ID #1126

DOPISAĆ MORAŁ

    Gdy podczas jednej z rund Mistrzostw Europy Kobiet dostrzegłem pozycję

Graf-Mamedowa,R - Hasanowa,E

Mamedova-Hasanova

natychmiast zorientowałem się, że mimo "pustynnej" sytuacji na szachownicy mam do czynienia z materiałem, który znakomicie posłuży do napisania historyjki z morałem.
Skąd taka pewność? Wystarczy spojrzeć na następny diagram.

Czigorin,M - Tarrasch,S
Ostenda 1905

Czigorin-Tarrasch

Prawda, że zaskakujące podobieństwo? Popatrzmy najpierw na grę tytanów szachownicy z przełomu XIX i XX wieku. 49.g5 Kd5 50.g:f6? (Fatalna pomyłka Czigorina. Na jego obronę można jednak podać, że nie miał on okazji studiowania wielotomowego dzieła o końcówkach pod redakcją Awerbacha, oraz że w owym czasie był poważnie chory.)
50...g:f6 51.Kg4 Ke4 [51...Ke5 52.Kh5 K:f5 53.Kh6 Kg4 (lub 53...Ke6! 54.K:h7 f5 55.Kg6 f4 56.h5 f3 57.h6 f2 58.h7 f1H 59.h8H Hg2+ 60.Kh6 Hh3+ 61.Kg7 Hg4+ 62.Kh6 Hh4+ 63.Kg7 Hg5+ 64.Kh7 Kf7 z wygraną) 54.K:h7 Kh5! (nie 54...f5?!, bo remisuje wskazane przez Tarrascha 55.Kg6!) i czarne wygrywają.]
52.Kh3 Kf4 0-1.
     Tymczasem, jak wykazał Geza Maroczy, białe ratowały się po 50.Kg4!! Ke5 51.g6 h6 52.Kh5!, bowiem zbicie pionka f5 prowadzi do pata.
     Doświadczony dziennikarz wie, że w podobnym przypadku powinien najpierw wyrazić zdumienie, iż w dwóch partiach odległych o prawie całe stulecie powstały pozycje niemal identyczne, co jest sprzeczne z rachunkiem prawdopodobieństwa, bo przecież ilość możliwych partii liczących ponad 40 posunięć jest astronomiczna. Mamy więc do czynienia z czymś niezwykłym, a właściwie z małym cudem.
     Dalej należy poczekać na rozwój wypadków i w zależności od wyniku końcowego partii przedstawić czytelnikom jeden z dwóch wariantów tekstu; oba warianty, mocno podlane filozoficznym sosem, spina wspólna klamra: "klasykę trzeba znać".
     Jeśliby białe, idąc śladami Czigorina, nieopatrznie przegrały partię, można rozpocząć biadolenie nad upadkiem sztuki szachowej, a w szczególności nad zanikiem umiejętności prowadzenia gry końcowej. W razie potrzeby winą można obarczyć:
- trenerów ("uczą tylko debiutów");
- komputery ("ogłupiają zawodników i szkodzą na oczy");
- własną federację ("nie dbają o kadrowiczów");
- FIDE i Kirsana Iljumżynowa ("oto skutki skracania czasu gry").
     Jeśli jednak białe uzyskają remis, należy wynieść pod niebiosa korzyści wynikające z zaznajomienia się ze skarbnicą sztuki szachowej. W dobrym tonie jest wspomnieć, że wielki Capablanca zalecał rozpocząć studiowanie gry od końcówek. Można też napomknąć, że dzięki arcymistrzowskiemu opanowaniu techniki gry końcowej osiemdziesięcioletni Wasilij Smysłow rozgromił ostatnio kilku młodych graczy z rankingiem ponad 2550 (co akurat jest nieprawdą, ale kto to sprawdzi...).

     To wszystko układałem sobie w głowie, toteż gdy Graf-Mamedowa wykonała swój kolejny ruch, tekst tego artykułu był już prawie gotowy. Nastąpiło: 52.Ke4 Kc5 53.Kf4 Kd5 54.Kg4 Ke5 55.g6 i zawodniczki zgodziły się na remis.

     Pozostaje więc tylko dopisać morał. Moi Drodzy. Erudycja debiutowa to za mało. Pamiętajcie, że klasykę trzeba znać. Sami przekonaliście się, że dzięki temu zawodniczka Graf-Mamedowa zremisowała partię, którą mogła przegrać. Gdyby przegrała, straciłaby cenne punkty rankingowe. A co jest warta szachistka (szachista) bez rankingu?
     Znajomość końcówek przyda się Wam zwłaszcza w zaawansowanym wieku. Musicie wiedzieć, że ostatnio sędziwy ex-mistrz świata Wasilij Smysłow rozgromił kilku młodych graczy z rankingiem ponad 2550...

Tagi: Mistrzostwa Europy Kobiet, Warszawa

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu