Felietony 2017
Felietony
HERB ZABAWA
(z archiwum śp. Jerzego Giżyckiego)
Dorobek Jerzego Giżyckiego, jego książki i rozrzucone po prasie
periodyczne artykuły łączą w sobie piękno języka z dokładnością i
głębią badania historycznego, jeśli takie było potrzebne do
przedstawienia konkretnego zagadnienia. Znalezienie błędu w tekstach
pana Jerzego było równie trudne, jak wykrycie (samodzielnie, bez pomocy
komputera) niedokładności w końcówce prowadzonej przez Capablankę lub
Alechina. A przecież zarówno „Z szachami przez wieki i kraje” oraz
leksykon „Szachy od A do Z” (wspólne dzieło J. Giżyckiego i Wł.
Litmanowicza) powstawały w epoce technicznego „średniowiecza”, gdy nie
istniały barwne kserografy, fotografia cyfrowa ani komputery domowe,
gdy nikt nie śnił o faxach, skanach i poczcie elektronicznej, a list
wysłany do zagranicznego korespondenta, po dokładnym zbadaniu przez
odpowiednie „służby” na polskiej poczcie (gdyż, jak wiadomo,
niebezpieczni szpiedzy często wcielają się w postacie niezaradnych i
niepraktycznych szachistów...), wędrował do USA, Francji lub Włoch
nawet dwa tygodnie. Zgromadzenie materiału do kolejnego hasła wymagało
przesiadywania w bibliotekach i wykonywania niezliczonych wypisów,
zamówienie barwnej reprodukcji było skomplikowane i bynajmniej nie
tanie. Dlatego osiągnięcia autorów sprzed kilku dziesięcioleci muszą
być mierzone inną miarą niż dzisiejsze, gdy sprawdzenie wielu faktów i
przejrzenie wielu źródeł – z pomocą internetu – jest dziecinną
igraszką.
Jednakże ludzie nieomylni nie istnieją, dlatego chciałbym opowiedzieć o
jednym z tych niezwykle rzadkich przypadków, gdy wnikliwy czytelnik
przekonał pana Jerzego, iż w jakimś akapicie trzeba jednak dokonać
korekty. Przy okazji zwracam uwagę, że korespondencja, która wówczas
wynikła, toczyła się na wysokim poziomie, a respondenci zakończyli ją z
przekonaniem, że obaj odnieśli jakąś korzyść.
W leksykonie „Szachy od A do Z” na stronie 344 tomu I czytamy:
Heraldyka i szachy – mogą wykazać się licznymi
historycznymi powiązaniami. Umiejętność gry w szachy była uważana w
średniowieczu za jeden z przymiotów wyróżniających dobrego rycerza, zaś
szachy uznawane za grę szlachetną. Dlatego tez szachowe motywy często
były wprowadzane do rysunków herbów szlacheckich rodów zachodniej i
środkowej Europy, zwłaszcza we Francji, Niemczech, Anglii, Hiszpanii, a
także na ziemiach słowiańskich – w Czechach i w Polsce.
Elementy szachowe pojawiły się w heraldyce juz w XI wieku, jednakże
należy być ostrożnym w określaniu szachowych genealogii niektórych z
tych herbów, gdyż niekiedy istniało tylko zewnętrzne podobieństwo do
szachownicy lub pewnych figur szachowych i dopiero w dalszych okresach
przypisywano im szachowe tradycje, co zresztą także ma swoją
wymowę.
Dalej autor (nie wątpimy, że był nim Jerzy Giżycki) opisywał herb Roch (wieża na czerwonym polu) oraz znany i popularny herb Wczele, a następnie kontynuował:
Z dość licznych innych jeszcze herbów o motywach szachowych wymienianych przez polskie herbarze i kroniki należy wymienić takie jak Zabawa (w połowie tarczy szachownica z czerwonych i czarnych pól, zawołanie kojarzy się z grą), Arcemberski, Wieruszowa i Szachman. (...)
Urywamy tu na chwilę wątek „encyklopedyczny” i zachęcamy do zapoznania się z bardzo zgrabną wierszowaną „legendą herbową”, która z przymrużeniem oka objaśnia okoliczności powstania herbu.
ZABAWAPrzyszli do kraju nieprzyjaciele,
Zwyczajni goście, Czechy, Morawce,
Ale król z nimi poczyna śmiele,
A ma waleczne i biegłe sprawce.
Dzielny Żelisław mąż wielkiej cnoty,
Co nie napróżno mieczem uderza,
By wstrzymać tłumne najeźdźców roty,
Szle Wiślimierza.
– Idź Wasze naprzód w sto koni jazdy,
Turbuj i szarpaj napaśną rzeszę,
A ja, nim błysną wieczorne gwiazdy,
Z pancernikami na nią pośpieszę –
Wiślimierz, wojak potężnej dłoni,
Za rozkazaniem na koń poskoczy,
Brzęknie szablicą, i we sto koni
Naprzód poskoczy.
I widzi zdala kłęby kurzawy,
Z kurzawy błyszczą dzidy, szyszaki:
To do wojennej z Lachami sprawy
Idą ścieśnione Czechów orszaki.
Lecz rycerz nie śmie z niemi się mierzyć,
Ściągnąłby na się gniew naczelnika;
A tak nie mogąc na nich uderzyć,
W stronę pomyka.
Czechy go widzą, i za nim gonią,
By garść tę szczupłą zabrać, lub wybić;
On rozsypany umyka błonią,
Tak, że ich strzały muszą go chybić.
To wnet się skupi, przysporzy kroku,
I na nich zbliska szle harcowniki;
To im zabieży styłu, to z boku,
Psując im szyki.
Czechy nie mogą sprawić się snadnie,
Ani przyspieszyć swego pochodu;
On, to odskoczy, to na nich wpadnie,
Tropi i szarpie z boków i przodu.
I tak dzień cały w miejscu ich trzyma,
Próżna ich wrzawa, próżne zasadzki;
Aż tu się zbliska kurzawa wzdyma,
To zastęp lacki.
Żelisław śpieszy, wpada na wrogi,
A junak styłu śmiało uderza:
Czechy zmieszane, powstał bój srogi,
We krwi opływa miecz Wiślimierza;
Ufni w zastępy pieszych i jazdy,
Myśleli Lachów zetrzeć swą siłą:
Lecz nim wieczorne błysnęły gwiazdy,
Już ich nie było.
Więc rycerzowi należy chwała
Że to zwycięstwo odnieśli Lachy,
Że kiedy przyszła Czechów nawała,
On się z nią bawił niby jak w szachy;
Król go ściśnięciem uczcił prawicy,
I herb mu nadał za walkę żwawą,
I ten herb, w tarczy pół szachownicy,
Nazwał Z a b a w ą.
Źródło: „Legendy herbowe”, Franciszek Kowalski, Żytomierz 1862 (do
tekstu dotarliśmy dzięki wskazówkom i przy wykorzystaniu książki z
kolekcji p. Krzysztofa Kłopockiego ze Swarzędza).
Po tym poetyckim wtręcie wracamy do treści hasła „Heraldyka i szachy”.
Wkrótce po ukazaniu się pierwszego tomu Leksykonu pan Jerzy otrzymał
list od Edwarda Dąbrowskiego długoletniego skarbnika Polskiego Związku
Szachowego. Oto najważniejszy fragment listu:
Szanowny Panie,
W ślad za rozmową telefoniczną pozwalam sobie nadesłać moje uwagi na
temat barw w herbie „Zabawa”, o których pisze Pan w swojej – jakże
znakomitej - książce „Z szachami przez wieki i kraje” oraz w leksykonie
„Szachy od A do Z”.
W obu przypadkach podaje Pan, że lewa połowa tarczy
składa się z szachownicy czerwono-czarnej. Posiadane przeze mnie
materiały i przekaz rodzinny mówią, że jest to szachownica
biało-czerwona. A oto źródła informacji:
(…)
Przekazując powyższe informacje łączę wyrazy szacunku i podziękowania
za Pana wielki wkład w historię szachów.
Edward Dąbrowski
Warszawa, 29. X. 1987
W archiwum pana Jerzego zachowała się kopia listu, który wysłał on do jakże uważnego i krytycznego czytelnika (dla szanującego się autora taki czytelnik – dziś gatunek na wymarciu – to prawdziwy skarb).
Wielce Szanowny Panie!
Dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd w tekście omawiającym Pana rodowy
herb ZABAWA. W istocie we wszystkich źródłach podaje się biało-czerwone
kolory pól szachownicy. Omyłka bierze swój początek z bardzo dawno
poczynionej notatki z publikacji Dzieduszyckiego z 1856 r., w której to
notatce nastąpiło przeinaczenie barw.
Uszło to mojej uwadze, gdyż wiedziałem, że niekiedy herby
posiadały kolorystyczne warianty i mimo, że potem spotykałem się z
opisem ZABAWY właściwie podającym zestaw barw – jakoś nie skorygowałem
błędu. Oczywiście już teraz, dzięki przede wszystkim Pana
interwencji, będę pisał o tym herbie zgodnie z danymi w historycznych
przekazach.
(…)
Łączę serdeczne wyrazy szacunku i pozdrowień
Warszawa, dnia 5.XI.1987
Dzisiaj sprawdzenie, np. z pomocą wikipedii, jakie barwy powinny zdobić konkretny herb, to czynność banalna, kwestia jednej minuty, terminy takie jak wiedza czy erudycja nabrały nowego znaczenia. A jednak nie zauważyłem nigdy, by ktoś (poza Edwardem Dąbrowskim) odnotował dawną pomyłkę w opisie szachowego herbu „Zabawa”. Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że nie ma dziś takich wnikliwych czytelników, do których 30 lat temu zaliczał się niewątpliwie Edward Dąbrowski, nota bene członek honorowy PZSzach. Nie ma też takich autorów, jak Jerzy Giżycki, niezrównany encyklopedysta o wyrobionym guście artystycznym.
Tomasz Lissowski
PS. w zasobach Wikipedii znaleźliśmy fotografię nawiązująca do tematu.
(O związkach heraldyki z szachami czytaj tu:
http://szachowavistula.pl/vistula/exorientelux.htm)
Vistula Chess Monthly