ID #1455

ZAPOMNIANY POLSKI OLIMPIJCZYK - POGROMCA DONNERA (cz. 2

(Izaak Grynfeld alias Ignacy Branicki) Część II

-> Część I

       W 1934 roku pięciolecie istnienia obchodziła sekcja szachowa klubu "Makabi" Łódź. Z tej okazji odbyły się turnieje w czterech grupach. W grupie "A" na czele tabeli znaleźli się Kolski, Szpiro, Wojdysławski, Grynfeld, Szestakowski i Nożyc.
       16 lutego 1935 roku odbył się w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 74 tradycyjny mecz pomiędzy drużynami Łodzi i Warszawy. W stosunku 6:4 wygrali łodzianie, a na drugiej szachownicy Grynfeld wygrał nieoczekiwanie ze znanym mistrzem Leonem Kremerem.
       W listopadzie 1938 roku w Krakowie odbył się turniej eliminacyjny do mistrzostw Polski, które były zaplanowane na wrzesień 1939 roku. W gronie 16 zawodników znaleźli się reprezentanci najsilniejszych ośrodków w kraju. Po 6 rundzie nieoczekiwanym liderem był Izaak Grynfeld, później jednak poniósł pewne straty i ostatecznie zakończył grę dzieląc wysokie trzecie - czwarte miejsca z Gadalińskim (obaj po 10,5 p.); przed tą parą byli tylko Schaechter ze Lwowa (12 p.) i młody talent Tandetnik z Łodzi (11,5 p.). Droga do czołówki krajowej stała przed Grynfeldem otworem.
       Autor (prawdopodobnie I. Schaechter) sprawozdania, które ukazało się w miesięczniku "Szachista" (zeszyt 12/1938, str. 180), napisał m. in.

       Także drugi łodzianin Grynfeld jest doskonałym szachistą, brak mu atoli wytrzymałości.

 
I. Grynfeld - B. Rożański
Kraków 1938
Półfinał Mistrzostw Polski

Grynfeld-Różański

1.We3? (Konieczne 1.Sd5.) 1...Sf4!! 0-1.

       W 1938 roku jubileusz 35-lecia obchodziło nadzwyczaj zasłużone dla polskich szachów Łódzkie Towarzystwo Zwolenników Gry Szachowej. Z tej okazji wydano luksusową "Księgę Pamiątkową ŁTZGSZ" pod redakcją Dawida Daniuszewskiego. Książka ta, będąca dużą rzadkością bibliograficzną, jest nieocenionym źródłem informacji o szachach łódzkich przed 1939 rokiem. Nakład wydrukowano u I. Landaua w Łodzi, zaś całość składał i wykonał niejaki I. Grinfeld. Zbieg okoliczności czy może ... zniekształcone nazwisko naszego bohatera?
       W marcu 1939 roku zakończył się turniej o mistrzostwo Łodzi. Rutyniarze Appel i Kolski podzielili pierwszą lokatę z doskonałym wynikiem 9/11, o punkt mniej miał remisujący zbyt wiele partii Regedziński, natomiast Grynfeld, wyprzedzony jeszcze przez duet Tandetnik - Szpiro (obaj po 6 p.), zakończył zawody na 6 miejscu z 5 punktami. Ostatni w tabeli był znany kompozytor studiów Szaja Kozłowski (3 p.), zaś przedostatni beniaminek turnieju, młody prawnik Władysław Litmanowicz z Piotrkowa, chwalony przez "Szachistę" 4/1939 za "piękne rozwijanie każdej niemal partii".
       Lata wojny stanowią kolejną "czarną dziurę" w życiorysie Izaaka Grynfelda. Gdzie szukał schronienia przed nazistowskimi oprawcami, co robił przez sześć kolejnych lat, czy miał okazję do gry w szachy - nie wiadomo. Prawdopodobnie schronił się na terenie zajętym po 17 września 1939 r. przez ZSRR, jak to miało miejsce z wieloma Polakami pochodzenia żydowskiego - "czerwona zaraza" była jednak odrobinę mniej zabójcza od "czarnej śmierci" (parafrazując wiersz "Ziutka" Szczepańskiego z Sierpnia 1944).
       Po 1945 roku Izaak Grynfeld powrócił do Łodzi i z miejsca włączył się do życia szachowego miasta, które przez kilka lat było niekwestionowaną szachową stolicą Polski; z byłych warszawiaków osiedlili się tam na stałe Kazimierz Makarczyk, Jan Gadaliński i Franciszek Damański, a czasowo przebywali Andrzej Pytlakowski, bracia Marek i Jerzy Szapiro, Tadeusz Dryzek i jeszcze inni.
       Piąte Mistrzostwa Polski, które odbyły się w Sopocie latem 1946 roku, wyjaśniły układ sił w czołówce polskich szachów, jakże ciężko doświadczonych przez wojnę i okupację. Izaak Grynfeld dzieli 3-4 miejsce z hrabią Kazimierzem Platerem (po 14 p. z 21 partii), srebrny medal zdobywa Jan Gadaliński, a sensacyjne pierwsze miejsce przypada krakowskiego studentowi Bogdanowi Śliwie. W następnych latach Grynfeld jest częstym uczestnikiem finałów mistrzostw Polski, ale tak wysokiej lokaty już wywalczyć nie zdoła (Kraków 1948 - 11 m., Poznań 1949 - 8 m., Bielsko 1950 - 13 m., Katowice 1952 - 11 m.). Jednak na razie jego miejsce w kadrze narodowej jest niezagrożone; gra w Turnieju Słowiańskim w Warszawie w 1947 roku i w Memoriale Przepiórki (Szczawno Zdrój 1950); z dość przeciętnymi wynikami, podobnie do pozostałych szachistów polskich.

 
I. Grynfeld - Pogats [C90]
Szczawno Zdrój 1950

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0-0 b5 6.Gb3 Ge7 7.d3 d6 8.c3 Sa5 9.Gc2 c5 10.We1 Hc7 11.Sbd2 0-0 12.Sf1 Wd8 13.He2 Sc6 14.h3 Gb7 15.Gg5 h6 16.Gxf6 Gxf6 17.Se3 Se7 18.Sg4 Gg5 19.h4 Gf4 20.g3 h5 21.Se3 Gxe3 22.fxe3 Gc8 23.Sh2 g6 24.Wf1 Gh3 25.Wf2 Kg7 26.Hf3 Sg8 27.g4 hxg4 28.Sxg4 Gxg4 29.Hxg4 Hd7

Grynfeld-Pogats

30.Hg3 He7 31.Waf1 Wf8 (31...c4 pozwalało ograniczyć działanie "hiszpańskiego" gońca.) 32.Gb3 Hd8 33.Hg5 Hxg5+ 34.hxg5 Wa7 35.Gd5 Wc7 36.Kg2 a5 37.Kg3 b4 38.c4 Wa7 39.Wh2 We7 40.Wfh1 Wd8 41.Wh7+ Kf8 42.Wf1 Wdd7 43.Wf6

Grynfeld-Pogats

Efektowne wtargnięcie, czarne giną wskutek zugzwangu.
43...Sxf6 44.gxf6 Kg8 45.Wg7+ Kf8 46.Kg4 Banalne 46.fxe7+ Wxe7 47.Wh7 Kg8 48.Wh1 też wygrywało, choć może mniej efektownie. 46...We8 47.Kg5 Wde7 Jeśli 47...Wc7, to 48.Kh6 Wec8 49.Kh7 Ke8 50.Kg8 z wygraną białych. 48.Wh7 Kg8 49.fxe7 Wxe7 50.Wxf7 1-0.

       Uczestniczy z przemiennym sukcesem w mistrzostwach Warszawy (dokąd przeprowadził się z Łodzi, pełniąc funkcje członka kolegium redakcyjnego miesięcznika "Szachy" oraz pracownika PZSzach, a następnie Sekcji Szachów GKKF) i w rozgrywkach drużynowych. Jest redaktorem odpowiedzialnym za druk drugiego i trzeciego wydania "Kodeksu szachowego" (autorzy: Czarnecki, Gawlikowski, Wojnarowicz), tłumaczy z rosyjskiego książkę A. Sokolskiego "Współczesny debiut szachowy", wydaną w niewiarygodnie wysokim, jak na dzisiejsze czasy, nakładzie 5000 egzemplarzy. Poniżej jego partia z jednym z nielicznych wówczas juniorów reprezentujących wysoką klasę, przyszłym głośnym dysydentem i autorem satyr politycznych pisanych wierszem.

J. Szpotański - I. Grynfeld [E68]
Mistrzostwa Warszawy 1951

1.d4 Sf6 2.c4 d6 3.Sf3 g6 4.g3 Gg7 5.Gg2 0-0 6.Sc3 Sbd7 7.0-0 e5 8.e4 c6 9.Ge3 Sg4 10.Gg5 f6 11.Gd2 Sh6 12.Wc1 Sf7 13.b4 Sb6?! 14.Hb3 Gg4 15.Ge3 Kh8 16.c5 Gxf3 17.Gxf3 Sd7 18.d5 cxd5 19.exd5 f5 20.c6 e4 21.Ge2 bxc6 22.dxc6 Sde5 23.Sd5 g5 24.Wfd1 f4 25.Gd4 Hc8 26.b5 Hh3 27.Gf1 Hh5

Szpotanski-Grynfeld

28.Gg2 Sf3+ Szanse na skomplikowanie niekorzystnie układającej się gry dawało 28...Sd3 29.Gxg7+ Kxg7. 29.Gxf3 exf3 30.Sf6! 30.Gxg7+ Kxg7 31.Sc7 g4 32.Se6+ Kg8 33.Hb2 Se5! 30...Hg6 31.Sd7 g4 32.Hc3 Se5 33.Sxe5 Hh5 34.Sxf3 fxg3 35.Gxg7+ Kg8 36.fxg3 gxf3 37.Gxf8 i po kilku posunięciach czarne poddały się (1-0).

Ignacy Grynfeld

Mistrz Grynfeld podczas Mistrzostw Polski Katowice 1952r.

Zawodnicy Katowice 1952

Uczestnicy, sędziowie oraz organizatorzy MP Katowice 1952r.

       Szczyt kariery sportowej Grynfelda przypada na rok 1952. Wygrywa turniej o mistrzostwo Warszawy, następnie bierze udział w zwycięskim dla Polaków trójmeczu NRD - Polska - Węgry w Gőrlitz, a następnie wygrywa eliminacje przedolimpijskie w Zakopanem i kwalifikuje się do turnieju w Międzyzdrojach, po którym ma być wyłoniona reprezentacja narodowa na pierwszą (dla Polski) powojenną olimpiadę szachową w Helsinkach.
       W Międzyzdrojach gra źle, dzieli drugie-trzecie miejsce od końca i szanse na debiut olimpijski - marzenie każdego szachisty - wydają się całkowicie pogrzebane. Tymczasem kwestia składu polskiej delegacji do Helsinek staje się obiektem działania "aktywu politycznego". Pamiętajmy - jest to początek lat pięćdziesiątych, apogeum stalinizmu w Polsce. Nominacja dotyczy wyjazdu na teren państwa kapitalistycznego, więc dobór w oparciu o kryteria czysto sportowe to mrzonka. Do reprezentacji nie trafia "zaciekły wróg władzy ludowej" Stanisław Gawlikowski (który na 4 lata zostaje bez pracy i pieniędzy; utrzymuje go z maleńkiej pensyjki wierna towarzyszka życia, żona Zofia) ani "reakcyjny klerykał i dziwkarz" czyli doktor prawa Edward Arłamowski, mający znakomity bilans występów w mistrzostwach kraju. Na jedno z opróżnionych miejsc wchodzi Izaak Grynfeld i ... świetnie wykorzystuje stworzoną przez los (oraz partyjnych decydentów) okazję. Ulokowany rozsądnie na II szachownicy rezerwowej robi czwarty wynik, 7 punktów z 10 partii; tylko Bogdan Śliwa na 3. szachownicy ma lepszy bilans (75%). W eliminacjach spotyka starego znajomego I. Schaechtera, który od kilku lat jest obywatelem Izraela i występuje pod nazwiskiem Aloni. Następuje rewanż za półfinał Kraków - 1938, gdyż partię o zmiennym przebiegu wygrywa Grynfeld.

 
I. Aloni - I. Grynfeld [A53]
Helsinki 1952
Olimpiada Szachowa

1.d4 Sf6 2.c4 d6 3.Sc3 e5 Obrona białoruska przez wiele jeszcze lat znajdowała się w repertuarze łódzkiego szachisty.
4.dxe5 dxe5 5.Hxd8+ Kxd8 6.Gg5 Sbd7 7.0-0-0 c6 8.Sf3 Kc7 9.Gh4 Gb4 10.Gxf6 gxf6 11.Se4 Ge7 12.Sg3 a5 13.e3 Sc5 14.Ge2 Ge6 15.Sh4 Whd8 16.Sgf5 Gf8 17.g4 Se4 18.f3 Sf2 19.Wxd8 Wxd8 20.Wf1 Sd3+ 21.Gxd3 Wxd3 22.b3 Gb4 23.Wd1

Aloni-Grynfeld

23...Wc3+ 24.Kb2 a4 Interesująca możliwość to 24...b5 25.a3 bxc4 26.axb4 Wxb3+ 27.Kc2 axb4.
25.Sg2 b5! 26.Sg7 a3+ 27.Kb1 bxc4 28.Sxe6+ fxe6 29.bxc4 Wxc4 Pionek zdobyty, ale przeciwnik nie należy do tych, którzy lubią przedwcześnie składać broń.
30.Wc1 Gc3 31.Wc2 Wb4+ 32.Kc1 Gb2+ 33.Kd2 Kd6 34.Kd3 f5 35.g5 e4+ 36.fxe4 fxe4+ 37.Kd2 Ge5 38.h4 c5 39.h5 c4 40.Sh4 c3+ 41.Kc1 Wb8 42.Wg2 Wf8 43.Kc2 Wf1 44.g6 hxg6 45.Sxg6 Wa1 46.Kb3 Wb1+ 47.Kxa3 Wb2 48.Wg1 Gg7 49.Sf4 Wb7

Aloni-Grynfeld

Białe - z pomocą przeciwnika, który nigdy nie uchodził za eksperta w dziedzinie technicznych końcówek - zdołały odrobić znaczną część przewagi i teraz po 50.Wd1+ Ke5 51.Wc1 Kf5 52.Se2 mogły wciąż liczyć na remisowe zakończenie.
50.Wc1? Kc5 51.Ka4 Kc4 52.Ka5 Gh6 53.Se2 Wa7+ 0-1.

       Gdzieś w połowie 1954 roku zdarza się rzecz niezwykła. Wiosną mistrz Izaak Grynfeld, reprezentujący klub "Unia" Warszawa, uczestniczy w półfinale mistrzostw w Białymstoku (zapamiętajmy tę nazwę!) i po zaciętej walce kwalifikuje się do finału mistrzostw Polski, podczas gdy "za burtą" lądują Solecki, Doda, Gadaliński i Henryk Borkowski z Olsztyna (tu uwadze polecamy artykuł "Niewłaściwe użycie nazwiska"). W stopce redakcyjnej miesięcznika "Szachy", tak jak w poprzednich kilku latach, jeszcze w październiku widnieje nazwisko olimpijczyka z Helsinek. Tymczasem przed mistrzostwami Polski w Łodzi (1-31. X. 1954) znika z powierzchni ziemi szachista Izaak Grynfeld, natomiast pojawia się - o tej samej fizjonomii i adresie domowym - mistrz szachowy Ignacy Branicki! Pod nowym nazwiskiem zajmuje 8 miejsce, tracąc do najlepszych Śliwy i Witkowskiego tylko 2 punkty.
       Zmiana nazwiska to jak przecięcie pępowiny, radykalna próba zamknięcia za sobą przeszłości i rozpoczęcia nowego życia. Po wojnie, z najrozmaitszych powodów, skorzystało z tej możliwości wielu Polaków. Dla nikogo ta decyzja nie była łatwa. Posłuchajmy, co o podobnym przypadku opowiedział Jackowi Żemantowskiemu nasz nieodżałowanej pamięci arcymistrz Mieczysław Najdorf:
       Wie pan, ja nie mam pretensji do Żydów, którzy w Polsce po wojnie zmienili nazwiska. Ktoś kto przeżył kiedyś pogromy, ktoś kto stracił wszystkich w Treblince, a sam cudem uratował życie, mógł mieć jakiś potworny kompleks, lęk o swoje dzieci w kraju, który nie wiadomo jeszcze jaką drogą pójdzie. Wie pan, ja po wojnie, kiedy pierwszy raz przyjechałem do Europy w 1946 roku, zagrałem między innymi w silnym turnieju w Kopenhadze. Któregoś wieczora siedzimy po rundzie w eleganckiej restauracji i nagle dostrzegam przy sąsiednim stoliku swego kolegę gimnazjalnego Szapsela. Boże! Ocalał! Zerwałem się z miejsca, podbiegam do niego, by porwać go w ramiona, krzyczę:
       Szapsel?
       A on na to:
       Panie! To jakaś pomyłka. Ja pana nie znam. Ja nazywam się inaczej i pan mnie wziął za kogoś innego. Proszę nam nie przeszkadzać.
       Gdzieś po godzinie Szapsel zniknął. Po pewnym czasie podchodzi do mnie kelner i mówi:
       Pan Najdorf proszony do telefonu, tam obok garderoby...
       Ja? A skąd ktokolwiek na świecie wie, że ja jestem akurat w tej knajpie?
       Wstałem. Poszedłem do garderoby. Patrzę, a tu w kabinie telefonicznej ktoś stoi. Zbliżam się, a tu drzwi się odchylają i łapie mnie w ramiona Szapsel!
       Mieciu! Mieciu kochany! Ty mi przebacz! Ja to ja. Ale ja teraz inaczej się nazywam, jestem dyplomatą, nie chciałem, żeby moje towarzystwo przy stoliku wiedziało...
       Popłakaliśmy obaj. Biedny Szapsel. Też wszystkich stracił w getcie. On tu, w Europie, przeżył cały koszmar wojny, a nam, w Argentynie, olimpiada szachowa uratowała życie.

("Czempion z Nalewek", Polityka, 2. VIII. 1997, str. 64-65).

       Nie dowiemy się nigdy, co skłoniło mistrza Izaaka Grynfelda do rozstania się z prawdziwym nazwiskiem. Czyżby przeczucie nadciągających zmian politycznych po śmierci Stalina? Ale przecież do przełomu w październiku 1956 roku było daleko, bardzo daleko! Tak czy owak, ani moment podjęcia decyzji, ani wybór nowego nazwiska (Braniccy to rodzina hetmanów Rzeczypospolitej i hrabiów, obecnie w linii męskiej wygasła), nie był chyba precyzyjnie obmyślony. W świecie szachowym, i chyba nie tylko tam, wszyscy doskonale wiedzieli, kim był "nowy nabytek" starego arystokratycznego rodu. Przez następne lata na temat Grynfelda - Branickiego powstała legenda, składająca się z wielu mniej lub bardziej dowcipnych anegdot. Oto jedna z nich, za której zgodność z prawdą "redakcja nie ponosi odpowiedzialności".

       Jest wiosna 1954 roku, Staś Gawlikowski ma mało pieniędzy, ale dużo wolnego czasu, więc wybiera się do Białegostoku, by przez dni kilka kibicować kolegom biorącym udział w półfinale mistrzostw Polski. Szachiści podlascy są gościnni, więc o bezpłatną kwaterę i miskę strawy, której szczupły Staś nie potrzebuje zresztą wiele, nie trzeba się kłopotać. Któregoś dnia Gawlikowski wybiera się na spacer po mieście, mając za towarzysza wędrówki mistrza Grynfelda. Mijają centrum i wtem wychodzą na dziedziniec pięknie odnawianego pałacu w stylu barokowym. Dawna siedziba wielmożów po 1945 roku mieści jakąś instytucję edukacyjną albo medyczną.

Pałac Branickich

Grynfeld pyta oczytanego Gawlikowskiego:
       A co to za pałac?
       To - mówi Gawlikowski - były pałac hrabiego Branickiego.
       O, jaki ładny - ocenia Grynfeld.
       Po kilku miesiącach obaj spotykają się na ulicy w Warszawie.
       Co słychać w redakcji, panie Grynfeld? - zagaja Gawlikowski i w odpowiedzi zdziwiony słyszy:
       Ale ja nie nazywam się Grynfeld!
       A jak się pan nazywa???
       Ja się nazywam Branicki...


       Życie toczy się dalej. Mistrz Ignacy Branicki jest członkiem redakcji "Szachów", wciąż bierze udział w "karuzeli" następujących po sobie turniejów, meczów, eliminacji i finałów. W Pradze Czeskiej w 1955 roku walczy w trójmeczu Polska - Czechosłowacja - Węgry. Jesienią gra we Wrocławiu w "grupie pocieszenia" równolegle od trwających w stolicy Dolnego Śląska mistrzostw Polski.

 
K. Plater - I. Branicki [C41]
Wrocław 1955
Mistrzostwa Polski
grupa "B"

1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 e5 4.Sf3 Sbd7 5.Gc4 Ge7 6.0-0 h6 7.h3 c6 8.Ge3 Hc7 9.Sh2 g5 10.Gb3 Sf8 11.d5 Sg6 12.dxc6 bxc6 13.Ga4 Gd7 14.Sg4 h5 15.Sxf6+ Gxf6 16.Hd2 Sf4 17.Wfd1 Ge7 18.Kh2 0-0-0 19.b4 Ge6 20.b5 c5 21.Gxf4 exf4 22.Sd5 Hb7 23.Gb3 Gf8 24.a4

Plater-Branicki

24...Gg7 Królewsko-indyjski goniec z pasywnej figury przemienia się w ważnego aktora spotkania. Ale nawet ta "kultowa" dla wielu szachistów figura nie powinna sama przesądzić losów tej partii.
25.Wab1 Ge5 26.f3 g4 27.b6 Kd7 28.a5 a6 29.Gc4 gxf3 30.gxf3 Wdg8 31.Wg1 h4 32.Wxg8 Wxg8 33.Wg1 Po 33.Hd3 Wg3 34.Gxa6 Wxh3+ 35.Kg2 Wg3+ 36.Kf2 inicjatywa czarnych wyczerpuje się.
33...Wg3

Plater-Branicki

34.Gf1 Lepsze 34.Wxg3 hxg3+ 35.Kg2 Hc8. 34...Wxf3 35.Gg2 Wg3 36.Sxf4 Wxg2+! Kombinacja demonstrująca siłę pary gońców w otwartej pozycji.
37.Wxg2 Hxe4 38.Wf2 Gd5 i białe poddały się (0:1).
Po 39.Hc1 dwie białe bierki okazują się "przeciążone" z fatalnymi następstwami: czarne dają szacha 39...Gxf4+ z matem albo na h1 albo na g2.

       Słaby wynik - dopiero 9 lokata w gronie 11 grających - eliminuje Branickiego z grona kandydatów do drużyny olimpijskiej na olimpiadę moskiewską. Nie pomagają zabiegi przyjaciół, m. in. A. Karnkowskiego, by przez odpowiednią "modyfikację" obowiązującego regulaminu poszerzyć o cztery osoby, w tym o Branickiego, szeroką kadrę olimpijską. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że choć wszystko odbyło się zgodnie z regulaminami czyli "sprawiedliwie", to do Moskwy pojechała drużyna bardzo nierówna, po prostu słaba. I trudno sobie wyobrazić, by doświadczony Branicki uzyskał tam gorszy wynik od Grzegorza Szapiro (2 p. z 7) czy Wiktora Balcarka (1,5 z 7).
       W półfinale mistrzostw Polski w Kielcach (luty - marzec 1956) nie zdobywa awansu (zawiodła wartościowość), ale ponieważ kilku finalistów zrezygnowało ze startu, więc wraz z Borchardem i Dodą Branicki znalazł się wśród uczestników XIV Mistrzostw Polski w Częstochowie.
       Turniej ten toczył się w czasie, gdy na ulicach Budapesztu ludność budowała barykady, niszczone salwami sowieckich czołgów. Lała się krew. Polskie gazety, wyzwolone z okowów cenzury, szeroko rozpisywały się o rewolucji węgierskiej. Szeptano o powrocie Władysława Gomułki na wysokie stanowisko partyjno - państwowe. Nerwowa atmosfera udzieliła się szachistom w Częstochowie. Mistrz międzynarodowy Kazimierz Plater, zasiadając do partii z Branickim, wielkimi literami wpisał na blankiet do zapisu partii "nieistniejące" już nazwisko: GRYNFELD. Po latach upokorzeń, gdy jemu, przedstawicielowi starej rodziny ziemiańskiej o nader patriotycznych tradycjach, tyle razy ludzie "władzy ludowej" okazywali brak szacunku, pan Kazimierz postanowił zaprotestować przeciwko nieuprawnionemu używaniu, jak mniemał, hrabiowskiego nazwiska "Branicki". Przed 1939 rokiem istniał przepis o "ochronie niektórych nazwisk" i szeregowy Kowalski nie mógł, ot tak sobie, zmienić nazwisko na Poniatowski albo Sobieski, ale po 1945 roku te "pańskie fanaberie" zostały uchylone. Pomiędzy partnerami, jak o tym zaświadczali naoczni świadkowie, wywiązała się następująca rozmowa:
       - Panie Plater, dlaczego pan napisał na blankiecie nazwisko "Grynfeld"? Ja się nazywam Branicki.
       - Nie, pan nie jesteś Branicki, pan jesteś Grynfeld - wykrzyknął swoim dyszkantem pan Kazimierz, dodając jeszcze - a nie było to zbyt grzeczne - jakie niskie funkcje pełnili w majątku jego, Kazimierza Platera, rodziców ludzie o nazwisku Grynfeld. Najciekawsze, że w sprawozdawczym artykule w "Szachach" (grudzień 1956), podpisanym nota bene przez Ignacego Branickiego, o całym tym incydencie nie ma najmniejszej wzmianki. Ani cienia aluzji! Kazimierz Plater zdobył w Częstochowie tytuł mistrza Polski, a mistrz Branicki uplasował się na przyzwoitym 9. miejscu. Jednakże konflikt pomiędzy Platerem i Branickim na tym nie wygasł.

Kazimierz Plater Katowice 1952r.

Kazimierz Plater, pierwsza połowa lat 1950-tych.

       W styczniu 1957 roku władze zezwalają na odtworzenie Polskiego Związku Szachowego. Znika Sekcja Szachów GKKF, która kilka lat wcześniej miała zagwarantować "szybki i harmonijny rozwój sportu szachowego" - w stylu radzieckim. Teraz szachiści znów będą się rządzić sami, stosując reguły niemal demokratyczne, niemal, prawie zawsze. Do redakcji "Szachów" powrócił Stanisław Gawlikowski. Mistrz Ignacy Branicki reprezentuje w tym czasie klub szachowy przy Domu Wojska Polskiego. Włączając się energicznie do nurtu odnowy, publikuje w "Szachach" (maj 1955, str. 138-139) artykuł "Reminiscencje i rozważania", w którym opisuje moment rozwiązania Polskiego Związku Szachowego w lutym 1951. "Pełniłem wówczas funkcję sekretarza PZSzach" - rozpoczyna. Następnie, piętnując rozmaite wypaczenia w życiu społeczności szachowej w latach stalinowskich, wyrażą radość z demokratyzacji życia społeczno-politycznego, stosownie do najnowszych uchwał XX Zjazdu KPZR i VIII Plenum PZPR. Kończy artykuł pomysłem powołania Rady Mistrzów, której przedstawiciele mieliby głos stanowiący w Zarządzie PZSzach.
       Trudno dziś ocenić, na ile to wystąpienie było szczere, czy też miało tylko stanowić element "kampanii wyborczej" przed wyborami do Zarządu PZSzach. Faktem jest, że w zarządzie dla Branickiego zabrakło miejsca (ale czy w ogóle kandydował?), bo przez znaczną część środowiska był uważany - słusznie lub nie - za osobę, która w epoce stalinowskiej pilnie wypełniała zalecenia "czynnika politycznego". Do legendy przeszły opisy, jak to kilka lat wcześniej Izaak Grynfeld chwalił się posiadaniem służbowego pistoletu, pozwalając by ten, niby to przypadkiem, wypadł z niedopiętej kabury podczas obrad szachistów. - A kto ze zwykłych "śmiertelników" nosił wtedy pistolet, no kto? - retorycznie zapytywali "dobrze poinformowani"...
       W 1957 roku Ignacy Branicki, który już nie jest członkiem klubu w Domu Wojska Polskiego, lecz warszawskiego "Drukarza", uczestniczy w turnieju szachowym w Jugosławii. Na początku 1958 roku znów zostaje delegowany na wyjazd zagraniczny, gra w Holandii i wygrywa tam turniej poboczny w Beverwijk.

 
D. Djaja - I. Branicki [E80]
Beverwijk 1958
I turniej rezerwowy

1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.f3 e5 6.Sge2 Sbd7 7.Ge3 c6 8.d5 cxd5 9.cxd5 a5 10.Sg3 0-0 11.h4 h5 12.Gg5 Sc5 13.Gb5 Gd7 14.He2 a4 15.Sf1 Gxb5 16.Sxb5 Hb6 17.Gd2 Wfc8 18.Se3

Djaja-Branicki

18...Scxe4 Typowa dla obrony królewsko-indyjskiej ofiara. Pozbawione rozwoju i koordynacji białe figury muszą okazać się słabsze.
19.fxe4 Sxe4 20.Wh3 Sxd2 21.Kxd2 Wa5! 22.Sa3 Hxb2+ 23.Sec2 Wxd5+ 24.Wd3 Hc3+ 25.Ke3 Gh6+ 26.Ke4 Wxd3 0-1 (źródło: zbiory Zygmunta Łokuciewskiego).

       W drugiej połowie 1958 roku atmosfera wokół mistrza Branickiego "gęstnieje". Jest uczestnikiem dwóch spraw dyscyplinarnych - w jednej grozi mu dyskwalifikacja w związku z nie uzgodnionym z władzami sportowymi zaproszeniem klubu jugosłowiańskiego do Polski, w drugiej jest stroną pokrzywdzoną. O ile "niezręczność" związaną z niedoszłą wizytą klubu z Mariboru udaje się wyjaśnić, o tyle odnowiony spór z Kazimierzem Platerem kończy się półroczną dyskwalifikacją tego ostatniego. Pana Kazimierza najwyraźniej poniósł temperament, a owocem tego był jakiś nieuprzejmy list. Związek podjął się mediacji, dążąc do tego, by Plater przeprosił Branickiego i by w ten sposób zakończyć sprawę we własnym gronie. W międzyczasie Branicki napisał skargę do Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, używając w niej zwrotu: "Proszę mnie wziąć w obronę przed dyskryminacją społeczną i narodowościową za pieniądze GKKF". Zrodziło to wątpliwość, że nie mistrz Plater, ale sam Zarząd PZSzach stoi za atakami wymierzonymi w mistrza Branickiego. W końcu Plater został ukarany, spór zażegnany, ale I. Branicki "wyleciał" z kadry olimpijskiej (patrz "Szachy" 1958, z. 8, str. 247-249).
       W numerze listopadowym "Szachów" główny artykuł numeru poświęcony był przebiegowi Olimpiady Szachowej w Monachium. Tymczasem ze stopki redakcyjnej po cichu znikło nazwisko Ignacego Branickiego, bowiem warszawski mistrz opuścił Polskę, nie wiadomo, czy całkowicie legalnie.
       Najpierw pojawił się w Izraelu i zagrał w międzynarodowym turnieju Haifa - Tel Aviv, kończąc występ na 10. miejscu; 5,5 p. z 13 partii, dwa pierwsze miejsca zajęli arcymistrzowie Reshevsky i Szabo, na 4. pozycji był dawny znajomy Aloni.

Wade - I. Branicki [A43]
Haifa - Tel Aviv 1958

1.d4 c5 2.d5 Sf6 3.Sc3 g6 4.e4 d6 5.Sf3 Gg7 6.Ge2 0-0 7.0-0 a6 8.a4 b6 9.Gf4 Sbd7 10.Hd2 Wb8 11.Wfe1 Sg4 12.h3 Sge5 13.Sh2 f6 14.Ge3 f5 15.f4 Sf7 16.exf5 gxf5 17.g4 Sf6 18.Gf3 b5 19.axb5 axb5 20.Hg2 b4 21.Sd1 e6 22.dxe6 Gxe6 23.g5 Sd7 24.h4 Kh8 25.h5 Hc7 26.Kh1 Wg8 27.Wa6 Sb6 28.Gxc5 dxc5 29.Wxe6 c4 30.He2 Hxf4 31.g6 Gd4 32.c3 bxc3 33.bxc3 Gc5 34.Wa7 Wbf8 35.Gg2 Sg5 36.Wee7 hxg6 37.hxg6 Hh4 38.g7+ Wxg7 39.Wxg7 Hh6 40.He7 Wg8 41.Wxg8+ Kxg8 42.Gd5+ 1-0.

       Od początku 1959 roku zamieszkał w Holandii, uzyskując opiekę klubu "Maccabi" Amsterdam. W sierpniu wygrał nieoczekiwanie otwarte mistrzostwa Holandii w Doetinchen, uzyskując 6 punktów z 7 partii i wyprzedzając m. in. Cortlevera i Langewega. "Polak Branicki mistrzem Holandii formuły open" - zatytułował swój reportaż miesięcznik "Tijdschrift van K.N.S.".
       Następnie zagrał w turnieju otwartym z Whitby (Wielka Brytania), zajmując tam 4. miejsce, 8 p. z 11 partii, za Janosevicem, Donnerem i Perezem. W tym turnieju odniósł swój największy sukces indywidualny.

 
J. H. Donner - I. Grynfeld [A41]
Whitby 1959

1.d4 d6 2.c4 e5 3.Sf3 e4 4.Sfd2 f5 5.e3 c6 6.f3 Hg5 7.fxe4 Inna możliwość to 7.f4, ograniczając gońca c1. W tym momencie Donner zużył na odpowiedz 65 minut.
7...Hxe3+ 8.He2 Hxd4 9.Sc3 Ge7 10.Sf3 Hf6 11.Gg5 Hg6 12.exf5 Gxf5 13.0-0-0 Sd7 14.We1? Białe grają konsekwentnie na związanie gońca e7, który jednak związany nie jest. Lepsze było 14.Hd2 Gxg5 15.Hxg5 Hxg5+ 16.Sxg5 z minimalną przewagą białych, np. po 16...h6 17.Sge4 pada pion d6.
14...Se5! 15.Gxe7 Sxe7 16.Sxe5 dxe5 17.Hxe5 0-0-0!

Donner-Grynfeld

18.He3 Po 18.Ge2 Hh6+ białe dostają komicznego mata; po 18.Hxe7 następuje 18...Hh6+ 19.He3 Whe8 20.Hxh6 Wxe1+ z matem. Nastąpiło jeszcze...
18...Whe8 19.g4 Sg8 20.gxf5 Wxe3 21.fxg6 Wxe1+ 22.Kc2 Kb8 23.gxh7 Sf6 24.Gg2 Wxh1 25.Gxh1 Wh8 26.Gg2 Wxh7 27.h3 Wh4 28.Kd3 Sh5 29.Se2 Sf4+ 30.Sxf4 Wxf4 31.Ge4 Kc7 32.c5 Kd7 33.Ke3 g5 34.b4 Ke6 35.a3 Wh4 36.Gg2 a5 i białe poddały się (0-1); komentarz I. Branicki, "Tijdschrift van de KNS" 1959, z. 10, str. 59.

       W następnych latach nazwisko Ignacego Branickiego pojawia się sporadycznie w tabelach turniejowych, niektóre jego partie figurują w biuletynach, ale spektakularnych sukcesów już nie odnosi.

 
Tan - I. Branicki [C70]
Haga 1961
Mistrzostwa Holandii

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 b5 5.Gb3 Sa5 6.d4 Sxb3 7.axb3 exd4 8.Hxd4 Gb7 9.0-0 Hf6 10.Hd3 Gc5 11.Wd1 d6 12.Sc3 Se7 13.Gg5 He6 14.Sxb5 axb5 15.Hxb5+ Gc6 16.Wxa8+ Kd7 17.Hxc5 Gxa8 18.Hb5+ Kc8 19.Wa1 Gc6 20.Sd4 Hxe4 21.Sxc6 Sxc6 22.Wa8+ 1-0.

       Pozostałe partie, które tu przytaczamy z braku lepszych materiałów źródłowych, pochodzą z baz komputerowych, zatem ich autentyczność nie jest gwarantowana.

J. Marcus - I. Branicki [D02]
Enschede 1968
Otwarte Mistrzostwa Holandii

1.Sf3 d5 2.g3 c6 3.Gg2 Sf6 4.0-0 Sbd7 5.d4 e6 6.b3 Gd6 7.c4 0-0 8.Gb2 Se4 9.Sbd2 f5 10.Se5 Ha5 11.Sdf3 Sxe5 12.Sxe5 Ga3 13.Hc2 Gxb2 14.Hxb2 Hd8 15.e3 Gd7 16.c5 g5 17.f3 Sf6 18.He2 Ge8 19.b4 Sd7 20.Sd3 Hf6 21.Hb2 Gg6 22.f4 g4 23.b5 Wfc8 24.Wab1 Ge8 25.bxc6 bxc6 26.Ha3 a5 27.Wb7 Hd8 28.Wfb1 Wcb8 29.Gf1 Wxb7 30.Wxb7 h5 31.Hb3 a4 32.Hb4 h4 33.Se5 Sxe5 34.fxe5 hxg3 35.hxg3 a3 36.Hb6 Hg5 37.Kf2 Hh6 38.Hc7 Gg6 39.Hxc6 Ge8 40.Hc7 Gg6 41.He7 We8 42.Hh4 Hxh4 43.gxh4 Wc8 44.Gb5 Ge8 45.Gd3 Gg6 46.Gc2 Ge8 47.Gb3 Kf8 48.Wa7 Gb5 49.Wxa3 Wc7 50.Wa5 Gd3 51.Wa8+ Kg7 52.Wb8 Ge4 53.Ga4 Wa7 54.Gb3 Wc7 55.a4 Kh6 56.Wb6 We7 57.a5 Kh5 58.Kg3 Gd3 59.Ga4 1-0.

 
Meade - I. Branicki [B07]
Jersey 1977 (open)

1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 e5 4.dxe5 dxe5 5.Hxd8+ Kxd8 6.Gg5 Ge6 7.0-0-0+ Sbd7 8.Sf3 Kc8 9.Gxf6 gxf6 10.Sh4 c6 11.Sf5 Gb4 12.Kb1 Kc7 13.f3 Gxc3 14.bxc3 Sc5 (dalszy ciąg partii i wynik nieznane).

W. Watson (2265) - I. Branicki (2200) [B07]
London Lloyds Bank open 1979, (r. 1)

1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 e5 4.dxe5 dxe5 5.Hxd8+ Kxd8 Jak widać, Branicki do późnych lat nie stracił "staroindyjskiej wiary". 6.Gg5 Ge6 7.Sf3 Sbd7 8.0-0-0 Kc8 9.Gxf6 gxf6 10.Sd5 c6 11.Se3 Gh6 12.Kb1 Gxe3 13.fxe3 Wg8 14.g3 Gg4 15.Gg2 Sc5 16.Wde1 Kc7 17.Sh4 Wad8 18.Whf1 Wd6 19.Wf2 Wgd8 20.b3 Wd1+ 21.Wxd1 Wxd1+ 22.Kb2 Sd7 23.Gf3 Gxf3 24.Sxf3 Sc5 25.Sd2 b5 26.b4 Sd7 27.Sf3 (27.c4=.) 27...Sb6

Watson-Branicki

28.Sh4? Po tym, jak skoczek oddalił się od głównego teatru walki, czarne minimalnymi siłami organizują matowy atak na króla.
28...Sa4+ 29.Ka3 We1 30.Sg2 Wb1 31.c4 31.Wxf6? Sb6 32.Wxf7+ Kd8 i czarny skoczek matuje. 31...Wc1 32.Wb2 Sxb2 0-1.

D. Mayers (2200) - I. Branicki (2200) [C41]
London Lloyds Bank open 1979, (r. 7)

1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 e5 4.Sf3 Sbd7 5.Gc4 h6 6.h3 Ge7 7.Ge3 c6 8.a4 a5 9.He2 Hc7 10.0-0-0 Sf8 11.g4 Ge6 12.g5 Sxe4 13.Sxe4 d5 14.Sf6+ gxf6 15.gxf6 Gxf6 16.dxe5 Gxe5 17.Sxe5 Hxe5 18.Hd2 Wg8 19.Gd3 h5 20.f4 Hc7 21.f5 Gd7 22.Gg5 f6 23.Gxf6 Kf7 24.Gh4 Hd6 25.Wde1 We8 26.Kb1 c5 27.Wxe8 Gxe8 28.We1 Sd7 29.We6 Wg1+ 30.Ka2 Hf8 31.He3 1-0.

       Kilka lat temu zapytałem listownie znanego holenderskiego pisarza, a jednocześnie szachistę i wybitnego autora szachowego Tima Krabbe o osobę Ignacego Branickiego. Tim, który ma na koncie zwycięstwo nad naszym mistrzem międzynarodowym Jackiem Bednarskim, odbył kilka rozmów telefonicznych, po czym napisał mi tak:

       Jak pamiętam, Branicki był w Holandii, a może nawet tu mieszkał przez kilka lat. Wygrał otwarte mistrzostwa Holandii na początku lat sześćdziesiątych, a ja sam grałem z nim w późnych latach sześćdziesiątych w półfinale mistrzostw Holandii. Startował ponadto w turniejach w Wielkiej Brytanii. W mojej bazie nie mam żadnych jego "holenderskich partii", ale mam dwie z turnieju w Londynie w 1979 roku.
       Telefony, które wykonałem, nie wyjaśniły, co się z nim stało, po tym jak opuścił Holandię, co musiało nastąpić około roku 1970. Turniej londyński sugeruje, że pojechał tam, możesz spróbować to sprawdzić.
       Moi rozmówcy byli pod wrażeniem, że Branickiego niezbyt tu lubiano. Były podobno z nim jakieś śliskie rzeczy, jakieś kłopoty z władzami imigracyjnymi, jakieś podejrzenia o malwersacje, której ktoś dokonał. Ale oczywiście to są bardzo gasnące już wspomnienia i mam nadzieję, że nie przyniosą one najmniejszego uszczerbku w reputacji człowieka o nieposzlakowanej uczciwości.


P. Driessens - I. Branicki [A21]
LISB-Promotieklasse, 1992

1.d4 d6 2.c4 e5 3.Sf3 e4 Skoro Donner nie poradził sobie z tym otwarciem, warto spróbować raz jeszcze...
4.Sg5 f5 5.Sc3 Sf6 6.e3 c6 7.Gd2 Ge7 8.Hb3 0-0 9.0-0-0 Kh8 10.f3 d5 11.Ge2 a6 12.Sh3 b5 13.cxd5 b4 14.Sa4 Sxd5 15.fxe4 fxe4 16.Whf1 Gxh3 17.gxh3 Sd7 18.Kb1 S7f6 19.Gg4 Hc7 20.Hc2 Gd6 21.Gf5 Wfe8 22.Wc1 g6 23.Gg4 h5 24.Ge2 Wec8 25.Wg1 Kh7 26.Wg2 Gxh2 27.Sc5 a5 28.Sxe4 Sxe4 29.Hxe4 Wg8 30.Gxh5 1-0.

       To ostatnia partia Branickiego (ale czy na pewno tego samego?), jaką udało się nam odnaleźć. Nikt z polskich szachistów nie dysponuje informacjami o jego dalszych losach. Czy jeszcze żyje? Dziś miałby ukończone 90 lat. Ktokolwiek wie coś więcej o Izaaku Grynfeldzie vel Ignacym Branickim, proszony jest o kontakt z redakcją "Vistuli".

© Tomasz Lissowski

-> Część I

Tagi: Ignacy Branicki, Izaak Grynfeld

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu