ID #1268

PROFESOR KARTASIŃSKI PROMOTOR SZACHÓW SZKOLNYCH

Wbrew opiniom niektórych entuzjastów nie jest prawdą, że "w internecie jest wszystko". Jednakże wśród zalewu informacji banalnych, niesprawdzonych oraz jawnie fałszywych niekiedy można trafić na "perełkę", która po oszlifowaniu zalśni pełnym blaskiem. Poniższa historia być może przekona niektórych, a sceptyków skłoni do chwili zastanowienia.

Któregoś dnia wrzuciłem do przeglądarki hasło "Przepiorka + chess" i niebawem trafiłem na tekst:

Dnia 9 maja 1936 roku Capablanca na trasie do Moskwy spotkał Dawida Przepiórkę i wręczył mu egzemplarz swego podręcznika "Podstawy szachów" wraz z autografem. Później Przepiórka dał książkę swemu przyjacielowi Josephtowi Kartasinskiemu, który był obecny podczas spotkania z Capablanką. Ta książka uratowała Kartasinskiemu życie. Podczas niemieckiej inwazji na Polskę był poważnie ranny. Niemiecki żołnierz, sam będący szachistą, zauważywszy książkę, nie tylko ocalił życie Kartasinskiemu, ale jeszcze pomógł mu wydostać się z opresji.
       (ze strony http://members.aol.com/brigosling, prowadzący: Brian G. E. Gosling)

       O, do kroćset, zajmująca historia... Jak jednak stwierdzić, czy to prawda czy tylko sympatyczna legenda? Pytań jest więcej, na przykład kim był Josepht (typowo polskie imię, nieprawdaż...) Kartasiński i czy rzeczywiście został obdarowany przez Dawida Przepiórkę książką z cennym autografem?
       Na odpowiedź musiałem czekać wiele lat. Najpierw w kserograficznej odbitce miesięcznika "Wiadomości Szachowe warszawskiego Okręgowego Związku Szachowego" (ukazywał się w latach 1935-1938) dostrzegłem dwa artykuły podpisane znajomym nazwiskiem. Oto one:

Prof. Kartasiński

Gra szachowa jako środek wychowawczy

       Gra w szachy, którą uprawiały dawniej nieliczne jednostki, rozpowszechniła się dzisiaj tak dalece, że obecnie można już o niej mówić jako o grze prawie ogólnie znanej. Ruch szachowy, przybierając z roku na rok na sile, idzie wszerz i przenika w głąb ogółu; powstają wszędzie dziesiątki kółek szachowych, klubów, stowarzyszeń; rośnie literatura szachowa; toczą się zacięte walki szachowe, do których stają nieraz wielkie zespoły graczy. Ruch szachowy przybrał już w niektórych krajach tak wielkie rozmiary (np. w Sowietach), że poczęto już tam mówić o szachach jako o przyszłej grze ludowych mas. Być może, że do tego jeszcze daleko. Jednakowoż samo zjawisko tak szybkiego i ogólnego rozpowszechniania się szachów jest bardzo uderzające i zwraca na siebie coraz większą uwagę jako ciekawy przejaw życia kulturalno - społecznego. Równolegle z tym zainteresowaniem się szachami idzie powolna zmiana zapatrywań na istotę i rolę gry szachowej; duży wpływ wywiera tu oczywiście ogólna rewizja poglądów na gry i zabawy, pełniące w nowoczesnym wychowaniu niezmiernie doniosłą rolę. Gry i zabawy zostały uznane dziś za czynniki umożliwiające szybki rozwój jednostki pod względem fizycznym, psychicznym i społecznym. Toteż wiele gier, zabaw i sportów występuje w roli znakomitych środków wychowawczych, środków nadających się doskonale do rozbudzenia i wyrobienia życiowo ważnych cech charakteru. Gra szachowa, chociaż nie należy do typu gier ruchowych, związanych z wychowaniem fizycznym, posiada tyle wspólnych z nimi walorów dydaktycznych, że może i powinna stać się ważnym środkiem wychowawczym.
       Nie ulega żadnej wątpliwości, że gra w szachy jest walką wymagającą wielkiego napięcia woli i ogromnego nieraz wysiłku umysłowego. I właśnie ten moment walki, jaki tkwi w grze szachowej, to napięcie woli, towarzyszące jej, są tymi czynnikami, które przeistaczają energię potencjalną gracza w energię kinetyczną. Gracz bowiem nie jest tutaj biernym widzem, obserwującym widowisko, rozgrywające się na szachownicy, lecz czynnym jego uczestnikiem; gracz jest tu wodzem swojego wojska; sam prowadzi figury do boju i boleśnie odczuwa ciosy, jakie mu zadaje przeciwnik. Dynamika gry szachowej wyraża się w ustawicznej zmienności ugrupowania figur w czasie i przestrzeni.
       Walka na szachownicy wymaga od zapaśników tych samych cech charakteru, z jakimi przystępuje do rozgrywek każdy, kto chce zwyciężyć we wszystkich zawodach sportowych. Umiejętność panowania nad sobą, utrzymywanie nerwów na wodzy, wytrwałość, cierpliwość, samodzielność, wola zwycięstwa, wreszcie odwaga - oto uzbrojenie, w którym występuje także i szachista do walki. Wie o tym każdy, nawet początkujący gracz. Zdaje sobie doskonale sprawę, ile trzeba mieć nieraz hartu ducha, aby po otrzymaniu bolesnego ciosu zachować spokój i nie wyjść z równowagi; ile opanowania samego siebie, aby w korzystnej dla siebie pozycji nie popełnić błędu i "wygraną pozycję" naprawdę wygrać!
       Rzecz prosta, że wymienione cechy charakteru odgrywają pierwszorzędną rolę w życiu jednostki, nic więc dziwnego, że wyrabianie ich u młodzieży stało się obecnie jednym z naczelnych wskazań nowoczesnych programów szachowych.
       Dr. M. Giergielewicz w cennym artykule o znaczeniu dydaktycznym gry szachowej "Świat Szachowy", 1930, VI) podkreślił wysoką kulturalność walki szachowej, jako cechę odróżniającą korzystnie grę w szachy od wielu gier sportowych, prowadzących często do nieokiełznanych, brutalnych nieraz wybuchów. Żadna bowiem gra nie przyczynia się tak znakomicie do zdyscyplinowania własnych emocji, jak gra w szachy.
       Jeśli chodzi o wpływ, jaki wywiera gra szachowa na rozwój pewnych zdolności umysłowych, to nie da się zaprzeczyć, że rozwija ona i kształci w dużym stopniu uwagę i spostrzegawczość; partia szachowa zmusza gracza do ciągłego skupiania uwagi, gdyż osłabienie jej w pewnej chwili może spowodować ciężkie przeoczenie i doprowadzić do przegranej. Ponadto, ścisła współzależność faktów zachodzących na szachownicy w toku gry nie pozwala grającemu na żadną subiektywną dowolność w działaniu; kto nierealnie ocenia stan własnej armii, czy armii przeciwnika, ten traci; kto pragnie zwycięstwa w grze szachowej, powinien w niej szukać prawdy. Zatem gra w szachy uczy myśleć obiektywnie, co stanowi bez wątpienia jeden z jej ważnych walorów dydaktycznych. Wreszcie ciągła zaprawa w grze, oparta na studiach teoretycznych i ćwiczeniach praktycznych, nie pozostaje bez wpływu na zwiększenie ogólnej aktywności czynności umysłowych, a więc pośrednio przyczynia się do ogólnego rozwoju inteligencji i rozbudzenia jej zdolności twórczych.
       Korzyści te są tak duże, że gra szachowa zasługuje na to, aby ja zaliczyć do wartościowych środków dydaktycznych, toteż budzenie zamiłowania do gry królewskiej wśród młodzieży szkolnej powinno stać się miłym i wdzięcznym zadaniem jej kierowników; przyniesie to na pewno obu stronom dużo pożytku i zadowolenia.


Wiadomości Szachowe
Warszawskiego Okręgowego Związku Szachowego

marzec 1936, str. 26-27.

Niedługo potem ten sam miesięcznik opublikował kolejny artykuł profesora Kartasińskiego:

I Turniej Międzyszkolny w Warszawie

       Ruch szachowy na terenie warszawskich szkół średnich przedstawia się na ogół dość niejednolicie pod względem organizacyjnym, mimo że w każdej szkole zawsze mamy spora garstkę młodzieży poświęcającej swoje wolne chwile grze w szachy.
       Jednak życie szachowe w większości szkół ogranicza się do dorywczych gier towarzyskich i nie wykracza poza obręb murów szkolnych; nieliczne są gimnazja, gdzie prosperują dobrze zorganizowane koła szachowe, odbywają się doroczne turnieje wewnętrzne i od czasu do czasu spotkanie drużynowe pojedynczych szkół.
       Toteż turniej międzyszkolny, urządzony w kwietniu r. b. był pierwszą próbą skonsolidowania szkolnego ruchu szachowego, próbą bardzo udaną, mimo pewnych niedociągnięć organizacyjnych. Turniej zorganizowano pod egidą Komisji Nauczycielskiej WOZSz. staraniem dyrekcji gimnazjum Zgromadzenia Kupców, która dołożyła wszelkich starań, aby impreza udała się jak najlepiej. Dyrektor gimnazjum p. Paweł Ordyński, w zrozumieniu wielkich wartości wychowawczych gry szachowej, dobrze zasłużył się młodzieży, udzielając zawodom gościnności w gmachu szkolnym i fundując nagrodę przechodnią dla zwycięskiej drużyny.
       Na otwarcie turnieju w dniu 5 kwietnia przybyli przedstawiciele Polskiego Związku Szachowego z płk. dr Steiferem, mistrzem D. Przepiórką na czele, przedstawiciele WOZSz. S. Kartasiński, K. Wolfgram i St. Łękawski, nauczycielstwo i spory zastęp rodziców.
       Przemawiali: płk. dr Steifer, dyr. Ordyński, profesorowie Nowakowski i Kartasiński, ten ostatni w imieniu Komisji Nauczycielskiej WOZSz. Wszyscy mówcy podkreślali wielką wartość wychowawczą gry szachowej jako środka, który wyrabia sprawność umysłową i kształci charakter.
       Zawody zgromadziły blisko 50 młodych graczy w ośmiu zespołach po 6-ciu zawodników. Walczono wytrwale i ambitnie; z natury rzeczy wiedzę szachową musiał tu zastąpić zapał i polot młodzieńczy; toteż trudno tu było przy ocenie poziomu gry stosować normalne kryteria "dorosłych" turniejów: poprawność gry schodziła nieraz na plan dalszy przebojowym zapałem partnerów, dogrywających "przegrane" często partie do końca w cichej nadziei, że przeciwnik może "coś niecoś" podstawić.
       Były jednak partie, zwłaszcza na pierwszych szachownicach, zbliżone do poziomu mocnej III kategorii. Uroczyste zakończenie turnieju nastąpiło dnia 3 czerwca. Po przemówieniach dyr. P. Ordyński wręczył nagrodę przechodnią, statuetkę Marszałka Piłsudskiego, drużynie gimnazjum Zgromadzenia Kupców, która zajęła I miejsce (28,5 pkt.) i zdobyła tytuł mistrza turnieju. Tę samą liczbę punktów osiągnęła drużyna gimnazjum S. Batorego, zdobywając puchar WOZSz. Trzecie miejsce (25,5 pkt.) i puchar Warszawskiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej zdobyło gimnazjum "Collegium".

 
1. Gimn. Zgr. Kupców		X   4   4   2   4,5 3   5   6    28,5
2. Gimn. Batorego		2   X   3,5 4,5 4   4,5 4   6    28,5 
3. Gimn. Collegium		2   2,5 X   2,5 2,5 5,5 4,5 6    25,5
4. Gimn. Poniatowskiego		4   1,5 3,5 X	4   4   3   4,5  24,5 
5. Gimn. Staszica		1,5 2   3,5 2   X   3   5   4    21
6. Gimnazjum Reja		3   1,5 0,5 2   3   X   4   3    17
7. Gimn. Św. Wojciecha		1   2   1,5 3   1   2   X   5    15,5
8. Gimn. Roeslerów		0   0   0   1,5 2   3   1   X     7,5

       Ponadto indywidualne nagrody otrzymali uczniowie: szachy - W. Logorski (gimnazjum Staszica) za najlepszy (100%) wynik oraz komplety "Szachisty" i "Świata Szachowego" - uczniowie B. Krzepisz i S. Gawlikowski za najlepsze partie turnieju.
       Wszyscy uczestnicy otrzymali od Redakcji "Wiadomości szachowych" po jednym komplecie broszury "Mecz Polska - Węgry" z imienna dedykacją. Lecz najpiękniejszą nagrodę, jak się słusznie wyraził dyrektor Orlański, ofiarował młodzieży mistrz Przepiórka, dając podczas trwania turnieju seans gry jednoczesnej na 33 szachownicach, osiągając wynik =28, -1, =4. Seans obudził niesłychane zainteresowanie wśród młodyh graczy, którzy formalnie dobijali się o zaszczyt gry z Mistrzem i długo potem rozprawiali o przebiegu seansu. Mistrz Przepiórka wstępnym bojem zdobył sobie wdzięczność i uznanie najmłodszego pokolenia szachistów stolicy.


       Dwie partie, które dostąpiły zaszczytu być wydrukowanymi w "prawdziwym" magazynie szachowym, dają nam pojęcie o poziomie gry, jaki reprezentowali najsilniejsi gimnazjaliści stolicy.

 

B. Gleichgewicht ("Rej") - S. Gawlikowski ("Batory") [E22]
Warszawa 1936, zawody międzyszkolne

1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sc3 Gb4 4.Hb3 c5 5.e3 Se4 6.Gd3 f5 7.Sf3 a5 8.a3 a4 9.Hc2 Gxc3+ 10.bxc3 Sf6 11.0-0 0-0 12.We1 b6 13.Gb2 Gb7 14.Ge2 Se4 15.Wad1 g5 16.Sd2 g4 17.g3 Hg5 18.Gd3 Sxd2 19.Wxd2 Wf6 20.e4 Hh5

Gleichgewicht-Gawlikowski

21.Ge2?? Błyskawicznie przegrywa, a tymczasem białe miały kilka dobrych kontynuacji, np. 21.f3 gxf3 22.exf5 lub 21.f4 albo 21.d5. 21...Gxe4 22.Hd1 Hxh2+! 0-1 ("Wiadomości Szachowe WOZSz" 1936, z. 6, str. 75).
Kombinacja świadcząca o tym, że przyszły teoretyk i historyk szachów wcześnie zapoznał się z klasyką taktyki szachowej.

B. Krzepisz ("Collegium") - S. Gawlikowski ("Batory") [D30]
Warszawa 1936 - zawody międzyszkolne

1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Gg5 d5 4.e3 Sbd7 5.Sf3 c6 6.Gd3 Ge7 7.Sbd2 0-0 8.Hc2 We8 9.Se5 h6? [Słabe posunięcie. Czarne powinny grać 9...Sf8.] 10.h4! [Mocna odpowiedź.] 10...Sxe5? [Jeszcze teraz można było grać 10...Sf8.] 11.dxe5 Sd7 12.Sf3

Krzepisz-Gawlikowski

12...b5 [Czarne nie przyjmują poświęcenia, obawiając się długotrwałego ataku na skrzydle króla. Po 12...hxg5 mogłoby nastąpić 13.hxg5 Gxg5 14.0-0-0 z nieodpartym atakiem.] (Ale trzeba jeszcze wygrać! - T. L.) 13.cxd5 cxd5 14.Gf4 [Z groźbą g4.] 14...Gb7 15.Sd4! [Nie pozwala na otwarcie przekątnej a8-h1, atakując jednocześnie piona b5.] 15...Wc8 16.Hd2 a5 17.0-0 b4 18.h5 Sc5 [Lepsze było 18...Sb6!] 19.Gc2 Gg5 20.g3! Gxf4 21.exf4 Hb6 [Próba dywersji na skrzydle hetmana.] 22.Wfe1! Wed8 23.Wad1 a4 24.We3! [Niweczy plan kontrofensywy czarnych.] 24...Wd7? [W celu kontynuowania ataku na skrzydle hetmana, przez podwojenie wież na linii "c". Akcja ta jest jednak spóźniona, gdyż białe, mając dynamicznie ustawione figury, przechodzą do druzgoczącego ataku.] 25.f5! Se4 26.He2 Ga6 27.Hg4 Sg5 28.f4 exf5 29.Gxf5 Wdc7 30.fxg5 Wc1 31.Gxc8 Gxc8 32.He2 Ga6 33.Hd2 i czarne po paru posunięciach poddały się (1-0). Komentarz: J. Sipak, "Wiadomości Szachowe" 1936, z. 6, str. 75.

 

D. Przepiórka - B. Krzepisz [C48]
Warszawa 1936 (symultana)

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Sc3 Sf6 4.Gb5 d6 5.0-0 a6 6.Gxc6+ bxc6 7.d4 exd4 8.Sxd4 Gd7 9.Hf3 c5 10.Sf5 Gxf5 11.Hxf5 Ge7 12.b3 0-0 13.Gb2 We8 14.Wfe1 Hc8 15.Hf3 Hg4 16.Hxg4 Sxg4 17.Sd5 Gd8 18.f3 Se5 19.Wad1 f6 20.c4 a5 21.Gxe5 Wxe5 22.f4 We8 23.Kf2 Kf7 24.Kf3 c6 25.Se3 Gc7 26.Sf5 Wad8 27.h4 g6 28.Se3 We7 29.g4 Wde8 30.Sc2 Gb8 31.f5 Gc7 32.fxg6+ hxg6 33.h5 g5 34.Wd2 We5 35.Wde2 Gd8 36.Wh1 d5 37.Whe1 d4 38.Wd1 Gc7 39.Se1 W5e6 40.Sd3 Gd6 41.Wdd2 W6e7 42.We1 We6 43.Sf2 W6e7 44.Ke2 Gg3 45.Kd3 We6 46.Wde2 W8e7 47.Wf1 Kg7 48.Sh1 Gf4 49.Sf2 We8 50.Sd1 Kf7 51.Sb2 W8e7 52.Sa4 We5 53.Sb6 Wb7 54.Sa4 Wbe7 1/2 ("Wiadomości Szachowe" 1936, z.6, str. 76).

       Kim był profesor Kartasiński, ów zapalony popularyzator szachów wśród młodzieży szkolnej Warszawy, tak szczęśliwie obdarowany przez mistrza Przepiórkę ratującą życie książką z autografem legendarnego Capablanki? Zadawałem to pytanie wielu osobom pamiętającym wczesne czasy powojenne, niektórym coś majaczyło w pamięci ("tak, pamiętam, był taki, ale co się z nim stało, co robił, tego nie wiem..."), ale nigdy nie dowiedziałem się niczego konkretnego.
       Najpierw (było to w marcu bieżącego, 2007 roku) trafiłem na zebranie koła wychowanków liceum im. Tadeusza Czackiego i tam dowiedziałem się, że pewien Stanisław Kartasiński, absolwent tej zasłużonej dla Warszawy placówki (która wtedy nosiła jeszcze nazwę Gimnazjum Pankiewicza, od nazwiska pierwszego dyrektora szkoły) z roku szkolnego 1901/1902, w końcu lat 1960-tych opublikował w szkolnym piśmie (od dawna się nie ukazuje) wspomnienie z swoich lat szkolnych. Ponieważ to samo gimnazjum ukończył sławny mistrz Aleksander Flamberg, uznałem za prawdopodobne, że jestem na tropie profesora Kartasińskiego.
       Kilka tygodni później w Bibliotece na ul. Koszykowej przypadkowo trafiłem na książeczkę poświęconą nieistniejącej od lat okupacji szkole średniej o oryginalnej nazwie, która nie jest nam obca: Gimnazjum "Collegium". Tam wreszcie dotarłem do biogramu:

       Stanisław Kartasiński, matematyk, urodzony 25 marca 1884 roku w Warszawie. Ukończył gimnazjum im. Czackiego, później studiował na Politechnice Warszawskiej.
       Wysoki, przystojny mężczyzna, siwiejący blondyn o masywnej sylwetce. Wysportowany, miłośnik gór, taternik. Entuzjasta gry w szachy. W latach 1908-1918 przebywał w Paryżu, gdzie studiował na Sorbonie. Na początku lat trzydziestych pracował w Collegium i uczył w nim do roku 1936. W latach 1936-38 był dyrektorem gimnazjum męskiego w Kozienicach. W latach 1945-1950 uczył matematyki w gimnazjum i liceum im. Władysława IV i gimnazjum im. Sępołowskiej.
       Zmarł 1 kwietnia 1976 roku i został pochowany na cmentarzu Komunalnym d. Wojskowym w Warszawie.


Witold Janusz Foeller
Gimnazjum "Collegium" w Warszawie
Wydawnictwo ZNP, Warszawa 1997, str. 46-47.

Gimnazjum Collegium

       Zagadka częściowo została rozwiązana. W historii polskich szachów pojawiła się nowa postać bezwzględnie warta utrwalenia z uwagi na zasługi przy promowaniu gry wśród młodzieży szkolnej. A co z książką Capablanki, czy naprawdę istniała, czy jest w niej autograf Kubańczyka, czy istotnie ocaliła ona życie profesora podczas okupacji? Sam chciałbym znać odpowiedź na te pytania. Poszukiwania będą trwały!
© Tomasz Lissowski

Tagi: Stanisław Kartasiński

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu