach i w Polsce.
Elementy szachowe pojawiły się w heraldyce juz w XI wieku, jednakże należy być ostrożnym w określaniu szachowych genealogii niektórych z tych herbów, gdyż niekiedy istniało tylko zewnętrzne podobieństwo do szachownicy lub pewnych figur szachowych i dopiero w dalszych okresach przypisywano im szachowe tradycje, co zresztą także ma swoją wymowę.

Dalej autor (nie wątpimy, że był nim Jerzy Giżycki) opisywał herb Roch (wieża na czerwonym polu) oraz znany i popularny herb Wczele, a następnie kontynuował:

Z dość licznych innych jeszcze herbów o motywach szachowych wymienianych przez polskie herbarze i kroniki należy wymienić takie jak Zabawa (w połowie tarczy szachownica z czerwonych i czarnych pól, zawołanie kojarzy się z grą), Arcemberski, Wieruszowa i Szachman. (...)

Urywamy tu na chwilę wątek „encyklopedyczny” i zachęcamy do zapoznania się z bardzo zgrabną wierszowaną „legendą herbową”, która z przymrużeniem oka objaśnia okoliczności powstania herbu.

ZABAWA

Przyszli do kraju nieprzyjaciele,
Zwyczajni goście, Czechy, Morawce,
Ale król z nimi poczyna śmiele,
A ma waleczne i biegłe sprawce.
Dzielny Żelisław mąż wielkiej cnoty,
Co nie napróżno mieczem uderza,
By wstrzymać tłumne najeźdźców roty,
     Szle Wiślimierza.

– Idź Wasze naprzód w sto koni jazdy,
Turbuj i szarpaj napaśną rzeszę,
A ja, nim błysną wieczorne gwiazdy,
     Z pancernikami na nią pośpieszę –

Wiślimierz, wojak potężnej dłoni,
Za rozkazaniem na koń poskoczy,
Brzęknie szablicą, i we sto koni
     Naprzód poskoczy.

I widzi zdala kłęby kurzawy,
Z kurzawy błyszczą dzidy, szyszaki:
To do wojennej z Lachami sprawy
Idą ścieśnione Czechów orszaki.
Lecz rycerz nie śmie z niemi się mierzyć,
Ściągnąłby na się gniew naczelnika;
A tak nie mogąc na nich uderzyć,
     W stronę pomyka.

Czechy go widzą, i za nim gonią,
By garść tę szczupłą zabrać, lub wybić;
On rozsypany umyka błonią,
Tak, że ich strzały muszą go chybić.
To wnet się skupi, przysporzy kroku,
I na nich zbliska szle harcowniki;
To im zabieży styłu, to z boku,
     Psując im szyki.

Czechy nie mogą sprawić się snadnie,
Ani przyspieszyć swego pochodu;
On, to odskoczy, to na nich wpadnie,
Tropi i szarpie z boków i przodu.
I tak dzień cały w miejscu ich trzyma,
Próżna ich wrzawa, próżne zasadzki;
Aż tu się zbliska kurzawa wzdyma,
     To zastęp lacki.

Żelisław śpieszy, wpada na wrogi,
A junak styłu śmiało uderza:
Czechy zmieszane, powstał bój srogi,
We krwi opływa miecz Wiślimierza;
Ufni w zastępy pieszych i jazdy,
Myśleli Lachów zetrzeć swą siłą:
Lecz nim wieczorne błysnęły gwiazdy,
     Już ich nie było.

Więc rycerzowi należy chwała
Że to zwycięstwo odnieśli Lachy,
Że kiedy przyszła Czechów nawała,
On się z nią bawił niby jak w szachy;
Król go ściśnięciem uczcił prawicy,
I herb mu nadał za walkę żwawą,
I ten herb, w tarczy pół szachownicy,
     Nazwał Z a b a w ą.

Źródło: „Legendy herbowe”, Franciszek Kowalski, Żytomierz 1862 (do tekstu dotarliśmy dzięki wskazówkom i przy wykorzystaniu książki z kolekcji p. Krzysztofa Kłopockiego ze Swarzędza).
Po tym poetyckim wtręcie wracamy do treści hasła „Heraldyka i szachy”. Wkrótce po ukazaniu się pierwszego tomu Leksykonu pan Jerzy otrzymał list od Edwarda Dąbrowskiego długoletniego skarbnika Polskiego Związku Szachowego. Oto najważniejszy fragment listu:

Szanowny Panie,

W ślad za rozmową telefoniczną pozwalam sobie nadesłać moje uwagi na temat barw w herbie „Zabawa”, o których pisze Pan w swojej – jakże znakomitej - książce „Z szachami przez wieki i kraje” oraz w leksykonie „Szachy od A do Z”.
W obu przypadkach podaje Pan, że lewa połowa tarczy składa się z szachownicy czerwono-czarnej. Posiadane przeze mnie materiały i przekaz rodzinny mówią, że jest to szachownica biało-czerwona. A oto źródła informacji:
(…)
Przekazując powyższe informacje łączę wyrazy szacunku i podziękowania za Pana wielki wkład w historię szachów.
Edward Dąbrowski
Warszawa, 29. X. 1987

W archiwum pana Jerzego zachowała się kopia listu, który wysłał on do jakże uważnego i krytycznego czytelnika (dla szanującego się autora taki czytelnik – dziś gatunek na wymarciu – to prawdziwy skarb).

Wielce Szanowny Panie!
Dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd w tekście omawiającym Pana rodowy herb ZABAWA. W istocie we wszystkich źródłach podaje się biało-czerwone kolory pól szachownicy. Omyłka bierze swój początek z bardzo dawno poczynionej notatki z publikacji Dzieduszyckiego z 1856 r., w której to notatce nastąpiło przeinaczenie barw.
Uszło to mojej uwadze, gdyż wiedziałem, że niekiedy herby posiadały kolorystyczne warianty i mimo, że potem spotykałem się z opisem ZABAWY właściwie podającym zestaw barw – jakoś nie skorygowałem błędu. Oczywiście już teraz, dzięki przede wszystkim Pana interwencji, będę pisał o tym herbie zgodnie z danymi w historycznych przekazach.
(…)
Łączę serdeczne wyrazy szacunku i pozdrowień
Warszawa, dnia 5.XI.1987

Dzisiaj sprawdzenie, np. z pomocą wikipedii, jakie barwy powinny zdobić konkretny herb, to czynność banalna, kwestia jednej minuty, terminy takie jak wiedza czy erudycja nabrały nowego znaczenia. A jednak nie zauważyłem nigdy, by ktoś (poza Edwardem Dąbrowskim) odnotował dawną pomyłkę w opisie szachowego herbu „Zabawa”. Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że nie ma dziś takich wnikliwych czytelników, do których 30 lat temu zaliczał się niewątpliwie Edward Dąbrowski, nota bene członek honorowy PZSzach. Nie ma też takich autorów, jak Jerzy Giżycki, niezrównany encyklopedysta o wyrobionym guście artystycznym.

Tomasz Lissowski

PS. w zasobach Wikipedii znaleźliśmy fotografię nawiązująca do tematu.

(O związkach heraldyki z szachami czytaj tu:
http://szachowavistula.pl/vistula/exorientelux.htm)

Vistula Chess Monthly

Logo Vistula