ID #1185

Dobry Karpow, zły Karpow? Wywiad z Karpowem w "Polityce"

W październikowym numerze tygodnika "Polityka" (Nr. 41 (2162) 10 października 1998) (http://archiwum.polityka.pl/art/nie-pluje-na-swoj-kraj,389240.html) można znaleźć wywiad ze słynnym rosyjskim szachistą Anatolijem Karpowem. Wywiad przeprowadził Jacek Żemantowski, aktualny prezes Polskiego Związku Szachowego, doświadczony dziennikarz telewizyjny i prasowy. Pretekstem do rozmowy był pobyt Karpowa w Polsce i jego uczestnictwo w turnieju szachowym w Polanicy.
     Od najmłodszych lat Karpow wyróżniał się wyjątkowymi zdolnościami do gry w szachy, ale pierwszym poważnym sprawdzianem była powierzona mu misja obrony honoru szachów radzieckich. Obrony, gdyż po przegranej Borysa Spasskiego z Amerykaninem Robertem Fischerem w meczu o mistrzostwo świata w 1972 roku, zachwiał się cały system szachów w ZSRR i zagrożone zostały kariery wszechmocnych działaczy.
     W 1973 roku rozegrano dwa turnieje międzystrefowe, w Leningradzie (dziś Petersburg) i Petropolis w Brazylii. Tryumfatorzy tych turniejów (oraz Borys Spasski i Tigran Petrosjan) mieli w cyklu meczów pretendenckich wyłonić tego, kto zagra z Fischerem o mistrzostwo świata. Ostatecznie w finałowym meczu spotkali się Wiktor Korcznoj i Anatoli Karpow, a należy pamiętać, że już wówczas oficjalna sytuacja Korcznoja była niedobra; władze miały mu za złe jego uprzednie wypowiedzi prasowe, bardzo pochlebne dla Fischera i do tego stawiające pod znakiem zapytania możliwość pokonania go w jego ówczesnej formie. Toteż mecz od początku miał przerażający przebieg; zwolennicy Karpowa, zmobilizowany przez Komsomoł "aktyw" młodzieżowy, urządzili po wejściu Wiktora Korcznoja na salę "kocią muzykę" tupanie butami, okrzyki w rodzaju - "Tola ubij jewo", tak twierdzą naoczni świadkowie. Również na szachownicy mecz był dramatyczny: Karpow po 18 partiach prowadził 10.5:7.5, lecz utracił siły i po przegraniu dwóch partii na finiszu prowadził zaledwie 11:10. Jednak grający pod ogromną presją Korcznoj jedynie zremisował trzy ostatnie partie, pozwalając Karpowowi zachować przewagę. W ten sposób pojawił się pretendent będący odpowiedzią ogromnej organizacji sportowej i politycznej ZSSR na fakt zdobycia przez Roberta Fischera tytułu mistrza świata.
     Negocjacje warunków meczu między Fischerem a Karpowem owiane były tajemnicą. Po serii żądań i obustronnych oskarżeń doszło do bezprecedensowego skandalu: mecz się nie odbył i FIDE ogłosiło zwycięstwo walkowerem Karpowa. Nie było to rozwiązanie satysfakcjonujące, lecz Robert Fischer porzucił karierę sportową i nikt nie potrafił nakłonić go do startów. Anatoli Karpow stał się 12 szachowym mistrzem świata, pierwszym, który nie musiał pokonywać poprzedniego championa.
     Należy oddać sprawiedliwość Karpowowi; w dalszym przebiegu kariery zdołał udowodnić swoją wartość, bijąc wszelkie rekordy skuteczności sportowej. Stał się mistrzem świata rekordowo aktywnym, niezwykle stabilnie prezentującym dobrą formę i przygotowanie. Według niektórych obliczeń w swej karierze wygrał w ponad 140 turniejów i zawodów, bijąc wszelkie rekordy.
     Kolejny cykl wyłonił pretendentów w dwóch turniejach międzystrefowych, a finałowy mecz Korcznoj - Spasski rozegrany w Belgradzie był wspaniałą wojną nerwów wygraną bezapelacyjnie przez Wiktora Korcznoja 10.5:7.5. W ten sposób niepokorny Korcznoj uzyskał prawo do stoczenia pojedynku o tytuł mistrza świata z Anatolijem Karpowem.
     Wszystkim dalszym spotkaniom Korcznoja z zawodnikami ZSSR dodawał dramatyzmu fakt, że ten wyemigrował; nie znajdując w swym kraju sprzyjającej atmosfery, po którymś zagranicznym turnieju zdecydował się szukać azylu w Szwajcarii. W odwecie władze ZSSR zaocznie odebrały wybitnemu sportowcowi wszelkie tytuły, odznaczenia i uprawnienia, następnie podjęły trud zatarcia wszelkich śladów jego kariery sportowej poprzez wykreślanie zapisów w książkach, czasopismach, encyklopediach, podręcznikach - zdumiewające próby wymazania wszelkich śladów działalności człowieka, którego kilkudziesięcioletnia kariera stanowiła wzór dla kilku pokoleń szachistów w ZSSR i na świecie (już w 1952 roku, mając 21 lat zajmował 6 pozycję w niezwykle silnych mistrzostwach ZSSR). Co jednak najgorsze, nie pozwolono na wyjazd żony i syna Korcznoja, których potraktowano jak zakładników.
     W takiej to napiętej atmosferze przebiegały przygotowania do niezwykle dramatycznego meczu w Baguio na Filipinach o szachowe mistrzostwo świata między pretendentem Wiktorem Korcznojem i Anatolijem Karpowem, aktualnym mistrzem świata. Władze sportowe ZSSR wyasygnowały na ten cel poważne środki, nawet posiłki dla Karpowa były codziennie dowożone samolotem z Moskwy, aby mistrz broń Boże się nie zatruł. Ekipa Karpowa liczyła kilkadziesiąt osób, poczynając od analityków, poprzez kucharzy, dziennikarzy, działaczy, aż po komandosów i agentów ochrony. Dość dziwnie wyglądało to w porównianiu z niewielką ekipą pomocników Korcznoja, który sam przecież musiał im zapłacić za pracę analityczną podczas trwającego 3 miesiące meczu. Już ta dysproporcja stawia w wątpliwym świetle zapewnienia Karpowa o uczciwej walce.
     Tymczasem z ZSSR dochodziły wieści o pozbawieniu żony Korcznoja prawa do pracy, odebraniu jej mieszkania, wyrzuceniu syna z uczelni i powołaniu go do wojska (trwała właśnie wojna w Afganistanie). Można jedynie podziwiać siłę charakteru Korcznoja, który nie tylko zdołał w tej sytuacji nawiązać walkę z przeciwnikiem ale i realnie mu zagrozić, szczególnie w drugiej połowie meczu. Subtelna gra pozycyjna obu graczy wniosła wiele do skarbnicy wiedzy szachowej i niewątpliwie pozwoliła na większe jej zrozumienie. Nie wolno jednak w żadnym wypadku stawiać znaku równości między przeciwnikami; z jednej strony grał niezwykle uzdolniony, zdeterminowany, ale samotny i osaczony człowiek, z drugiej - gigantyczna machina, bezwzględnie nastawiona na zwyciężanie na wszystkich frontach.
     W tym świetle dowcipkowanie na temat Korcznoja w zamieszczonej w "Polityce" rozmowie z człowiekiem, który przez wiele lat był symbolem niepokonanego ZSRR i zapewne nie musiał wydać na własną karierę nawet rubla, otrzymując wszystko od podatników, jest co najmniej niesmaczne. Oczywiście to Karpow a nie Korcznoj w końcu wygrał mecz w Baguio 16.5:15.5 i zapewne miło jest rozmawiać ze zwycięzcą. Jednak podejmowanie wątków, mających przedstawić Korcznoja jako dziwaka bredzącego coś o hipnozie świadczy w najlepszym razie o słabej pamięci, w najgorszym zaś o koniunkturalnym ośmieszaniu jednej z najwybitniejszych - i najtragiczniejszych - postaci światowych szachów.
     PS. Nawet potraktowane dosłownie, obawy Korcznoja nie zasługują bynajmniej na drwinę. Metod stosowanych przez służby specjalne bogatych krajów nie znamy, pamiętamy jednak oświadczenie prezydenta USA Ronalda Regana o możliwości podsłuchiwania rozmów telefonicznych oraz fotografowania tablic rejestracyjnych samochodów z satelitów, umieszczonych na orbicie okołoziemskiej. Wygłoszone, kiedy w Polsce trwał stan wojenny, zaszokowało nawet fachowców. Metody takie do tej pory są nieosiągalne w naszym kraju; można się tylko domyślać prawdziwego przebiegu pojedynków o mistrzostwo świata, wiemy jednak, do czego potrafiły posunąć się władze ZSRR, aby osiągnąć propagandowe cele.

Tagi: 1998, Anatolij Karpow, Polityka, Żemantowski

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu