-Gratuluję zdobycia brązowego medalu.
-Dziękuję.
-Ponieważ jednak był taki moment, że znajdował się Pan na dzielonym pierwszym miejscu, zapytam
przekornie: sukces czy porażka?
-Oczywiście sukces, duży sukces.
-Czy miał Pan zaplanowany w ogólnych zarysach przebieg turnieju; z kim grać na wygraną, z kim
zadowolić się remisem?
-Nie. Przyjechałem z zamiarem, żeby grać dobrze.
-W ostatnich latach było o Panu cicho. W 1997 roku - wielka niespodzianka; nikomu nie znany
siedemnastolatek wypełnia normę arcymistrzowską na openie w Gelsenkirchen (Niemcy). W roku następnym debiutował
Pan w Mistrzostwach Polski seniorów. A później - przerwa.
-Byłem zajęty nauką, zdawałem maturę.
-Jaka partia w Mistrzostwach była dla Pana najtrudniejsza?
-Było ich wiele. Niezwykle trudną, może nawet przegraną pozycję miałem z Jackiem Gdańskim. W partii z
Pawłem Blehmem stałem dobrze, ale gdy zamiast 23...d4 zagrałem 23...Hb6?, przeciwnik uzyskał dużą przewagę.
-Jest Pan wychowankiem...
-Moim pierwszym szkoleniowcem był pan Leszek Broczkowski, później przez dłuższy czas miałem zajęcia
ze znanym trenerem Januszem Żyłą. Obecnie pracuję sam.
-Czy przed turniejem odbywa Pan prywatne zgrupowanie albo gra ze sparring-partnerem?
-Pracuję sam w domu. Może trochę więcej niż zwykle.
-Czy uprawia Pan jakieś sportu uzupełniające dla zdobycia kondycji? Tenis? Pływanie?
-Niestety nie. Brak możliwości czasowych. Dużo spaceruję.
-Ulubiona książka szachowa?
-Nie mam ulubionej.
-Czy komputer stale towarzyszy Panu przed i w trakcie turnieju?
-Nie, nawet nie mam notebooka. W domu mam oczywiście komputer stacjonarny, a w nim bazę partii
szachowych, ale nie ściągam z internetu wszystkich partii z wszystkich turniejów. Opieram się na partiach
publikowanych w czasopismach.
-Co ten sukces zmieni w Pana karierze sportowej. Awans do kadry, wyjazdy z reprezentacją kraju?
-Nie bardzo się orientuję. Wiem na pewno, że przed następnym finałem nie będę musiał grać w półfinale.
- Najbliższy cel?
-Druga norma arcymistrzowska i osiągnięcie rankingu wymaganego do przyznania tego tytułu.
-Czy warto zostać zawodowym szachistą?
-Jeśli się ma ranking około 2600, można z tego żyć. Ale lepiej jest skończyć studia, mieć
zabezpieczenie na przyszłość.
Rozmawiał: Tomasz Lissowski