Felietony


WYZNANIA SZWAJCARSKIEGO AMATORA

Mistrza międzynarodowego ze Szwajcarii Richarda Forstera (rocznik 1975) znam od dziesięciu lat z górą. Dla wielu osób, zainteresowanych wyłącznie szachami jako dyscypliną sportu, jest on „tylko” wielokrotnym reprezentantem swego kraju na olimpiadach szachowych i drużynowych mistrzostwach Europy, uczestnikiem turniejów międzynarodowych i w jego własnym kraju. Jednak daleko ważniejsze są osiągnięcia Richarda jako historyka szachów; jest on m. in. autorem dwóch wspaniałych monografii, z których pierwsza była poświęcona nieco zapomnianemu arcymistrzowi angielskiemu z przełomu XIX i XX wieku („Amos Burn”, Mc Farland 2004), zaś druga – Klubowi Szachowemu Zűrich (wydanie w języku niemieckim ukazało się w roku 2009, a więc z okazji dwustulecia tej zasłużonej dla szachów placówki). Richard Forster, wespół z Michaelem Negele i Stefanem Hansenem, zredagował pomnikową pracę zbiorową poświęconą Emanuelowi Laskerowi (nakładem Exzelsior Verlag w 2009 r.). Przez szereg lat publikował co miesiąc interesujące artykuły na stronie internetowej „The Chess Cafe”, czyniąc obiektem swych analiz zarówno współczesne imprezy, jak i twórczość wybitnych graczy z odległych lat (Ossip Bernstein, Siemion Ałapin). Mówiąc wprost – Richard Forster to jeden z najwybitniejszych żyjących historyków gry szachowej.

Richard Forster

W listopadzie 2013 r. Richard zjawił się po raz pierwszy w Warszawie, by pomóc reprezentacji Szwajcarii podczas pamiętnych Drużynowych Mistrzostw Europy. Nadarzyła się okazja, by porozmawiać nieco o jego występach turniejowych, a przy okazji – ogólniej o szachach w Szwajcarii, o których chyba nigdy dotąd nie pisał żaden polski autor.

R. Forster – M. Krasenkow [B06]
Metz op (r. 2), 1994
1.e4 g6 Krasenkow, głęboki znawca obrony sycylijskiej, a zwłaszcza wariantu czelabińskiego, w partiach ze słabszymi rywalami często wybierał obronę nowoczesną.
2.d4 Gg7 3.Sc3 d6 4.f4 Sc6 5.Gb5 a6 6.Gxc6+ bxc6 7.Sf3 Sf6 8.0–0 0–0 9.e5 Sd7 10.Ge3 Gb7 11.Sg5 h6 12.Sge4 f5 13.exf6 Sxf6 14.Sxf6+ Wxf6 15.Se4 Wf7 16.h4 c5 17.d5 Hd7 18.Sg3 e6

19.h5 exd5? Poważny błąd. Po 19...gxh5 20.f5 Gxd5 21.Sxh5 Gxb2 czarnych stoją znacznie lepiej, a po 19...Wf6 20.hxg6 Wxg6 są blisko wygranej.
20.hxg6 We7 21.Gd2 d4 Lub 21...Gxb2 22.Wb1 Gd4+ 23.Kh2 Gc6 24.f5 i białe atakują.
22.Hh5 Wf8 23.f5 We3 (ofiara jakości już nie ratuje)
24.Gxe3 dxe3 25.c3 Ge5 26.Se2 Kg7 27.Wae1 Ha4 28.Hh3 Hxa2 29.Hxe3 Hc4 Wyprawa czarnego hetmana po pionka a2 tylko pogorszyła pozycję.
30.Hh3 h5 31.Sf4 Gxf4 32.We7+ Kf6 33.Hh4+ Kxf5 34.Wf7+ 1–0

R. Forster – R. Hűbner [B86]
Drużynowe Mistrzostwa Szwajcarii 1994
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 a6 Wariant Najdorfa był podstawowym orężem przy grze czarnymi wielokrotnego uczestnika rozgrywek pretendentów.
6.Gc4 e6 7.Ge3 Ge7 8.Gb3 0–0 9.g4 Ha5 10.f3 Sc6 11.Hd2 Gd7 12.g5 Se8 13.h4 b5 14.0–0–0 Sxd4 15.Gxd4 b4 16.Se2 Hb5 17.c4 Hb7 18.Kb1 a5 19.Gc2 Wc8 20.Gd3 e5 21.Ge3 f5 22.exf5 Gxf5 23.Sg3 Gxd3+ 24.Hxd3 Wxf3 Zawsze warto zapytać, czy nie było lepsze 24...Hxf3 i hetman będzie bliżej własnego króla...
25.Sf5 Gf8 26.Whf1 Wxf1 Być może lepsze 26...g6 27.Sh6+ Gxh6 28.gxh6 e4 itd.
27.Wxf1 Hc6?

28.Sh6+!! gxh6 29.Hf5 Gg7 30.Hf7+ Kh8 31.gxh6 He4+ Nie pomaga 31...Hg2 32.Wg1 Hxg1+ 33.Gxg1 Gxh6 34.He6.
32.Ka1 Hg6 33.hxg7+ Hxg7 34.He6 1–0 (po odejściu wieży decyduje Ge3-h6.)

Z. Efimenko (2702) – R. Forster (2458) [B76]
Porto Carras 2011
Drużynowe Mistrzostwa Europy
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 g6 6.Ge3 Gg7 7.f3 0–0 8.Hd2 Sc6 9.g4 Gxg4!? Interesujące, że „biblia” zwolenników wariantu smoczego sprzed kilku dekad („Sicilianskaja zaszczita” Eduarda Gufelda, wydana w Moskwie 1982 roku, a więc w epoce przed-komputerowej) nawet drobnym drukiem nie wspominała o takiej możliwości, rozpatrując wyłącznie skutki kontynuacji.
9...Sxd4 10.Gxd4 Ge6. Ale jeśli czarne, z rankingiem mniejszym o 250 punktów, nie chcą ginąć w mękach przy grze wariantów „zalecanych przez najnowszą teorię” (które ukraiński mocarz zna z pewnością lepiej...), muszą bardzo zaryzykować.
10.fxg4 Sxg4 11.Sb3 a5 12.a4 d5 13.exd5 Sb4 14.Gf4 (możliwe 14.Gc5) 14...e5 15.Gg5 (silniejsze 15.dxe6)
15...Gf6 Obiektywnie silniejsze jest 15...Sxc2+ 16.Hxc2 Hxg5 17.Hg2.
16.Gxf6 Hxf6 17.0–0–0?! Sf2 18.Gb5 Sxh1 19.Wxh1 Wfd8 20.Wd1 b6 21.d6 Wac8 22.d7 Wc7 23.Sd5 Sxd5 24.Hxd5 Hf4+ 25.Kb1 e4 26.Sd2?! Lepsze 26.Wd4 z dużą przewagą białych.
26...e3

27.Wf1? Narzuca się, ale jest słabsze od 27.Se4.
27...Wcxd7!! Cóż za kapitalny ruch Forstera! Ale to jeszcze nie koniec przygód w tej pełnej dramatyzmu partii.
28.Gxd7 Hxf1+ 29.Sxf1 e2 Niewiarygodna pozycja. Skromny pionek przechyla szalę na stronę czarnych.
30.Hb5 e1H+ 31.Ka2 Hf2 32.c3 h5 33.Sg3 Hxh2 34.Se4 Hf4 35.Gc6 h4 36.Hxb6 Wd1 37.Hxa5 h3 38.Ha8+ 38.Hc5! h2 39.Sf2 Wf1 40.Sh1 Wxh1! 41.Gxh1 Hxa4+ 42.Ha3 Hc4+ i czarne ratują się wiecznym szachem.
38...Kg7 39.Ha7? h2 40.Hf2 Hc7 41.Sg5 Hxc6 42.Hxf7+ Kh6 43.Hf4 Wa1+ 0–1

- Czy masz w planach nowe dzieła z historii szachów?

- Na razie żadnych.

- Grałeś na pięciu olimpiadach w reprezentacji Szwajcarii z dodatnim wynikiem (19,5 z 34). Jak dziś określiłbyś swoje miejsce w szachach?

- No cóż, jestem amatorem. Obecnie nie poświęcam na szachy nawet godzinę dziennie. W firmie związanej z technologią medyczną zarządzam systemem gromadzenia dokumentacji (Richard po studiach uzyskał doktorat z lingwistyki komputerowej – przyp. T.L.). Mam dom, rodzinę. Ale nie rezygnuję zupełnie z gry, jestem członkiem klubu Winterthur Schachgesellschaft, który utrzymuje się dzięki składkom członkowskim i sponsorom indywidualnym. Gramy w szwajcarskiej pierwszej lidze, grał u nas Jusupow i Caruana. Jestem też współautorem rubryki szachowej w „Neue Zűrcher Zeitung”.
Jest to gazeta konserwatywno-liberalna, ma nakład około 120 tys. egzemplarzy. Rubryka ukazuje się w każdą sobotę, wielkości karty A4, na „dobrej” stronie, zawiera 5-6 diagramów. Ja – raz na dwa tygodnie - opisuję ostatnie turnieje, pokazuję efektowne kombinacje, omawiam nowe książki. Na przemian ze mną redaguje rubrykę Andreas Nievergelt, znany kompozytor szachowy – wtedy treść poświęcona jest w całości kompozycji. Rubryka szachowa w „NZZ” ma długą tradycję, pojawiła się w 1893 roku, potem miała przerwę w latach 1900-1908, i od tamtej pory jest kontynuowana. Przez 50 lat redagował ją mistrz międzynarodowy Hans Johner (1889 – 1975), z zawodu muzyk.

- Zauważyłem, że chociaż Szwajcar był współzałożycielem FIDE, to twój kraj nie zawsze wysyłał reprezentację męską na szachowe olimpiady. Amplituda wyników też jest duża: 1928 rok – 6 miejsce, 1976 – 7, 1958 – 8, 1956 – 9, 1978 i 2000 – 10, ale ostatnie trzy olimpiady to wyniki znacznie słabsze.

- Podstawowa przyczyna jest taka, że w Szwajcarii prawie nigdy nie było szachowych zawodowców (Wiktor Korcznoj to szczególny przypadek)..
Dawno temu, przed światowymi wojnami, zawodowymi szachistami byli Hans Fahrni (1874-1939) i Paul (brat Hansa) Johner (1887-1938), który zresztą drugą połowę życia spędził w Niemczech. Dziś nagrody w turniejach szwajcarskich nie są może niższe niż we Włoszech czy Francji, ale znacznie wyższe są koszty utrzymania, co oczywiście nie zachęca, by poświęcić się wyłącznie grze.

- Co jednak nie oznacza, że Szwajcaria była albo jest pustynią szachową...

- Otóż to. Począwszy od 1953 roku prowadzone były rozgrywki o Puchar Clare Benedict. Ta zamożna Amerykanka, osiedliwszy się po wojnie w Szwajcarii, przeznaczyła sporą sumę pieniędzy na organizację dorocznego turnieju drużynowego, w którym grały reprezentacje Anglii, Austrii, Belgii, Francji, Holandii, RFN, Włoch i Szwajcarii; po pewnym czasie dołączyła Dania i Hiszpania. Były to „małe” drużynowe mistrzostwa Europy, a właściwie jej zachodniej, nie-socjalistycznej połowy.

- Turniej pretendentów Neuhausen – Zurych (VIII-X 1953), zakończony zwycięstwem Smysłowa przed Bronsztejnem, Reshevskym i Keresem, to jeden z „kamieni milowych” współczesnych szachów.
W Polsce pamiętamy go świetnie dzięki rosyjskiej książce Bronsztejna „Turniej arcymistrzów”..

. - W Szwajcarii większą renomę miała księga turniejowa napisana przez Euwego, zawierająca doskonałe analizy i ukazująca dramatyzm turniejowych wydarzeń. Była jeszcze księga turniejowa napisana przez Najdorfa, po hiszpańsku. Ten turniej miał u nas duży oddźwięk prasowy. Po raz pierwszy sportowcy z ZSRR pojawili się w Europie Zachodniej, przekroczywszy „żelazną kurtynę”. Przyjechali, zobaczyli i zwyciężyli.
Warto wymienić tu osobę Aloisa Naglera (1907 – 1996), który pełnił obowiązki dyrektora turnieju pretendentów, a później przez kilka dziesięcioleci był najważniejszym bodaj organizatorem szachowym w Szwajcarii. Nagler zajmował ważne stanowisko w dużej firmie ubezpieczeniowej, miał szerokie kontakty, a ponadto był człowiekiem niezmiernie pracowitym. We wspomnieniach spisanych po turnieju pretendentów z przejęciem relacjonował, jak „pękały lody” w jego stosunkach z arcymistrzami sowieckimi, którym w wolnych chwilach starał się pokazać Szwajcarię – wolny i zamożny kraj, jakże inny od jego wizerunku przedstawianego w prasie komunistycznej. Początkową rezerwę zastąpiły nastroje przyjacielskie; goście z ZSRR opowiadali o swoich rodzinach, o dzieciach i rodzicach, o stosunkach w pracy i zainteresowaniach kulturalnych.
Alois Nagler przewodniczył komitetowi organizacyjnemu turnieju zorganizowanemu w Zurychu z okazji 150-lecia miejscowego klubu szachowego w 1959 roku. Kadra Szwajcarii miała okazję porównać siły z arcymistrzami z „najwyższej półki” – Tal (późniejszy zwycięzca), Fischer, Keres, Larsen, Gligorić, Olafsson, Barcza, Unzicker, Donner.

Alois Nagler

- W 1968 roku Nagler kierował Olimpiadą Szachową w Lugano, podczas olimpiad 1958 (Monachium) i 1964 (Tel Aviv) pełnił obowiązki Sędziego Głównego. Gdy kogoś takiego zabraknie, powstaje luka trudna do załatania...

- Oczywiście. By uczcić pamięć tego wybitnego działacza, Klub Szachowy w Zurychu zorganizował w sierpniu 1998 roku poświęcony jemu memoriał.
Głównym punktem programu był mecz – turniej drużyny „Legend Szachowych” (Gligorić, Korcznoj, Larsen, Smysłow, Unzicker) z „Teamem Szwajcaria” (Hug, Jenni, Moor, Pelletier i Forster czyli ja). Możliwość gry z takimi sławami była dla mnie wielkim przeżyciem. Miałem szczęście wygrać z Larsenen, Gligorićem i Unzickerem, łącznie zdobywając 5 pkt z 10. Najlepiej grał Wiktor Korcznoj, który bez porażki uzyskał 8 punktów, Larsen i Gligorić zdobyli po 6 punktów, a ogólnie „Legendy” zwyciężyły w stosunku 31 : 19.

- W ten sposób doszliśmy do osoby „najlepszego szachisty szwajcarskiego wszechczasów” czyli do Wiktora Lwowicza Korcznoja. Opowiedz trochę o tym, jak jego obecność wpłynęła na życie szachowe w Twoim kraju.

- Korcznoj miał zawsze specjalną pozycję w Szwajcarii. Podczas wielu olimpiad grał na pierwszej szachownicy, z dobrymi wynikami; taki zawodnik jest bardzo potrzebny drużynie. Ale jego wpływ mógłby być większy, nie powstała u nas żadna „szkoła Korcznoja”. Miał kilka treningów z Yannickiem Pelletier, i to chyba wszystko. Przy wielu okazjach Korcznoj pełnił rolę gościa honorowego. Grałem z nim 7 partii, dopiero w ostatniej udało mi się wygrać.

- Czy Korcznoj łatwo przyjmuje porażki?

- W odróżnieniu od wielu arcymistrzów Korcznoj po zakończonej partii potrafi zrugać przeciwnika nie tylko w razie własnej przegranej, ale również wtedy, gdy wygrywa. Jego podstawowy zarzut to „brak szacunku”. Dla przeciwnika, dla szachów, dla widzów itd. Korcznoj bywa bezpośredni i mówi rywalowi: „kompletnie nic nie rozumiałeś z pozycji, która powstała”. Ale najgorszą formą nagany jest, gdy po partii nie powie ani słowa.
Korcznoj jest wszędzie znany, jego osoba otwiera wiele drzwi. Pamiętam turniej w Batumi (Gruzja) w 1999 roku. Na uroczystym zakończeniu gospodarze wręczyli mu prawdziwą dużą szablę. Zastanawialiśmy się, jak on ją zabierze do domu, przecież do samolotu nie wolno wnosić znacznie mniejszych noży czy sztyletów. Ale Korcznoj funkcjonuje na specjalnych prawach, nikt nie protestował i Korcznoj zabrał gruzińską szablę na pokład samolotu.

- Powiedz mi na zakończenie, jak Ci się podobało w Warszawie.

- Prócz tego, że zrobiliśmy razem wycieczkę samochodową po Warszawie, zwiedziłem jeszcze Stare Miasto, to niedaleko od hotelu Novotel. Chciałem odwiedzić Muzeum Historyczne na Rynku, ale tego dnia było zamknięte.

- A sam turniej, organizacja?

- Wszystko w porządku. Była dobra atmosfera, odpowiednia przestrzeń, kawa na każde życzenie. Może chwilami na sali było trochę chłodno, ....ale nie, koniecznie napisz, że ja w zasadzie nie lubię grać, gdy jest zbyt gorąco!

Szachowa Vistula 1997-2014

Logo Vistula