ID #1564

CHCIAŁEM WYGRYWAĆ!

Z arcymistrzem Olegiem Romaniszynem rozmawia Tomasz Lissowski

 

       Najbardziej utytułowanym uczestnikiem tegorocznego Memoriału Mieczysława Najdorfa w Warszawie był niewątpliwie arcymistrz Oleg Romaniszyn. Urodzony we Lwowie 10 stycznia 1952 roku, był obok Aleksandra Bielawskiego (ur. 1953) i Adriana Michalczyszyna (1954) wybitnym przedstawicielem „lwowskiej szkoły szachowej”, podopiecznym znanego trenera Wiktora Karta (który nawiasem mówiąc mieszka obecnie w Hanowerze w RFN). Sukcesy Romaniszyna na arenie międzynarodowej rozpoczęły się od zdobycia tytułu mistrza Europy juniorów (Groningen 1972/73). Sześciokrotny olimpijczyk (w 1978 r. w drużynie ZSRR, a w latach 1992 – 2000 w reprezentacji Ukrainy), ma na koncie 2 srebrne medale i dwa brązowe). Trzykrotny złoty medalista drużynowych akademickich mistrzostw świata (1974, 1976, 1977). Wielokrotny uczestnik szachowych czempionatów ZSRR, najlepsze wyniki zanotował w roku 1975 (2-5), 1980 (3-5) i 1981 (3). W latach 1977, 1980 i 1983 – mistrz Europy w drużynie ZSRR, w 1992 r. wicemistrz Europy w drużynie Ukrainy. W 2001 r. złoty medalista drużynowych mistrzostw świata.

       W 1977 r. uzyskał 3 miejsce w konkursie „Szachowy Oscar”. Rok później zajmował 11 pozycję na liście Elo. Grając w turnieju międzystrefowym w Rydze w 1979 r. zajął miejsca 5-6. W 1994 r. grał w meczu pretendentów rozgrywek PCA i uległ V. Anandowi 2 : 5.
       Długa jest lista indywidualnych sukcesów Olega Romaniszyna: Novi Sad 1975, Erywań 1976, Leningrad 1977, Cienfuegos, Gausdal, Lwów, Jurmala, Moskwa, Reggio Emilia itd. itd. W latach 1980 i 1992 wygrał memoriał A. Rubinsteina w Polanicy. Uczestniczył ponadto w polskich turniejach MK Cafe w Koszalinie i mistrzostwach Europy (Zegrze – Warszawa 2005).

       Uzbrojony w zbiorek poświęconych ukraińskiemu arcymistrzowi wycinków prasowych – jeszcze z czasów radzieckich – poprosiłem go o wywiad po 7. rundzie, ale stało się to możliwie dopiero po uroczystym zakończeniu Memoriału, na którym zresztą Oleg Romaniszyn odbierał 5. nagrodę. Po moim wstępie „Czy mogę prosić o krótki wywiad” wypowiedzianym po rosyjsku (ukraińskim niestety nie władam), arcymistrz odparł bez wahania:
       - Oczywiście, bardzo proszę, ale dlaczego po rosyjsku, mówmy po polsku.
       Zasiedliśmy w barku pięknej hali sportowej przy ulicy Polnej, gdzie dzięki uprzejmości władz dzielnicy Śródmieście już po raz kolejny odbywały się rozgrywki memoriałowe, i arcymistrz przez wiele kwadransów cierpliwie odpowiadał na moje pytania, dzieląc się swymi wspomnieniami z dawnych turniejów i uwagami dotyczącymi aktualnych problemów świata szachowego.
       - Na początku pragnę zapytać, skąd to znakomite władanie językiem polskim?
       - We Lwowie w latach mojej młodości polskie książki, gazety i czasopisma, „Przekrój”, „Trybuna Ludu”, były bardzo popularne. Mniej skrępowane cenzurą, były dla nas oknem na świat. We Lwowie działał polski Teatr Ludowy, wśród członków zespołu miałem wielu znajomych i przyjaciół. Czytałem też polskie kryminały. Jeszcze teraz, przed dłuższą podróżą, kupuję na targu kilka tytułów do poczytania w pociągu albo w hotelu.
       - W Polsce wydaje nam się, że sytuacja szachisty w ZSRR bardzo zależała od „czynnika politycznego”. Ci zawodnicy, którzy czymś „podpadli” władzy, mogli na długo pożegnać się z możliwością atrakcyjnych startów zagranicznych.
       - W moich czasach to już się bardzo zmieniło. Lewenfisz... tak, ale to bardzo dawne lata. Był taki silny mistrz ukraiński Jurij Sacharow, uczestnik finałów ZSRR. Podczas wojny prawdopodobnie dostał się do niemieckiej niewoli, potem był u aliantów, ale powrócił, został zesłany do obozu, potem go zwolniono i zrehabilitowano, lecz stał się „niewyjezdym”. Kłopoty z wyjazdami miał Ratmir Chołmow i Naum Raszkowski. Ale w niektórych innych przepadkach te opowieści są przesadzone. Ja miałem szczęście, że urodziłem się dostatecznie późno, by móc nie wstąpić do partii komunistycznej. Najpierw chroniła mnie przynależność do Komsomołu. To w praktyce było obowiązkowe – kto odmówił wstąpienia, nie miał żadnych szans nawet na rozpoczęcie studiów. Wstąpienia do partii nie proponowano wcale wszystkim. Ale wcześniej, gdy taka propozycja padała, to odmówić nie było można, bo to byłaby otwarta deklaracja sprzeciwu. Gdy z racji skończenia 27 roku życia przestałem być komsomolcem, czasem mówiono mi: „A może wstąpilibyście do partii?”, a ja odpowiadałem: „Właściwie, należałoby”, ale nic nie robiłem. Po roku historia się powtarzała i znów nic się nie działo. Pod koniec życia Leonida Breżniewa już wszystko się rozpadało, cały system sowiecki, już nikomu nie było w głowie, by na siłę wpisywać kogoś do partii. I tak pozostałem bezpartyjny.
       Mam przed sobą Pana wywiad zatytułowany „Chcę wygrywać”, którego udzielił Pan tygodnikowi „64” po wielkim sukcesie w arcymistrzowskim turnieju w Leningradzie w 1977 roku; dzielone 1-2 miejsce wraz z Michaiłem Talem. Mówił Pan wtedy:

       Trudno mi objaśnić słowami, jak ja gram w szachy. Pewnego razu Knezevič zauważył, że stwarzam iluzję, iż mój przeciwnik dysponuje lepszymi perspektywami, niż to ma miejsce w rzeczywistości.
Jak do tego dochodzi? W określonych pozycjach staram się znaleźć drobne niuanse, mało widoczne elementy, którymi dana pozycja różni się od nieco podobnych, typowych. W procesie walki usiłuję położyć na nie nacisk, a więc „z muchy zrobić słonia”.
       (...) Nienajgorszym orężem psychologicznym bywa niekiedy ofiara pionka. Właśnie psychologicznym, ponieważ niewielkie materialne ustępstwo nie prowadzi do naruszenia równowagi gry. Oddając pionka, powiększam aktywność swoich figur, która jednak przy dokładnej obronie może zostać zneutralizowana. Rośnie dynamika gry, szale wagi kołyszą się. To wciąż równowaga, ale bardziej niebezpieczna dla obu stron. Wybieram tę metodę świadomie, a mój przeciwnik niekiedy okazuje się na to nieprzygotowany. Ciężar psychologiczny wynikający z posiadania pionka przewagi może okazać się niemożliwy do udźwignięcia.

 

O. Romaniszyn – Z. Ribli [E20]
Reggio Emilia 1985

1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sc3 Gb4 4.g3 c5 5.Sf3 cxd4 6.Sxd4 0–0 7.Gg2 d5 8.0–0 dxc4 9.Ha4 Ha5 10.Hxa5 Gxa5 11.Sdb5 Sc6 12.Wd1 a6 Warte rozpatrzenia 12...e5. 13.Sd6 Gxc3 14.bxc3 Sd5 15.Sxc4 Po 15.Gxd5 exd5 16.Wxd5 Ge6 17.Wc5 białe też władają inicjatywą. 15...Sxc3 16.Wd2 a5 17.Ga3 We8 18.Wc1 Sa4 19.Sd6 Wd8 20.Wxc6 Wymienna kombinacja przywraca równowagę materialną, ale kłopoty czarnych wcale się nie kończą. 20...bxc6 21.Gxc6 Sb6 22.Gxa8 Sxa8 23.f3

Romaniszyn-Ribli

23...e5?! Lepsze 23...Sb6 24.Wc2 Gd7 25.Sb7 Ga4. Niebawem pionek przewagi będzie już w rękach Romaniszyna. 24.Wd5 a4 25.Sxc8 Wxc8 26.Wxe5 h6 27.Wb5 Kh7 28.Kf2 Wc2 29.Wb2 Wc6 30.Wb7 Sc7 31.Gb2 Kg6 32.a3 Sd5 33.Wd7 Sb6 34.Wa7 1–0.

       - Czy to twórcze credo jeszcze jest aktualne?
       - Jak najbardziej. Ale brakowało dobrych okazji. W partii z Babulą oddałem pionka, ale raczej z konieczności, myślałem o tym samym przy grze z Bartkiem Macieją.
       - Czy można powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach na świecie podniósł się poziom szachów?
       - Ależ oczywiście. Podniósł się poziom gry, jest cała masa silnych szachistów. Młodzi ludzie szybko się uczą, znają nowe warianty, trudno kogoś zaskoczyć. Kiedyś nabywało się wiedzy poprzez grę. Teraz pomagają komputery, internet. Młodzi nie czytają książek, więcej, oni wcale ich nie potrzebują. Niektórzy nawet nie mają w domu szachownicy. Ma to również negatywne konsekwencje. Oni doskonale wiedzą, co w danej pozycji należy robić, ale nie wiedzą, dlaczego.
       Ja przy analizie nie korzystam z pomocy programów grających, natomiast zdarza mi się grać z Fritzem partie treningowe. Niestety w obiegu jest zbyt dużo informacji. Gdy młodzi są w stanie przyswoić coś w ciągu minuty, to ja potrzebuję na to pół godziny, a później połowę z tego zapomnę.
       Kiedyś, przy tempie 40 posunięć na 2,5 godziny można było w trakcie partii pomyśleć nad nowym ruchem w debiucie albo ciekawą ideą strategiczną. Dziś tego nie ma. Ponadto – trochę brakuje mi motywacji. Przygotowanie do openu przez miesiąc nie ma sensu. I jeszcze taki drobiazg jak wysokość nagród. W 1977 r. otrzymywałem stypendium sportowe w wysokości 166 rubli (średnia pensja wynosiła ok. 120 rubli), a I nagroda w turnieju w Leningradzie to było 2 tysiące rubli.
       - Grał Pan w takimi legendarnymi szachistami jak Tal, Petrosjan, czy Geller. Jak wypadają oni w porównaniu do przedstawicieli dzisiejszej światowej czołówki?
       - Każdy z wymienionych arcymistrzów to była Osobowość. Na przykład Petrosjan – ostrożny, rozsądny, wyrachowany, a przy tym fantastyczny taktyk, co rzucało się w oczy zwłaszcza w grze błyskawicznej.
       Pamiętam turniej IBM w Holandii w 1973 roku. Grałem tam w grupie „B” i zająłem drugie miejsce za Jansą z Czechosłowacji. W tej samej sali grali zawodnicy z grupy „A”: Spasski, Planinc (w rewelacyjnej formie), Petrosjan, Andersson, Donner i inni. W partii z Węgrem Szabo Petrosjan oddał w debiucie gońca g2 za skoczka c6. Wtedy była to względnie nowa idea.

 

T. Petrosjan – L. Szabo [A34]
Amsterdam 1973

1.c4 Sf6 2.Sc3 c5 3.g3 d5 4.cxd5 Sxd5 5.Gg2 Sc7 6.d3 e5 7.Sf3 Sc6 8.Sd2 Ge6 9.Gxc6+! bxc6 10.b3 Sb5 11.Sa4 Hd5 12.f3 Ge7 13.Gb2 h5 14.Wc1 h4 15.g4 Gxg4?! 16.e4 Hxd3 17.fxg4 Gg5 18.Sxc5 Hh3 19.He2 Wd8 20.Wc2 Gf4 21.Sf1 Wh6 22.Hg2 Hxg2 23.Wxg2 Whd6

Petrosjan-Szabo

Przyglądałem się tej partii i myślałem: „Co Petrosjan robi? Oddawać takiego gońca? Przecież to jest przegrana pozycja!”. Nie minęło 10 posunięć i Węgier poddał się. Zrobiło to na mnie kolosalne wrażenie. 24.Wc2 Wd1+ 25.Ke2 Wb1 26.a4 Sc7 27.Sg3 Wxb2 28.Wxb2 hxg3 29.hxg3 Gxg3 30.Wh8+ Ke7 31.Wxd8 Kxd8 32.Wd2+ Ke8 33.Wd6 1–0.

       Jakie były mocne strony w mojej grze? Na pewno nie byłem dobrze wykształcony w otwarciach, ale przez to swobodniejszy w pomysłach. Lubiłem analizować niezwykłe pozycje, sprawdzając zwłaszcza, czy ktoś już tak kiedyś grał. Jeśli nie – to dobrze, to właśnie było zachętą.
       W 1975 roku w Odessie odbywał się tradycyjny mecz ZSRR – Jugosławia. Grałem białymi z arcymistrzem Gligoricem, byłym pretendentem, znawcą otwarć. W wariancie Breyera partii hiszpańskiej zamiast „teoretycznego” Sf1-g3 zagrałem Gc1-g5 (po czym stało się możliwe odejście na h4) i łatwo wygrałem. Po tej partii zaufałem sobie, uznałem, że moje pomysły nie są najgorsze.

 

O. Romaniszyn – S. Gligoric [C95]
Odessa 1975

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0–0 Ge7 6.We1 b5 7.Gb3 d6 8.c3 0–0 9.h3 Sb8 10.d4 Sbd7 11.Sbd2 Gb7 12.Gc2 We8 13.Sf1 Gf8

Romaniszyn-Gligoric

14.Gg5 h6 15.Gh4 c5 16.dxe5 dxe5 17.S3h2 Ge7 18.Se3 Sh7 19.Gxe7 Wxe7 20.Sf5 We6 21.a4 Sdf6 22.He2 Wb8 23.He3 Hf8 24.Sf3 h5 25.axb5 axb5 26.Wa5 Gc6 27.Wa7 Ge8 28.Wc7 c4 29.Wa1 Wd8 30.b3 g6 31.Sh6+ Kh8 32.bxc4 bxc4 33.Waa7 Wd7 34.Wxd7 Sxd7 35.Ga4 Wd6 36.Gxd7 Wxd7 37.Wxd7 Gxd7 38.Sxe5 Ge8 39.Sxc4 Kg7 40.Hd2 f6 41.h4 He7 42.Sd6 Hd7 43.Hf4 He6 44.g4 hxg4 45.Sxe8+ Hxe8 46.Sxg4 Hf7 47.e5 f5 48.Hh6+ Kg8 49.h5 gxh5 50.Sf6+ Sxf6 51.exf6 Hh7 52.Hxh7+ Kxh7 53.Kg2 Kg6 54.Kg3 Kxf6 55.f4 1–0.

       W 1973 roku w nieco zapomnianym wariancie „berlińskim” w partii hiszpańskiej jako pierwszy przeprowadziłem króla na c8 i b7. Zacząłem analizować wariant obrony Nimzowitscha z ruchem g2-g3. Tak się zdarzyło, że podczas grania partii treningowych z Aleksandrem Bielawskim zapoznałem go z moimi analizami i to on, po partii z Quinterosem w Las Palmas 1974, zebrał pochwały za „świeże potraktowanie debiutu” i „doskonałą grę”. Później swoje pomysły starałem się zachować dla siebie.

 

A. Bielawski – L. Alburt [E20]
Leningrad 1974 42 mistrzostwa ZSRR

1.d4 Sf6 2.c4 c5 3.Sf3 Niewielu śmiałków pozwalało sobie zagrać przeciwko Alburtowi (od dawna mieszka w USA) 3.d5, gdyż był on wybitnym znawcą gambitu wołżańskiego. 3...cxd4 4.Sxd4 e6 5.Sc3 Gb4 6.g3 Se4 7.Hd3 Ha5 8.Sc2 Lub 8.Sb3 Sxc3 9.Gd2 Se4 10.Hxe4 Gxd2+ 11.Sxd2 0–0 z równą grą. 8...Sxc3 8...Gxc3+ 9.bxc3 Sc5 10.Hd4 0–0 11.Ga3 d6! 12.0–0–0 b6! 13.Gg2 Gb7; Banas – Lerner, Stary Smokovec 1977. 9.Sxb4 Sxa2 „Żałosna strawa dla królewskiego rumaka” – zauważył Dawid Bronsztejn komentując partię w tygodniku „64”. 10.Wxa2 Hxb4+ 11.Gd2 Hb6 12.Gg2 Sc6

Bielawski-Alburt

13.Ha3! Sd4 14.0–0! d6 14...Sxe2+ 15.Kh1 Sd4 16.Ge3 d6 (16...Sc2? 17.Gxb6 Sxa3 18.Wxa3+-) 17.Wd1 e5 18.Hc3±. 15.e3 Sb3 16.Gc3 0–0 17.Wd1 Sc5 18.b4 Sd7 19.Wad2 Hc7 20.Ha1! Według Bronsteina jest to „znakomite posunięcie”, po którym białe mają rozstrzygającą przewagę. Przedwczesne było 20.Wxd6?! Sb6 21.Ha1 Sxc4! 22.Gxg7 Sxd6 23.Gxf8 Kxf8. 20...f6 21.Wxd6 Sb6 22.c5 Sd5 23.Ge1 23.W1xd5?! exd5 24.Gxd5+ Kh8 25.Gxf6 Ge6! 23...Se7 24.Ha4 a5 25.Ha3! Sf5 26.W6d3 a4 27.b5+- e5 28.Gb4 We8 29.Gd5+ Kh8 30.b6 Hd7 30...Hb8 31.c6 bxc6 32.Gxc6 i wygrywa. 31.c6! bxc6 32.Gc4 Hb7 33.Wd8 Gd7 33...Ge6 34.Wxe8+ Wxe8 35.Gxe6 Wxe6 36.Wd8+ itd. 34.W1xd7 Hxb6 35.Wxa8 Wxa8 36.Gd3 Sh6 37.Gf8 1–0.

- We wspomnianym wywiadzie mówił Pan jeszcze:

       Jestem ambitny i po sportowemu „żarłoczny”. Chcę wygrać wszystkie partie, które gram, zająć koniecznie pierwsze miejsce, z możliwie największą przewagą punktową nad konkurentami. Jeśli zdobędę 11 i pół punktu, to żałuję, że nie zdobyłem 12. Dla mnie sensem walki szachowej jest zwycięstwo.

       - Właśnie taki byłem! Ale dziś mogę tylko powiedzieć, że „chciałem wygrywać”. Niestety czasy się zmieniły. „Tempora mutantur, et nos mutamur in ellis”.
W 1973 roku w finale Pucharu ZSRR grałem mecz z Genadijem Timoszczenko. W ostatniej partii granej białymi wystarczał mi remis (w półfinale miałem lepszy wynik niż rywal), dostałem propozycję remisową, ale odrzuciłem ją i partię wygrałem.
       W 1975 roku grałem w Olot w turnieju z normą arcymistrzowską. Przed ostatnią rundą dzieliłem miejsca 1-3 z Filipem i Csomem. Ani przez chwilę nie pomyślałem o remisie. Chciałem turniej wygrać. Mój przeciwnik czarnymi grał strukturę „jeż”. Na parę godzin przed rundą wpadłem na pomysł zagrania nowego ruchu Gf1-d3 (przy białym pionku na d2). Zrezygnowałem, bo wydawało mi się, że w tak ważnej partii nie można grać „nieodpowiedzialnie”, bez wcześniejszej analizy. Ponadto bałem się, co na takie „dziwactwo” powiedzą komentatorzy. W rezultacie przegrałem bez walki i zająłem 4-5 miejsca z Włodkiem Schmidtem.
       (Nauczony tym, gdy na turnieju PCA w Groningen w 1993 r. tuż przed partią z Bielawskim znalazłem ruch 6...Hf5 w obronie Nimzowitscha, to zaryzykowałem użyć nowinkę bez analizy i ...wygrałem!).
       Po partii w Olot w hotelu przez całą noc analizowałem ruch Gd3. Ta praca nie poszła na marne.

 

O. Romaniszyn (2485) – T. Petrosjan (2645) [A17]
Erywań 1975 43 mistrzostwa ZSRR

1.c4 Sf6 2.Sc3 e6 3.Sf3 b6 4.e4 Gb7 5.Gd3!? d6 6.Gc2 c5 7.d4 cxd4 8.Sxd4 Ge7 9.0–0 0–0 10.b3 Sc6 11.Gb2 a6 12.Kh1 Hc7?! 12...Hd7!? 13.f4 Wad8 14.Wc1 Hb8 15.Wf3 g6

Romaniszyn-Petrosjan

16.Sd5! exd5 16...Sxd5 17.exd5 Sxd4 18.Hxd4 f6 19.We3 e5 20.Hxb6+-
17.exd5?! Wg dawnych analiz (bez komputera!) silniejsze było: 17.Sf5! dxe4 (17...gxf5 18.Wg3+ Kh8 19.exd5 Wg8 20.We3+-) 18.Wg3 Hc7 19.Hh5! (z planem Hh6+-) 19...Wfe8 20.Hh4‚ Sd5? 21.Hxh7+!+-]
17...Sxd4 18.Hxd4 Z planem We3+-.
18...Wde8 19.f5! Gd8 20.Hh4 We5! 20...Sxd5? 21.Hxh7++-; 20...Sh5? 21.Hxh5+-
21.Hh6 Hc7? 21...Sg4! 22.Hf4 Sf6 23.Hh6=
22.Wg3 Gc8 23.Gxe5 dxe5 24.fxg6 fxg6 25.Gxg6+- Sg4 25...hxg6 26.Wxg6+ Kf7 27.Wg7+ Ke8 28.Wxc7 Gxc7 29.Wf1+-
26.Gh5 Wf6 27.Hd2 Wf4 27...Wg6 28.Gxg6 hxg6 29.He2+-
28.d6 Hg7 29.d7! Gb7 29...Gxd7 30.Gxg4 Wxg4 31.Wxg4 Hxg4 32.Wd1+-
30.Hxf4! 1–0.
30.Hxf4 exf4 31.Wxg4 Gg5 32.Wd1 z nastepnym d8H +-

       - Szablonowe pytanie: jaką ze swoich wszystkich partii uważa Pan za najlepszą?
       - Pewnie wszyscy oczekują, że wymienię znaną partię z Petrosjanem. Ale była jeszcze jedna, która bardzo mi się podobała. Na turnieju w Tbilisi mój węgierski przeciwnik miał imponujące centrum pionkowe c4-d4-e4, a mój pionek, który doszedł do pola d3, wydawał się bezpowrotnie stracony. Tymczasem po moich dwóch uderzeniach b7-b5 i d6-d5 partia trwała bardzo krótko.

 

T. Karolyi – O. Romaniszyn [A22]
Tbilisi 1986

1.c4 e5 2.Sf3 e4 3.Sd4 Sf6 3...Sc6 4.Sxc6 dxc6 5.Sc3 f5 6.d3 Gb4 7.Hb3 He7 8.Gd2 Gc5 9.e3 exd3 10.Gxd3 Sf6 11.Sa4 Gd6 12.Hc2 He6 13.f3 c5; Murej – Lejn, Hastings 1983. 4.Sc3 Gc5 5.Sb3 Gb4 6.d4 Gxc3+ 7.bxc3 h6 8.Gf4 d6 9.e3 0–0 10.c5 Sc6 11.cxd6 cxd6 12.Wc1 a5!? 12...d5 13.c4± 13.Ge2 Ge6 14.c4 a4 15.Sd2 Sb4! 15...d5 16.c5± 16.Wb1 16.a3!? 16...Sd3+ 17.Gxd3 exd3 18.e4

Karolyi-Romaniszyn

18...b5! 19.Wxb5 19.d5 bxc4 20.Sxc4 Sxe4 21.dxe6 fx6. 19...d5!! 20.exd5 20.e5 He8! 20...Gxd5 21.Ge5 21.0–0 Gc6! 22.Wc5 Hxd4 21...Gc6! 22.Wc5 Gxg2 23.Wg1 We8–+ 24.Wxg2 Hxd4 25.Kf1 Wxe5 26.Wxe5 Hxe5 27.Wg3 Wd8 0–1.

       - Nie powiedział Pan nic o przedstawicielach dzisiejszej elity szachowej...
       - Niech tak zostanie. Gdybym coś im wytknął, ktoś mógłby mi powiedzieć: „Takiś mądry, to wygraj z nimi!”. O jednej rzeczy muszę jednak wspomnieć. Dziwię się, dlaczego dzisiejsi gracze z czołówki nie protestują przeciwko tym wszystkim głupim zmianom przepisów gry, dlaczego się nie przeciwstawiają. Nic by na tym nie stracili.
       Np. zasada „zero tolerancji”. Przecież to jest nikomu niepotrzebne. Słyszeliśmy o zawodnikach, którzy spóźnili się 3 sekundy do stolika i przegrali partię walkowerem. Tylko rodzi stres, „czy mój zegarek dobrze chodzi”, „czy przyjedzie winda”... Wystarczyłoby wprowadzić dla spóźnialskich grzywnę w wysokości zależnej od kategorii turnieju. A może wprowadzić karę dla organizatora, jeśli runda turniejowa rozpocznie się z opóźnieniem? I te ciągłe zmiany przepisów! Przepisy zmieniały się 10 razy na przestrzeni ostatnich 15 lat. Wszystkie zmiany powinny mieć najpierw aprobatę czołowych arcymistrzów. Gdy kiedyś mówili Petrosjan, Smysłow, Tal – ja milczałem.
       - Jakie ma Pan plany na najbliższe miesiące?
       - Wyjeżdżam niebawem do Berlina, następnie w Danii zagram w Politiken Cup, a od 21 sierpnia gram turniej kołowy w Porto San Georgio we Włoszech. Ostatni raz w turnieju kołowym grałem w ub. roku w słowackim mieście Presov, gdzie zrobiłem +5 białymi i 5 remisów czarnymi.
       Mój występ w Warszawie w Memoriale Najdorfa będę wspominał bardzo dobrze nie tylko z uwagi na zdobycie nagrodzonego miejsca. Po raz pierwszy w życiu wygrałem w turnieju wszystkie partie grane czarnymi.

Tomasz Lissowski

O. Romaniszyn – G. Garcia Gonzales [B82]
Novi Sad 1975

1.e4 c5 2.Sf3 e6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 d6 6.Ge3 a6 7.f4 Hc7 8.Hf3 b5 9.Gd3 Gb7 10.g4 Sc6 11.g5 Sd7 12.Hh3 Sxd4 13.Gxd4 b4 14.Se2 e5 15.Ge3 d5 16.0–0–0

Romaniszyn-Garcia Gonzales

16...dxe4 Interesująco wygląda 16...d4 17.Gd2 b3 18.axb3 Sc5. 17.Gc4 Wd8 Lepsze 17...Gd6! Teraz Romaniszyn zaczyna grać gra w stylu Tala. 18.Gxf7+!? Kxf7 19.g6+ Ke7 20.fxe5 h6? Konieczne 20...Hxe5, choć oczywiście pozycja czarnego króla w centrum budzi lęk. 21.Wd6!+- Hc4 22.Whd1 Gc8 23.b3 Komputer pokazuje forsownego mata w 6 posunięć: 23.Gc5 Ke8 24.We6+ Ge7 25.Wxe7+ Kf8 26.Wexd7+ Hxc5 27.Hf5+ Kg8 28.Hf7#. Ruch w tekście nie jest wiele gorszy, bo czarne poddały się (1–0).

Tagi: Romaniszyn

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu