ID #1370

NOWE KSIĄŻKI SZACHOWE 2004

W ostatnim czasie ukazało się kilka książek szachowych w języku polskim. Wydarzenie tego typu nie jest tak wielką rzadkością, jakim byłoby 15-20 lat temu, ale mimo wszystko warto odnotować nowości, bowiem każda z nich jest wartościowa i stanowi efekt długotrwałej, wytężonej pracy.

Mistrz międzynarodowy Andrzej Adamski książkę "Moje fascynacje szachowe" zaadresował do szachistów reprezentujących poziom od drugiej kategorii do kandydata. Praca składa się z kilkudziesięciu głęboko przeanalizowanych partii i fragmentów, w niewielkiej części z praktyki samego autora. W krytycznych momentach, gdzie od wyboru właściwej kontynuacji zależy wynik partii, autor stawia pytanie: jak zagrałbyś w takiej sytuacji, czytelniku? Punkty przyznawane za prawidłowe odpowiedzi, od 1 do 10, wyznaczają skale trudności. Autor przekonuje we wstępie (z czym zgadzamy się bez zastrzeżeń), że umiejętność analizy to jeden z najważniejszych elementów szachowego kunsztu. Pracowity czytelnik - z pomocą książki mistrza Adamskiego - ma szansę samodzielnie doskonalić się w analizie pozycji pełnych rozmaitych możliwości taktycznych. Z ciekawostek warto odnotować, iż autor dowodzi, że w "nieśmiertelnej partii zugzwangu" (Samisch - Nimzowitsch, Kopenhaga 1923) wcale nie było zugzwangu...

Prezentowany przez nas poziom gry nie uprawnia do oceny, czy analizy mm Andrzeja Adamskiego nie zawierają luk albo nieścisłości - z pewnością uczynią to bardziej kompetentni krytycy. Przyszli czytelnicy mogą też zapoznać się z recenzją mistrzyni międzynarodowej Mirosławy Litmanowicz, wydrukowaną w numerze kwietniowym "Panoramy Szachowej".

Czy zauważyliśmy w książce jakieś niedostatki? Z pewnością przydałby się indeks nazwisk - rzecz obowiązkowa w pracach tego typu. Szkoda też, że - niewątpliwie powodowany skromnością, której w innych okolicznościach należałoby tylko przyklasnąć - autor nie włączył do książki kilku choćby partii z tych lat, gdy skutecznie walczył w finałach mistrzostw Polski, mistrzostw Warszawy lub pojedynków pierwszoligowych.

 

***

 

Jerzy Konikowski z Dortmundu nie zwalnia tempa. Jego kolejna książka (ogółem ukazało się ich, wliczając w to tłumaczenia na rozmaite języki, grubo ponad sto!) nosi tytuł "Kompozycja w treningu szachisty". Autor, będący doświadczonym trenerem, parał się również w przeszłości problemistyką, więc jak mało kto był przygotowany do sporządzenia zbiorku zadań przydatnych dla samokształcenia szachistów wyższych kategorii względnie pomocnych trenerowi klubowemu do prowadzenia zajęć szkoleniowych. Czytelników wystraszonych pojęciem "kompozycja szachowa" pragniemy uspokoić, że autor nie zamierza ich uczyć abecadła problemistyki ani też przekwalifikować graczy turniejowych na kompozytorów. Nic z tych rzeczy. Przytoczone zadania i studia stanowią materiał ćwiczebny, przydatny dla praktyków. Zresztą czytelnik znajdzie w książce również wiele mistrzowskich kombinacji, a także małe eseje "Szachiści kompozytorami" (wybitni szachiści kompozytorami) i "Kompozycja a gra praktyczna" (o pozycjach z gry turniejowej, które wcześniej znalazły już swoje odbicie w studiach). W sumie mamy do czynienia z sympatyczną pracą, starannie wydaną, która z pewnością znajdzie wielu czytelników w gronie graczy mających ambicję doskonalenia swojej gry. Książki A. Adamskiego i J. Konikowskiego ukazały się nakładem Wydawnictwa Szachowego "Penelopa".

 

***

 

Przy kręcącej się coraz szybciej "karuzeli z turniejami", przy liczbie arcymistrzów zbliżającej się do tysiąca, wydawanie ksiąg turniejowych ma miejsce coraz rzadziej. Przecież wszyscy lub prawie wszyscy szachiści na świecie mają komputery, a w nich bazy zawierające wszystkie stare i nowe partie turniejowe, meczowe i nawet towarzyskie. Zanim ukazałaby się księga turniejowa, już w innym zakątku globu startuje inny, równie atrakcyjny turniej.

Tym większe zdziwienie budzi księga turniejowa wydana 70 lat po zakończeniu turnieju. Ale mowa o turnieju niepowtarzalnym, wyjątkowym - olimpiada w Hamburgu w 1930 roku. Tylko raz w historii olimpiad szachowych polska reprezentacja stanęła na najwyższym podium, właśnie w Hamburgu. Pragnąc upamiętnić ten fakt, Andrzej Filipowicz i Jerzy Konikowski wydali właśnie książkę "Złoto dla Polski" (Wydawnictwo "Integracja" - 66-400 Gorzów Wielkopolski, ul. Ciołkowskiego 21).
Książka zawiera kapitalną kolekcję partii z olimpiady hamburskiej - aż 236! To z pewnością efekt wielu lat zbierania materiałów - wystarczy powiedzieć, że popularne bazy komputerowe Mega-Base i Fat-Base zawierają wyraźnie poniżej 200 zapisów. Wiele z tych partii, w tym partie polskich zawodników, zostały skomentowane w przystępny sposób. Książka zawiera wszelkie potrzebne tabele, zestawienia, wykazy, wyniki partii w poszczególnych rundach, biogramy polskich uczestników, szkic historyczny dotyczący olimpiad poprzedzających hamburską, omówienie mistrzostw świata kobiet (rozgrywanych równolegle z Olimpiadą), jest sporo fotografii i rycin. Przydałby sie natomiast dokładniejszy wykaz materiałów źródłowych. Praca Filipowicza i Konikowskiego, jeśliby wydana po angielsku lub niemiecku, niewątpliwie stałaby się "żelazną" pozycją każdej kolekcji książek szacho-historycznych na świecie. W pełni na to zasługuje, ale nasze doświadczenie mówi, że bariera językowa będzie stanowiła poważną przeszkodę w należytej popularyzacji tej wartościowej pozycji poza granicami Polski.

Podejrzliwi mogą spytać: czy to możliwe, aby w książce liczącej ponad 150 stron recenzent nie odkrył ani jednego błędu albo opuszczenia? Tak nie jest, ale zaznaczamy, że dostrzeżone defekty mają śmiesznie mały kaliber i w żaden sposób nie mogą przesłonić sukcesu autorów i wydawcy. Otóż wydaje się, że tu i ówdzie należałoby ulepszyć interpunkcję, bowiem przynajmniej kilka przecinków w tekście jest zbędnych. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w dzisiejszych ciężkich czasach wydawców nie stać na zatrudnienie profesjonalnego korektora, bowiem jego honorarium musiałoby wstrząsnąć budżetem przedsięwzięcia.

W zestawieniu przedstawiającym rezultaty pierwszej rundy jest błąd: partia Stoltz - Treybal zakończyła się remisem (wydrukowano 1-0).
Przeszukaliśmy posiadane bazy partii i odkryliśmy tylko jedną, do której nie zdołali dotrzeć Filipowicz i Konikowski. Oto ona:

 

Olsen, A - Apsenieks, F [D48]
Hamburg olm (13), 1930

1.d4 Sf6 2.Sf3 d5 3.c4 e6 4.Sc3 c6 5.e3 Sbd7 6.Gd3 a6 7.0-0 dxc4 8.Gxc4 b5 9.Gd3 c5 10.b3 Gb7 11.Gb2 Wc8 12.He2 Hb6 13.Wfd1 Ge7 14.Wac1 0-0 15.Gb1 Wfd8 16.Se5 cxd4 17.exd4 Sf8 18.Se4 Sg6 19.Sxf6+ Gxf6 20.Hh5? Gxe5 21.dxe5 Gxg2! 22.Hg5 Ga8 23.Wxc8 Wxc8 24.We1 h6 25.Hg3 Wd8 26.Gc1 Wd4 27.Ge3 Hb7 28.f3 Wd8 29.Ge4 Hb8 30.Gxg6 fxg6 31.Hxg6 Hxe5 32.Gf2 Hf4 33.Hxe6+ Kh7 34.Hg4 Hf7 35.Kg2 Wd6 36.Kf1 Gxf3 37.Hh4

Olsen-Apsenieks

37...Wd2-+ 38.We7 Hf5 (dobre również 38...Hg6-+) 39.Hg3 Gg4? (39...Hb1+ 40.We1 Hd3+ 41.Kg1 Wxa2-+) 40.We3? (40.Wxg7+ Kxg7 41.Hc3+ z wyrównaniem) 40...Wd1+ 41.We1 Gh3+ 42.Ke2 Hc2+ 43.Kf3 Wd2 44.We4 Hd3+ 45.Ge3 Gg2+ 0-1(źródło: "Szachmaty" Ryga, nr 13-14, 1990).

 

Do dyskusji zachęca krótki biogram arcymistrza Ksawerego (czyli Saviely'ego) Tartakowera, zamieszczony na stronach 22-24. Filipowicz i Konikowski piszą tam m. in. tak:
Dr Ksawery Tartakower urodził się 8 lutego 1887 r. w Rostowie nad Donem, w bogatej polsko - austriackiej rodzinie. Ojciec nauczył go grać w szachy w wieku 9 lat. Trzy lata później, w 1899 roku, traci oboje rodziców, którzy giną w czasie pogromu czarnosecińskiego.

W obecnych czasach można zrezygnować, jak sądzimy z tych eufemizmów i napisać po prostu, że rodzice Tartakowera byli Żydami wywodzącymi się z obszarów byłej Rzeczypospolitej, najprawdopodobniej z obszaru zaboru austriackiego.

Nie tak dawno, bo w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, znaleziono w archiwum w Odessie wiersze Tartakowera poświęcone pamięci zamordowanych rodziców. Warto tu dodać, że Tartakower był miłośnikiem poezji i potrafił pisać wiersze w trzech językach: rosyjskim, niemieckim i francuskim. Po śmierci rodziców, Tartakowerowi udało się wyjechać do Szwajcarii, gdzie w Genewie skończył gimnazjum jurysdyczne. Następnie studiował prawo na uniwersytecie w Wiedniu i tam w 1909 r. uzyskał tytuł doktora praw.

Lata młodzieńcze Tartakowera są - jak dotąd - tematem mało zbadanym. Jednakże część historyków uważa, że rodzice dwukrotnego mistrza Polski (1935 i 1937) nie zginęli w antyżydowskim pogromie w 1899 roku, lecz znacznie później, zapewne w roku 1911. Sergiej Woronkow w znakomitym artykule "Zagadka Rewokatrata" ("Szachmaty w Rossiji", 1998 r., z. 3, s. 45 - 47) przytacza dość argumentów skłaniających do przyjęcia tej hipotezy. Jeszcze w 1907 roku w księdze turniejowej IV Wszechrosyjskiego Turnieju Szachowego autorzy przytaczali DWA adresy domowe Tartakowera: jeden w cesarskim Wiedniu, Schottering 2, i drugi w Rostowie nad Donem (sklep "Konkurencja", ul. B. Sadowaja). Trudno też sobie wyobrazić, kto miałby wysyłać małoletnich braci Ksawerego i Artura Tartakowerów na kosztowną naukę do Szwajcarii czy Austrii akurat po tragicznej śmierci ich rodziców.

Artykuł Woronkowa, który zawiera wiele innych wątków, przytacza np. młodzieńcze wiersze Tartakowera i opinie znawców literatury (Gumilew, Nabokow) na ich temat, przeszedł w Polsce raczej niezauważony, a wart jest tłumaczenia i publikacji w Polsce.

Odeszliśmy jednak już zbyt daleko od zasadniczego tematu, czyli od książki o olimpiadzie w Hamburgu. Mimo pewnych niedostatków jest to praca niezwykle cenna, dobrze zaplanowana i wykonana, ciekawa zarówno dla miłośnika historii szachów, jak i dla gracza turniejowego, lubiącego przeglądać i analizować partie starych mistrzów. Mamy nadzieję, że czytelnicy podzielą nasze zdanie.

Tagi: książki

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu