Felieton

ANAND OBRONIŁ TYTUŁ 2012

     Rozegrany w Moskwie mecz o szachowe mistrzostwo świata pomiędzy aktualnym czempionem, Hindusem Viswanathanem Anandem, oraz pretendentem, reprezentantem Izraela Borysem Gelfandem, po dogrywce złożonej w czterech partii „rapid”, zakończył się pomyślnie dla obrońcy tytułu. Wobec wyniku remisowego 6:6 podczas części „klasycznej” meczu niezbędna okazała się dogrywka, bowiem po raz pierwszy w liczącej ponad 120 lat historii tych rozgrywek regulamin stanowił, iż remis nie daje przewagi urzędującemu mistrzowi. W drugiej partii dogrywki Anand wykorzystał niedokładności rywala i wygrał, w trzech pozostałych partiach szybkich padł remis.

     Organizatorzy meczu moskiewskiego zrobili wiele, by mecz o mistrzostwo świata godnie nawiązywał do tradycji pojedynków z udziałem Capablanki, Alechina, Botwinnika i duetu K – K (Karpow – Kasparow). Areną spotkania była sławna Tretiakowska galeria obrazów. Fundusz nagród (2,5 miliona dolarów, z tego 1,4 miliona dla zwycięzcy) był odpowiednio wysoki do rangi wydarzenia. Setki tysięcy widzów śledziły przebieg meczu w internecie, a w roli komentatorów on – line wystąpili renomowani arcymistrzowie.

     Niestety mecz – przynajmniej z punktu widzenia szeregowego miłośnika „królewskiej gry” – pozostawił wyraźne uczucie niedosytu, nie stał się wielkim wydarzeniem sportowym i jest nader wątpliwe, by po latach mógł być jakoś szczególnie pamiętany przez kogokolwiek poza specjalistami od sportowej statystyki. Dwie (tylko) partie rezultatywne z dwunastu w zasadniczej części meczu – ładne zwycięstwo Gelfanda w siódmej rundzie oraz katastrofalna porażka pretendenta w rundzie następnej, ósmej, to stanowczo za mało, by wzbudzić większe zainteresowanie kibiców. Wiadomo, że przy równowadze sił, dobrym przygotowaniu debiutowym i wysokiej formie sportowej walczących trudno o fajerwerki, zwłaszcza gdy obaj rywale nie chcą ryzykować i skupiają się głównie na własnym bezpieczeństwie. Tym niemniej niewiele brakuje, by odrodziła się teoria o „remisowej śmierci” szachów, do czego ma się przyczyniać powszechnie stosowana przez arcymistrzów pomoc komputerów przy domowych przygotowaniach debiutowych wariantów. Wiemy na szczęście, że gdyby toczył się analogiczny mecz pomiędzy na przykład Carlsenem i Aronianem, to wówczas szansa na pełnokrwiste widowisko byłaby znacznie większa.

     Nie tylko wiek kombatantów, lecz również nowy regulamin spowodował obniżenie temperatury pojedynku. Od „zawsze” obowiązywała reguła, że wynik remisowy w meczu oznacza, iż pretendent nie okazał się silniejszy od mistrza, a więc tytuł nie zmienia właściciela. Ogromna większość obserwatorów zgadzała się zawsze, że ta zasada jest logiczna i sprawiedliwa. Taki zapis w regulaminie zmuszał pretendenta do walki, do podjęcia próby gry na wygraną, gdyż remis w meczu był „śmierci podobny”. Teraz ktoś wymyślił, by ten tradycyjnie figurujący w regulaminie punkt wykreślić, co przypuszczalnie w intencji pomysłodawców miało podnieść atrakcyjność spotkania, a spowodowało skutek odwrotny w postaci nieco asekuracyjnej gry obu stron. Być może opinia ekspertów klasy arcymistrzowskiej (którzy doświadczyli wielokrotnie na własnej skórze, jak łatwo jest przegrać partię z odrobinę lepszym rywalem, i jak strasznie trudno jest wygrać z nieco słabszym, ale dobrze wytrenowanym) będzie inna; mogą oni mówić o wysoko profesjonalnej strategii meczowej Ananda i Gelfanda oraz o ich „kompletnym” przygotowaniu, ale szerokich mas szachistów chyba te głosy nie przekonają.

     Równie chybiony – naszym zdaniem – jest pomysł, by losy tytułu mistrza świata decydowały się w partiach szybkich. To nieprawda, że takie są „wymagania czasu”, że tak będzie ciekawiej. Lepiej, by broniący tytułu miał remis „for”, a jeszcze lepiej, by minimalny dystans meczowy wydłużyć do 16 partii granych klasycznym tempem.

     W sumie wynik meczu – zgodny z przewidywaniami ogromnej większości obserwatorów – wydaje się sprawiedliwy. Pretendent Gelfand nie wykazał, że gra lepiej od poprzedniego mistrza, nie ma więc powodu, by świat szachowy dostał nowego mistrza. Co prawda w meczu partii szybkich Gelfand miał sporo szans na odwrócenie wyniku, ale zawsze brakowało mu kilku minut, by znaleźć wygrywającą kontynuację albo poszukać, jak w drugiej partii, ratującej kombinacji. Można więc uznać, że te szanse wynikały w grze Gelfanda przypadkowo, nie wynikały z jego przemyślanej strategii i że nie ma on powodu, by uskarżać się na wynik, będący zresztą pięknym ukoronowaniem liczącej ćwierć wieku kariery sportowej.

Pretendent Borys Gelfand

Pretendent Borys Gelfand

     Anand po raz kolejny obronił tytuł, ale w porównaniu z meczami z Kramnikiem i Topałowem tym razem nie błysnął formą, trafiając w osobie Borysa na wyjątkowo niewdzięcznego rywala. Analogia z meczem Lasker – Schlechter nasuwa się sama, tyle, że 100 lat temu nikt nie myślał o uzależnieniu wyniku meczu od partii szybkich...

Anand Viswanathan 2012

Anand Viswanathan Mistrz Świata 2012

     Opinia arcymistrza Lautier, że „Anand grał tchórzliwie”, wydaje się bardzo przesadzona, obliczona raczej na „szachowe brukowce” i media luźno związane z naszą dyscypliną. Za brak emocji w meczu odpowiada źle skonstruowany regulamin, wiek obu rywali i aktualny stan teorii, dyktowany przez programy typu „Rybka” i „Houdini”. Przewidujemy, że za kilka lat, wraz z nadejściem kolejnej generacji arcymistrzów, bardziej skłonnych do twórczego ryzyka, wahadło wychyli się w drugą stronę mecze o mistrzostwo świata znów będą obfitowały w emocjonujące partie i … większą ilość błędów wynikających z bojowego ducha grających.

     The last but not least, odnotujmy, że na stronie internetowej Polskiego Związku Szachowego można było na gorąco śledzić partie meczu komentowane przez przedstawicieli naszej czołówki. Pomysł, któremu można tylko przyklasnąć, wyrażając przy tym nadzieję, że przy następnej takiej okazji pojawi się tam moderator, który skłoni komentujących partię ekspertów do znacznie obszerniejszych wypowiedzi, bo obecne były stanowczo zbyt lakoniczne i raczej nie mogły przekonać żadnego początkującego adepta, że mecz szachowy to pasjonujące wydarzenie. Tym niemniej – brawo PZSzach, brawo nasi młodzi komentatorzy, tak trzymać, przyszłość należy do mediów elektronicznych.


http://szachowavistula.pl/vistula/

e-mail

Valid XHTML 1.0 Transitional