Nie można być dobrym we wszystkim – uspokajaliśmy się początkowo. – Zostawmy ten temat do zbadania innym. Lecz gdy „inni” nie kwapili się do podjęcia rzuconej rękawicy, być może dlatego, że nic nie wiedzieli o „istniejącym zapotrzebowaniu społecznym”, postanowiliśmy przygotować mały esej (czyli szkic) o znaczkach, całostkach, stemplach okolicznościowych i temu podobnych rzeczach, posługując się zawartością jednej z teczek pozostawionych przez śp. Jerzego Giżyckiego.
Zacznijmy od cytatu z artykułu opublikowanego wiele lat temu przez fachowe pismo.
„Liczba znaczków z rysunkiem figur szachowych jest stosunkowo niewielka – ukazało się ich dotąd tylko 61 sztuk. Oczywiście zbiorek „szachy”, jak każdy zbiór tematyczny, musi również zawierać wszelkie stemple i całostki szachowe.
Do poszukiwanych dziś już obiektów należy np. ostemplowanie z Kongresu FIDE i Wszechsłowiańskiej (sic! – T.L.) Olimpiady Szachowej, stosowane w kolorze czerwonym (Warszawa 16-31 sierpnia 1935 r.). W Radomiu, w okresie od 24 do 31 stycznia 1943 r. odbyły się Mistrzostwa szachowe Generalnego Gubernatorstwa, z okazji których stosowano stempel okolicznościowy z figurką konika szachowego na tle szachownicy. Datownik okolicznościowy stosowano również 2 czerwca 1937 r. z okazji IV Międzynarodowego Turnieju Szachowego o Mistrzostwo Polski w Juracie – ta całostka należy do bardzo rzadkich”.
– pisał inżynier Jacek Rogowski (Lublin) w artykule „Szachy” opublikowanym w piśmie „Filatelista” 1965, nr 14, str. 267-268.
Z tego samego tekstu czytelnik mógł się dowiedzieć, że pierwszy „szachowy” znaczek pocztowy wypuściła poczta Bułgarii w 1947 roku (jeden z serii wydanej z okazji Igrzysk Bałkańskich, nakład serii – 172 tysiące). W 1948 roku drugi znaczek z motywem szachowym wydała poczta ZSRR, w 1950 roku Węgrzy wypuścili serię trzech znaczków (100 tysięcy sztuk serii). Dość wcześnie, bo w 1956 roku, z okazji I Mistrzostw Świata Głuchych w Zakopanem, ukazały się dwa polskie znaczki o tej tematyce; wydano ponadto specjalne koperty, w Warszawie stosowano stempel pierwszego dnia obiegu, a w Zakopanem – stempel okolicznościowy. Trudno uwierzyć, ale znaczki z 1956 roku stanowiły 50 procent „szachowego dorobku” Poczty Polskiej w dziedzinie emisji znaczków; w 1974 roku ukazała się jeszcze seria złożona z dwóch znaczków; na pierwszym przedstawiona została okładka pierwszego wydania poematu „Szachy” Jana Kochanowskiego, a na drugim – reprodukcja sztychu gdańszczanina Daniela Chodowieckiego (1726 – 1801) „Edukacja”.
Nieco bardziej szczodra była nasza poczta przy fundowaniu szachowych stempli okolicznościowych. Dwa takie stemple służyły filatelistom jeszcze przed wojną. Stempel stosowany podczas Olimpiady warszawskiej 1935 był szóstym w historii światowej filatelistyki (wcześniej na ten sam pomysł wpadli tylko Niemcy, Węgrzy i Czesi), stempel zaprojektowany z okazji IV Mistrzostw Polski w Juracie (1937) miał numer „9”.
Trzy najstarsze stemple szachowe.
Do najstarszych stempli zaliczamy "Warszawa 1935" i "Sopot 1937".
Nie dysponujemy danymi, ile tych polskich stempli doliczylibyśmy się dziś, ale z pewnością było ich nie mniej niż kilkadziesiąt, może setka. W miarę regularnie pokazywały się one w Lublinie (turnieje PKWN), Poznaniu i „szachowej stolicy Polski” (ale tylko do czasu...) czyli Polanicy. My w naszych zbiorach mamy specjalną kartę pocztową ze stemplem okolicznościowym, który stosowano z okazji Mistrzostw Świata Juniorów w Żaganiu w lipcu 1997 r.Zaawansowani filateliści najbardziej lubią omyłki drukarskie czyli błędnodruki. Na znaczku wydrukowanym w nakładzie miliona sztuk zarobić się nie da, ale jeśli setka sztuk tego nakładu ukaże się z błędem i gdy jakimś cudem przejdzie kontrolę techniczną, a następnie znajdzie się w obiegu, to cena takich znaczków szybuje bardzo wysoko; stają się one powodem do dumy ich posiadaczy, ozdobą kolekcji. Nieco podobna historia przydarzyła się Poczcie Polskiej w roku 1951. Z okazji III Międzynarodowego Turnieju Szachowego w Sopocie powstał datownik, który prezentujemy poniżej.
(skan)
Wydaje się, że datownik ten jest wielką rzadkością, mało tego – być może nie ma go żaden polski zbieracz. Dlaczego? Otóż datownik posiada błąd; w dacie oznaczającej początek i koniec turnieju w Sopocie brak miesiąca. Jednak w zbiorze szwedzkiego zbieracza motywów szachowych p. Hansa Ulfstrőmera znalazła się koperta z tym niekompletnym napisem. Dlaczego w Szwecji jest, a nie ma w Polsce? Na łamach „Filatelisty” w 1975 roku toczyła się na ten temat dyskusja, która została podsumowana następująco:„Natomiast prawdopodobne jest, że nie wprowadzono go do użytku właśnie np. z racji błędu – pominięcia w tekście oznaczenia miesiąca. Jednakże na nalegania zbieraczy, może właśnie zagranicznych uczestników turnieju, ostemplowano pewną liczbą kopert tym zdyskwalifikowanym stemplem. I tak datownik „spod lady” spowodował trochę zamieszania wśród kolekcjonerów”.
(Tadeusz Grodecki, „Filatelista” 1976, nr 6, str. 142-143)
Dziś, na nasz amatorski gust, na świecie mamy do czynienia z inflacją (w sensie – utrata wartości) nowo ukazujących się okazów filatelistycznych. Na mapie świata przybyło nowych państw, a właściwie państewek. Ponadto podzieliły się dwa duże państwa lubiące filatelistów i szachy: Jugosławia i ZSRR. Dyrektorzy wielu państwowych poczt w rozpasanej emisji znaczków na wszystkie możliwe tematy upatrują szansy na załatanie wciąż rosnącej, niczym dziura ozonowa nad Antarktydą, luki w budżecie. Wszystkie mikro-państwa na Oceanie Spokojnym, państwa afrykańskie, azjatyckie i południowo-amerykańskie zalewają rynek filatelistyczny nowymi edycjami znaczków o malarstwie, o architekturze, z podobiznami sławnych ludzi, z okazami przyrody, itd. itp. Pojawiło się setki znaczków i bloków na tematy szachowe. Znaczki te praktycznie wcale nie funkcjonują w obiegu pocztowym, one są drukowane tylko w tym celu, by zakupili je bogaci filateliści z „Północy”, włożyli do swoich klaserów, a klasery te zamknęli w dobrze strzeżonych sejfach. To nie są prawdziwe znaczki pocztowe – to kolorowe nalepki; ich tańsze wersje są możliwe do nabycia u podejrzanych pośredników tego biznesu typowego dla „wirtualnej gospodarki”, która oferuje miraż działalności „inwestorom” znającym świat tylko z okienka własnego peceta. Ukoronowaniem tej inflacji jest emisja niby-znaczków przez agencje państw, które nie istnieją na mapie świata, ale które mimo tego produkują „walory” filatelistyczne, dostępne np. na Allegro.Na drugim biegunie jest Poczta Polska, która w ciągu wielu dziesięcioleciu swego istnienia zdołała wyprodukować tylko dwie szachowe mini-serie, po dwa znaczki każda. Dawno temu chciał to zmienić śp. Jerzy Giżycki, pisząc list do Wydziału Emisji Znaczków w Ministerstwie Łączności.
Skromnym efektem tego listu była mini-seria „Kochanowski + Chodowiecki” (wymienione, jak widać, w liście Pana Jerzego na dwóch pierwszych miejscach !), a później nie było już nic. Może czas to zmienić? Apelujemy do Szachistów – Filatelistów, by za rok, w 40 rocznicę listu Jerzego Giżyckiego do Ministerstwa Łączności, zachęcili Polski Związek Szachowy, by ten ponowił apel o edycję znaczków „z reprodukcjami dzieł malarstwa i grafiki o temacie gry w szachy wykonane przez artystów polskich bądź znajdujących się w zbiorach polskich muzeów” – o co upominał się Pan Jerzy.