ID #1249

PAN JÓZEF

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych echa zapoczątkowanej przez Michaiła Gorbaczowa pierestrojki dotarły do stadionu klubu "Polonia" na ul. Konwiktorskiej w Warszawie. W barwach pierwszej drużyny szachistów rozpoczęli występy dwaj gracze z pochmurnej Łotwy - Aleksander Wojtkiewicz i Józef Pietkiewicz. Młodszy Wojtkiewicz oglądał Polskę po raz pierwszy. Starszy o jedno pokolenie (ur. 19 grudnia 1940 r. w Rydze, syn Izydora) Pietkiewicz, zwany powszechnie "Panem Józefem", startował już przedtem kilkakrotnie w krajowych turniejach (1977 - Zabrze, 1979 - Łódź, Wrocław i Słupsk), zdobywając tam normy na tytuł mistrza międzynarodowego.
     Pietkiewicz przez wiele lat należał do wąskiej czołówki Łotwy, w szeregach jej reprezentacji grał w finałach Spartakiady Narodów ZSRR w latach 1967, 1975 i 1979. Był mistrzem Łotwy w latach 1974 i (wraz z nieżyjącym już A. Witolinszem) 1985. W czasie jednego z licznych pobytów w Polsce spotkał się z docentem Janem Macieją, wówczas kierownikiem sekcji szachowej "Polonii", a ten namówił go do współpracy. W barwach warszawskiego klubu grał trzykrotnie w Drużynowych Mistrzostwach Polski, zawsze zajmując drugie miejsce na swojej szachownicy. Spokojny, małomówny, opanowany i gotowy grać z każdym przeciwnikiem, był silnym punktem zespołu, którego członkowie z reguły powierzali mu funkcję kapitana. Osobny rozdział z życia Pietkiewicza to praca trenerska. Młodzież "Polonii" pamięta go z letnich obozów szkoleniowych. Latem 1988 roku Pietkiewicz - trener towarzyszył ekipie klubu na Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów w Bydgoszczy i miał znaczący udział w niewątpliwym sukcesie, jakim był brązowy medal drużyny, pierwszy medal w lidze juniorów po kilku "chudych" latach. Wiele godzin wspólnych szachowych analiz z Panem Józefem ma za sobą dzisiejszy arcymistrz Bartłomiej Macieja.
     Pietkiewicz nie miał łatwego życia w Rydze. Z garbem "niewłaściwego pochodzenia" (jego wuj był biskupem katolickim), wśród konglomeratu łotewskich, rosyjskich, żydowskich, polskich i Bóg wie, jakich jeszcze szachistów republiki, stawał się łatwym celem dla pseudo-działaczy i rozmaitych szarlatanów, żerujących na sportowcach. W numerze 23-24/90 ryskich "Szachów" (pisma, które przedtem słabo dostrzegało reprezentanta republiki) z okazji jubileuszu pięćdziesięciolecia mistrza, ukazała się niewielka notatka, zakończona słowami: "Józef Pietkiewicz obiecał w najbliższym czasie zaznajomić naszych czytelników z przykładami swej twórczości w zagranicznych turniejach. Redakcja pozdrawia Jubilata itd. itd.".
     Minęły lata. Spełniło się jedno z marzeń mistrza - wystąpił na Szachowej Olimpiadzie. Pietkiewicz dalej startuje w turniejach, ryskie "Szachy" nie istnieją, czytelnicy łotewscy nie doczekali się obiecanego wyboru partii. Przypadek to czy prawidłowość? Mimo wielu zadr, tkwiących głęboko w sercu, Pietkiewicz nie opuszcza rąk i wciąż z entuzjazmem służy szachowej bogini Caissie.

*****

     W uzupełnieniu powyższego szkicu pragnąłbym przedrukować tu wywiad, jakiego udzielił mi Józef Pietkiewicz w 1987 roku. Rozmowę przeprowadziłem w miejscowości Ploski nad Narwią, gdzie mistrz przebywał z juniorami "Polonii" na zgrupowaniu. Wywiad był drukowany w klubowym pisemku "Kurier Szachowy", które wówczas wydawałem w mikroskopijnym nakładzie. Oto najciekawsze fragmenty:
     - Proszę opowiedzieć o początkach Pana kariery sportowej.
     - Zaczynałem dość późno, bo w wieku 17 lat. Na obozie juniorów klubu piłkarskiego kolega zaproponował mi partię szachów. Tak mi się spodobało, że wkrótce potem od znajomego kupiłem książkę "300 wybranych partii Alechina" i zacząłem ją czytać. Bez trenera, w ciągu roku osiągnąłem poziom I kategorii, a po dalszych 3 czy 4 latach uzyskałem tytuł mistrza.
     - Wspomniał Pan o zgrupowaniu futbolistów. Czy kopał Pan piłkę?
     - O, tak, i to nieźle! Z kolegami z klubu "Daugawa" Ryga zdobyliśmy tytuł mistrza Łotwy juniorów. Grałem też w młodzieżowej reprezentacji republiki.
     - Wróćmy do szachów. Kiedy został Pan mistrzem międzynarodowym ?
     - Pierwszą normę wypełniłem na turnieju w Zabrzu w 1977 roku. Później zdobyłem kolejne normy w Łodzi, Wrocławiu i Słupsku. Ten ostatni turniej był dla mnie niezwykle pechowy...
     - Dlaczego??
     - W Słupsku byłem w dobrej dyspozycji. Na dwie rundy przed końcem do normy arcymistrzowskiej brakowało mi 1,5 punktu. Pozostały gry ze względnie słabymi przeciwnikami. Wtedy do Słupska przyjechał mm. Andrzej Filipowicz. Właśnie wrócił on z Puerto Rico, gdzie uczestniczył w obradach kongresu FIDE. Ponieważ przed kongresem trzykrotnie (a minimum - to dwa) wypełniłem normę na mistrza międzynarodowego, spokojnie oczekiwałem, że otrzymam tytuł. Tymczasem dr Filipowicz powiadomił mnie, że na liście nowo mianowanych mistrzów nie ma mojego nazwiska !!
     Później dowiedziałem się, że to arcymistrz Jurij Awerbach, odpowiedzialny w federacji szachów ZSRR za sprawy klasyfikacji, "zapomniał" złożyć w FIDE wniosek o przyznanie mi tytułu. Ciekawe, że na ten sam kongres nie zapomniano wysłać wniosku o tytuł dla młodego Kasparowa, choć w tym czasie miał on wypełnioną tylko jedną normę!
     Strasznie zdenerwowany wiadomościami z Puerto Rico zupełnie nie mogłem spać. Domyśla się Pan, że w przedostatniej rundzie przegrałem bez walki i norma arcymistrzowska przepadła... Ową feralną partię grałem z zawodnikiem "Polonii", Władysławem Schinzlem. Szkoda, bo Schinzel był do ogrania, w Słupsku wyraźnie mu nie szło, zdobył ostatecznie tylko 3,5 punktu z 11 partii. Tak, tytuł arcymistrza zdobyty w końcu lat siedemdziesiątych mógł sprawić, by moje życie potoczyło się inaczej.
     - Czy obecnie dużo Pan startuje ?
     - Niestety, nie wygląda to dobrze. W 1985 roku zostałem mistrzem Łotwy, a przez cały następny rok nie rozegrałem ani jednej partii turniejowej. Może to wydać się dziwne, ale w ZSRR organizuje się bardzo mało - w stosunku do ilości zawodników - turniejów i wielu doskonałych zawodników praktycznie wcale nie ma okazji do gry. Nie dotyczy to, rzecz jasna, tylko mojej osoby. Ponadto obowiązują u nas limity wiekowe. Powyżej pewnego wieku szachista bez tytułu międzynarodowego nie może grać w turniejach.
     - Zmieńmy teraz temat. Jaki styl Pan preferuje?
     - Reprezentuję chyba styl aktywno-pozycyjny, ze skłonnością do ostrej gry. Kiedyś grałem tylko 1.e2-e4, ale obecnie nie mam kontaktu z literaturą szachową i nie studiuję debiutów, otwieram więc spokojnie: 1.d2-d4 lub 1.Sg1-f3.
     - Czy mogłby Pan przekazać radę dla młodego szachisty, który pragnie grać lepiej, a nie boi się pracy?
     - Bardzo proszę: "Weź jedną książkę szachową, najlepiej zbiór partii arcymistrza. Przestudiuj ją dokładnie strona po stronie. Tylko jedną książkę!"
     Tyle Pietkiewicz. Na zakończenie chciałbym zaprezentować kilka próbek twórczości polskiego mistrza rodem z Rygi.

Pietkiewicz - Kaminski
ZSRR 1969

Pietkiewicz - Kamiński 1969

1. Wf1-c1! Hc4:b3 2. Wc1:c7+ Kc8-b8 3. Wc7-c5+ Kb8-a8 4. Sb5-c7+ Ka8-a7 (4...Kb8 5.Sd5 Kd7 6.Wc7X
) 5. Wc5:a5+ Ka7-b8 6. Wa1-c1 (Kombinację wieńczy "ciche" posunięcie)
6...Hb3-b4 7. Sc7-a6++ 1:0.

Pietkiewicz - Wdowin
Bransk 1972

pietwdow.gif

1. Hc6-h6! 1:0 (1...Wf7 (g8) 2.g6; 1...Gf6 2.gf! gh 3. f7+ Hd4 4. ed W:f7 5.dc+)
.

Pietkiewicz - Kułaga
Wilno 1980

pietkul.gif

1. Wf1-e1! Ge2:d1 2. We1:e8+ Gg7-f8 3. Gc1-h6 Sb8-d7 4. We8:a8 Gd1-e2 5. Gg2-h3 Hb6:b2 6. Wa1-e1 Hb2-b4 7. Gh3-e6+ Kg8-h8 8. Sd6-f7+ 1:0.

Szirow - Pietkiewicz
Ryga 1985

Szirow Pietkiewicz 1985

1...d4-d3 2. c2:d3 Hb6:f2+ 3. Kg1-h1 Gc4-d5 4. Se2-g1 Sc6-d4 5. Hd1-d2 We8:e1 6. Wa1:e1 Sd4:f3 0:1. Szirow był wtedy pacholęciem, co łatwo obliczyć, ale zawsze to zwycięstwo nad przyszłym super-arcymistrzem.

Klovans - Pietkewicz
Ryga 1962

1. e4 e5 2. d4 e:d4 3. c3 d:c3 4. Gc4 c:b2 5. G:b2 Gb4+ 6. Kf1 Sf6 7. e5 d5 8. Gb5+ c6 9. e:f6 c:b5 10. f:g7 Wg8 11. Hc2 (11.Sf3!)
11...Ge6 12. H:h7 Kd7 13. Sf3 Sc6 14. Sbd2 d4! 15. Se4 f5 16. Sg3 (Po 16.Seg5 Gc4+ 17.Kg1 Hf6 czarne stoją lepiej.)
16...Kc7 17. S:f5? Gc3 18. G:c3 d:c3 19. Sh6 c2 20. H:c2 Gc4+ 21. Kg1 Hf6! (- +)
22. Hc1 W:g7 23. Sd2

Klovans - Pietkiewicz Ryga 1962

23...W:g2+! 24.K:g2 Hg5+ 25.Kf3 Wf8+ 0-1.

Pietkewicz - Lerner
Kaliningrad 1973, Mistrz. Armii Radzieckiej

1. e4 c5 2. Sf3 e6 3. d4 c:d4 4. S:d4 Sf6 5. Sc3 d6 6. Ge3 Sc6 7. Ge2 Ge7 8. Hd2 a6 9. 0-0-0 0-0 10. f4 Hc7 11. g4 S:d4 12. G:d4 b5 13. g5 Sd7 14. f5 b4 15. Sa4 Ha5 16. f6 Gd8 17. b3 Gb7 18. f:g7 We8 19. h4 G:e4 20. Whf1 Se5 21. Sc5! Gg6 22. h5 Gf5 23. g6 H:a2 24. W:f5 e:f5 25. Hh6 f:g6 26. h:g6 h:g6 27. Hh8+ Kf7 28. H:e8+ 1-0.

Grigorian, Karen - Pietkewicz
Ryga 1975, VI Spartakiada ZSRR

1. Sf3 Sf6 2. g3 g6 3. Gg2 Gg7 4. 0-0 0-0 5. d4 d6 6. b3 c6 7. Gb2 a5 8. Sbd2 d5 9. Se5 a4 10. c4 Gf5 11. Gc3 Sbd7 12. S:d7 H:d7 13. b:a4 c5 14. Sb3 c:d4 15. H:d4 Wfc8 16.Wfd1 W:c4! 17. H:c4 d:c4 18. W:d7 S:d7 19. G:g7 K:g7 20. Sd4 Sc5 21. Wc1 W:a4 22. Gd5 W:a2 23. S:f5+ g:f5 24. W:c4 b6 25. Kf1 e6 26.Gc6 Wb2 27. g4? Sb3 28.Wf4 e5! 0-1.

Kojder - Pietkewicz
Warszawa 1987, Puchar Ministra Komunikacji

1. d4 Sf6 2. c4 g6 3. Sc3 Gg7 4. e4 d6 5. f3 0-0 6. Gg5 Sc6 (W partii z młodym polskim mistrzem mój wybór padł na mało popularną kontynuację.)
7. Sge2 a6 8. Hd2 Gd7 (Również tu unikam bardziej znanych 8...We8 i 8...Wb8. Mój przeciwnik już w debiucie stracił dużo czasu.)
9. h4 e5 10. d5 Sd4 11. 0-0-0 (Niewygodne jest 11.S:d4 ed 12.H:d4 h6! np. 13.Ge3 Sg4 14.Hd2 S:e3 15.H:e3 f5.)
11...c5 12. d:c6 b:c6 13. S:d4 e:d4 14. H:d4 h6! (Czarne, według znanych zresztą wzorów, poświęciły piona.)
15. G:f6 (15.Ge3 Sd5! i 16...S:c3.)
15...G:f6 16. H:d6 G:c3! 17. b:c3 Ha5 18. Hb4 H:a2! 19. Hb2 (Po 19.W:d7 Wab8 20.Wb7 W:b7 21.H:b7 Wd8 białe mają kłopoty.)
19...Ha5 20. Hb4 Hc7 21. Gd3 c5 22. Ha3 Wab8 23. h5 g5 24. Kc2? (Lepsze 24.Wd2 i Wh1-d1.)
24...Hg3! 25. Whg1 Hf2+ 26. Kc1

kojpiet.gif

26...Ga4 (Pozycja białych jest oczywiście beznadziejna, niedoczas - ogromny, lecz nie przypuszczałem, że do końca partii pozostał tylko jeden ruch.)
27. Wd2?? H:g1+ 0-1 (uwagi mm J. Pietkiewicza AD 1987).

Tagi: Józef Pietkiewicz

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu