ID #1354

Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 2

Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 1 Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 3

 

Mniej więcej w miesiąc po zakończeniu półfinałów mistrzostw Warszawy na rok 1969 ukazała się w prasie informacja o takiej mniej więcej treści:

"Polska Agencja Prasowa została poinformowana, że specjalne zezwolenia dla obywateli polskich narodowości żydowskiej do opuszczenia terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zostają zniesione z dniem 1/09 1969 roku".

Ta decyzja władz zmusiła wielu ludzi do podjęcia decyzji dość ważkich dla ich dalszego życia. Nie uważam za swój obowiązek składania sprawozdań z narad mojej rodziny, które trwały około miesiąca. Ograniczę się do stwierdzenia, że 19 listopada 1969 r. wraz z pięcioletnim synem i żoną, która już wcześniej została zmuszona do zrezygnowania z pracy w szpitalu MSW na ul. Wołoskiej, znalazłem się w Szwecji.

Najpierw przez 7 miesięcy uczęszczaliśmy na kurs językowy, a później ja dostałem pracę w fabryce samochodów Volvo jako konstruktor, zaś żona - lekarka poszła na staż do szpitala geriatrycznego w Göteborgu. Jesienią, po mniej więcej roku pracy poczułem, że "wilka ciągnie do lasu" i zacząłem interesować się, czy w Volvo jest klub szachowy. Parę miesięcy później grałem już w klubie "Lundby", który mieścił się właśnie w dzielnicy "Lundby", gdzie znajdowało się tzw. "stare" Volvo. Dziś patrząc retrospektywnie (w biurze w Warszawie nasz dyrektor naczelny wszelkie wystąpienia zaczynał od słów "Patrząc retrospektywnie" itd. itp. ) zauważam, jakie to były piękne czasy. Nie wiem tylko, czy lepiej nazwać ten okres "złotym wiekiem amatorskich szachów szwedzkich" czy po prostu "Fischeromanią".

Sukcesy Roberta Fischera wprawiły Zachód, w tym Szwecję również, w entuzjazm, bo wreszcie ktoś pokonał Rosjan (na Zachodzie Związek Radziecki utożsamiany był zawsze z Rosją, choć dobrze wiemy, że nie wszyscy arcymistrzowie radzieccy byli Rosjanami). W szkołach wszystkich szczebli grano w szachy. W klubach szachowych było pełno młodzieży. Trzy kluby Göteborga: "Manhem", "Kamraterna" i "Lundby" rozgrywały między sobą mecze na 50 szachownicach. Na drugiej czy trzeciej stronie gazety "Göteborgs Posten" można było czytać codzienne reportaże z mistrzostw Göteborga. Równie obszerne reportaże drukowała gazeta popołudniowa.

Gdy powoli zacząłem wciągać się w życie szachowe Göteborga, zaobserwowałem nowe dla siebie zjawisko. Okazało się, że obok normalnych szachów i blitzów (pięciominutówek) uprawiane są jeszcze tzw. szachy szybkie (20 minut na partię). Ponieważ zawsze grałem szybko i powierzchownie, ten wariant gry bardzo mi wtedy odpowiadał. Na przełomie 1972/73 w mistrzostwach Szwecji w Sztokholmie podzieliłem miejsca 8-13, a 2 lata później w Göteborgu byłem w okolicach miejsca 15-go czyli uzyskałem wyniki o dwie klasy lepsze, niż w normalnych szachach. Jeśli chodzi o szachy "klasyczne", to czterokrotnie byłem mistrzem klubu - w latach 1973, 1974, 1977 i 1980, zaś w latach 1977 i 1987 byłem wicemistrzem Göteborga. Nasza drużyna "Lundby" w 1977 roku została wicemistrzem Szwecji. W ciągu ostatnich 10 lat gram w roku średnio 15 partii z zegarem, z czego 9 w drużynowych mistrzostwach Szwecji. Mój ranking wahał się w granicach 2282-2098, aktualnie wynosi 2163.

 

F. Przysuski - G. Andersson [B33]
Lundby 17.10.1976
mecz Lundby - Trollhatten

1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 e5 6.Sdb5 d6 7.Gg5 a6 8.Gxf6 gxf6 9.Sa3 b5 10.Sd5 f5 11.Gd3 Ge6 12.0-0 Gg7 13.c4 bxc4 14.Sxc4 0-0 15.Scb6 fxe4 16.Gxe4 Wb8 17.Gxh7+ Kxh7 18.Hc2+ f5 (18...e4 19.Hxc6 Gd4 20.Sa4 Wc8=)
19.Hxc6 e4 20.Wad1 Ge5 21.f4 exf3 22.Wxf3 f4

Przysuski-Andresson

23.Sc4 (Wygląda na podstawienie.)
23...Gg4 24.Sxe5 dxe5 25.Se3+- Gxf3 (Nieco lepsze było 25...Hc8 26.He4+ Gf5 27.Sxf5 Hxf5 28.Wd7+ Kh6 29.Wd6+ Kg7.)
26.Wd7+ Hxd7 27.Hxd7+ Kg6 28.Sc4 Ge2 29.He6+ Kh7 30.Sxe5 Gh5 31.Sd7 Wfe8 32.Sf6+ 1-0.

 

 
F. Przysuski - B. Hammar [B84]
Lundby 15.03.1981
mecz Lundby - Allians

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 a6 6.Ge2 e6 7.0-0 Sbd7 8.a4 b6 9.f4 Gb7 10.Gf3 Hc7 11.Kh1 Ge7 12.He2 0-0 13.g4 Wfd8 14.g5 Se8 15.Hg2 Gf8 16.f5 exf5 17.Sxf5 Se5 18.Gf4 Wac8 19.Se3 Hc5 20.Sed5 Gxd5 21.exd5 Hb4 22.Gc1 g6 (Osłabienie pola f6 okaże się nieprzyjemne.)
23.Ge2 Sc7 24.Wf4 Hc5 25.Gd2 b5 26.Se4 Hxc2

Przysuski-Hammar

27.Sf6+ Kg7 28.Wh4 h5 29.Gxh5 gxh5 30.Sxh5+ Kg6 31.Wc1 Hf5 32.Wf1 Hxf1+ przegrywa 32...Hc2 33.Wf6+ Kh7 34.g6+ fxg6 35.Wxf8 Wxf8 36.Sf6+ Kg7 37.Gh6+ Kxf6 38.Hxc2 Sxd5 39.Hd1+- oraz 32...Hd7 33.Sf6+-
33.Hxf1 Sxd5 34.Hb1+ f5 35.gxf6+ 1-0.

Czasy szachowego boomu należą do przeszłości. To prawda, że w drużynowych mistrzostwach Szwecji gra wielu przyjezdnych zawodników o budzącej respekt sile gry, nie tylko w ekstraklasie. Ostatnio w mistrzostwach naszej I-ej ligi, gdzie "Lundby" jak co roku broni się przed spadkiem, w drużynie "Kirseberg" z Malmö na pierwszej szachownicy grał Predrag Nikolic (Elo 2638) i oczywiście wygrał wszystkie 3 partie w czasie decydującego weekendu. Jednak, by dowiedzieć się, kto został mistrzem Göteborga, trzeba bawić się w detektywa. Redaktor szachowy gazety popołudniowej Kent Jägerflod został ostatnio po 30 latach pracy zwolniony, bo kącik szachowy zbyt drogo kosztował. Gdy mój klub wystawia drużynę na 20 szachownicach, musi się liczyć, że odda kilka partii walkowerem. Oczywiście nie wszystko i nie wszędzie wygląda tak czarno. Klub "Manhem" może wystawić 18 drużyn, ale jest to jedyny klub tej wielkości nie tylko w Göteborgu, ale i w całej Szwecji.

Generalnie można skonstatować, że szachiści w Szwecji (czy tak samo jest w Polsce?) są ulokowani raczej w dolnej części drabiny społecznej, i gdy ktoś jest zawodowym szachistą, to specjalnie nie ma się czym chwalić. Nawet arcymistrzowie muszą każdego miesiąca walczyć "o przeżycie" i tylko arcymistrz Ulf Andersson, któremu przyznano tzw. stypendium kulturalne, ma specjalny status.

Garść wspomnień o szachistach z Polski, których spotkałem w Szwecji. Bardzo sympatyczna była Jolanta Szota - Dahlin, z która rozegrałem bodajże 2 partie, obie remisując. Mąż pani Jolanty czyli Gunnar Dahlin był mniej sympatyczny, bo zawsze ze mną wygrywał. Jolanta Szota - Dahlin zmarła przed kilku laty na raka kości.

Czternastoletni Konstanty Kaiszauri pokonał mnie, aktualnego mistrza Warszawy, na początku 1967 roku w meczu Legion - Gwardia. Grałem z nim jeszcze raz w lutym 1969 i cudem zremisowałem. Później spotkaliśmy się, ale tylko raz, w Szwecji, dokąd też wyemigrował. W meczu Wasa Sztokholm - Lundby Göteborg w roku 1977 Konstanty wyrwał nam w ostatniej rundzie tytuł mistrza Szwecji pokonując na drugiej szachownicy naszą klubową gwiazdą Jana Runnby. Dużo mówiło się o Kaiszaurim, gdy w latach siedemdziesiątych wygrał wszystkie 14 partii w mistrzostwach Sztokholmu.

K. Kaiszauri - G. Sax [B86]
Groningen 1972

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 a6 6.Gc4 e6 7.Gb3 Ge7 8.f4 Sc6 9.f5 Sxd4 10.Hxd4 exf5 11.exf5 Gxf5 12.0-0 Ge6 13.Gf4 d5 14.Wad1 Ha5 15.Kh1 Wd8 16.Ge5 0-0

Kaiszauri-Sax

17.Gxf6 Gxf6 18.Wxf6 gxf6 19.Hxf6 Wfe8 20.Hg5+ Kf8 21.Hh6+ Ke7 22.Hg5+ Kd7 23.Gxd5 Gxd5 24.Wxd5+ Kc6 25.Hf6+ We6 26.Hxe6+ fxe6 27.Wxa5 1-0.

O ile dobrze pamiętam, wygrał też Rilton Cup w Sztokholmie i został mistrzem międzynarodowym. Potem rzucił szachy, chyba pod koniec lat osiemdziesiątych.

Bogdana Pietrusiaka spotkałem w grudniu 1982 roku, gdy był już około roku w Szwecji. W grudniu 1981 roku przyjechał na turniej "Malmö Open" i tutaj zastał go stan wojenny. Graliśmy tylko raz, partia zakończyła się remisem. Później Pietrusiak grał w szwedzkiej ekstraklasie, a ja w niższych ligach, zwykle w pierwszej, ale bywało, że i w drugiej. Ostatnio stan zdrowia nie pozwala mu grać w szachy. Czy pamiętają Bogdana jego dawni klubowi koledzy z Poznania? W razie potrzeby służę adresem…

Jerzy Lewi był ode mnie o 14 lat młodszy, trudno więc było o jakieś szczególnie bliskie kontakty, tym bardziej, że w Warszawie graliśmy w różnych klubach. Wiedziałem, że ma talent i że wróżono mu wielką przyszłość. Jeden ze znanych szachistów warszawskich powiedział mi kiedyś nawet, że po erze Śliwy nadchodzi w polskich szachach era Lewiego.

J. Lewi - F. Olafsson [A16]
Ateny 1969
Turniej strefowy

1.Sf3 Sf6 2.g3 g6 3.Gg2 Gg7 4.0-0 0-0 5.c4 d6 6.Sc3 c6 7.Wb1 d5 8.cxd5 cxd5 9.d3 Sc6 10.b4 d4 11.b5 Sa5 12.Sa4 Sd5 13.Gd2 b6 14.Gxa5 bxa5 15.Hb3 Sc3 16.Sxc3 dxc3 17.d4 Ge6 18.Hxc3 Gxa2 19.Wb2 Wc8 20.Ha3 Gd5 21.Wd1 Hc7 22.Wbd2 Wfd8 23.e3 e6 24.Se1 Gxg2 25.Sxg2 Hb6

Lewi-Olafsson

26.Wa2 e5 27.d5 Wc5 28.e4 Wxb5 29.Se3 Wb4 30.Hd3 a4 31.Wda1 f5 32.Wxa4 fxe4 33.Hc2 Gh6 34.Wa6 Wb2 35.Hc3 Hd4 36.Hc7 Wxf2 37.Wxa7 Wf1+ 38.Wxf1 Gxe3+ 39.Kh1 1-0

(po turnieju w Atenach Jerzy Lewi nie wrócił do Polski, po czym na długie lata wokół jego osoby zapanowało oficjalne milczenie - przyp. T. L.).

 

Rozegrałem z nim 3 partie, ale zanim jeszcze Lewi został mistrzem Polski. Pamiętam, jak w czerwcu 1969 roku spotkaliśmy się w Alejach Jerozolimskich i grzejąc się w słońcu dyskutowaliśmy problemy "pomarcowe 1968". Następnym razem spotkaliśmy się w Sztokholmie na mistrzostwach Szwecji w grze szybkiej, był to kwiecień 1972 roku. Był Lewi wtedy już znany w kręgach szachowych, ale po przegraniu meczu z Ulfem Anderssonem (rocznik 1951) jego pozycja jakby trochę osłabła. W czasie, gdy ten dwudniowy turniej był rozgrywany, Lewi studiował na pierwszym roku matematyki, chyba na Uniwersytecie w Lund. Chyba rok później dowiedziałem się o jego śmierci i byłem tym zaszkokowany. Starałem się dociec, jak było naprawdę, ale bez skutku. Ambasada PRL podobno podawała, że rzucił się pod samochód. Według innej wersji wpadł po samochód na drodze o intensywnym ruchu. będąc pod wpływem środków odurzających. Wersja oficjalna: "zginął w niewyjaśnionych okolicznościach" wydaje się najbardziej właściwa.

W czasie turnieju w Sztokholmie wydał mi się przesadnie egzaltowany. Miał przy sobie podręcznik matematyki, który studiował w przerwach miedzy rundami. Gdy spytałem go, czy to konieczne, odpowiedział: "nieczytanie mnie męczy, czytanie daje mi siłę". Było też parę innych sytuacji, które wydawały mi się trochę dziwne. Spytałem go, dlaczego nie załatwił sobie wyjazdu z Polski w sposób legalny. Odpowiedział, że nie chciało mu się załatwiać formalności. Znam szachistów szwedzkich, którzy uważają, że Lewim można było zaopiekować się lepiej, tym bardziej, że grał na poziomie szwedzkiej kadry narodowej. Dzisiaj w Szwecji grywa więcej szachistów z Polski np. arcymistrz Jacek Gdański, mistrz międzynarodowy Robert Bator, mistrz FIDE Zbigniew Bator, ale należą oni do innej niż ja generacji.

W 1966 roku grałem z mistrzem Kazimierzem Makarczykiem we Wrocławiu w meczu Gwardia Warszawa - Hetman Wrocław. Makarczyk był oczywiście w wielkim niedoczasie. Partia zakończyła się remisem. Zapytałem Go, czy nie powinien grać trochę szybciej. Odpowiedź brzmiała: "Musiałbym jeszcze raz się narodzić". Ja dwukrotnie, w odstępie dziesięciu lat przeżyłem swoje ponowne "szachowe" narodziny, ale czy wpłynęło to pozytywnie na usterki w mojej grze?

 

Feliks Przysuski

Tagi: Feliks Przysuski

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu