ID #1345

Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 1

W poszukiwaniu śladów Mieczysława Najdorfa (1910-1997) trafiłem na stronę internetową warszawskiego gimnazjum imienia Stanisława Staszica. Zasłużona ta placówka przechodziła zmienne koleje losu. Założona w 1906 roku, przed wojną mieściła się w kamienicy przy ul. Noakowskiego 6, naprzeciwko Politechniki. W latach 1950-tych szkołę, już nie gimnazjum, ale liceum, przeniesiono na ul. Nowowiejską 37, po czym władze oświatowe, zgodnie z duchem czasu, zmieniły patrona: ksiądz Staszic musiał "ustąpić miejsca" czeskiemu komuniście Klimentowi Gottwaldowi. Od kilka lat Stanisław Staszic znowu patronuje szkole, nota bene jednej z najlepszych w Polsce według dorocznie publikowanych rankingów.

Wśród materiałów historycznych dostępnych na stronie przypadkowo dostrzegłem zdjęcie, którego opis przykuł moją uwagę.

Zdjęcie z 1953

Zdjęcie z 1953 roku, nadesłane przez Feliksa Przysuskiego (z pomocą Michała Merżana).

W innym miejscu strony znalazło się objaśnienie: "Przysuski, ur. 1935.12.21, inżynier, obecnie w Szwecji, w 1952 roku był mistrzem Warszawy juniorów w szachach". Wtedy przypomniałem sobie, że w rocznikach dawnego miesięcznika "Szachy" widziałem kiedyś zdjęcie młodego chłopaka, o którym redakcja informowała, iż jest to "14-letni ZMP-owiec Feliks Przysuski, rewelacja turnieju błyskawicznego Expressu Wieczornego".

Postanowiłem na pewien czas zapomnieć o Najdorfie ( " ... uczęszczał do liceum im. Stanisława Staszica, gdzie szachy były otoczone dużym kultem, a w szkole m. in. uczył się syn wybitnego szachisty Kazimierza Makarczyka" - pisał mm. Andrzej Filipowicz w "Szachiście" 1993, s. 75) i pójść nowym tropem. Wkrótce, korzystając z wymyślnych osiągnięć współczesnej techniki, nawiązałem kontakt z mieszkającym po drugiej stronie Bałtyku wychowankiem "warszawskiej szkoły szachowej". Przekonałem - nie bez trudności - pana Feliksa, że na swój sposób jest postacią historyczną i że jego wspomnienia szachowe będą miały określoną wartość. Najciekawsze fragmenty naszej korespondencji przekazuję w oryginalnej postaci czytelnikom.

 

Szanowny Panie!

Najlepiej będzie, jeżeli w naszej korespondencji nie zatracimy poczucia proporcji. Trzymajmy się raczej blisko rzeczywistości. W miarę możliwości będę próbował podać Panu trochę faktów z życia szachowego Warszawy z tamtych czasów, zapewne subiektywnie, a niewykluczone, że w sposób zniekształcony.

 

1. Fotografia.

 

Na zdjęciu rocznika maturalnego 1953 siedzę w dolnym rzędzie, ostatni z prawej (od strony patrzącego). Od tego czasu nieco się zmieniłem (wszerz i dawno bez włosów) i od b. dawna w mocnych okularach.

 

 2. Początki

Tak naprawdę grać w szachy nauczył mnie mój wujek, który mieszkał razem z nami w latach 1947-1950. Najpierw dość długo grał ze mną bez wieży, potem tylko bez skoczka, aż wreszcie zacząłem wygrywać z nim na równych. Trwało to jednak długo i z cudownymi dziećmi nie mam zamiaru się porównywać. Debiut w naszych partiach był zawsze ten sam: 1.e4 e5 2. Sf3 Sc6 3. Gc4 Gc5 4. d3 d6 5. Sc3 Sf6 6.0-0 0-0 7.h3 h6 8.a3 a6 i potem zaczynała się gra. Oczywiście wujek nauczył mnie, jak wygląda notacja szachowa, ale nie wiem dlaczego w moich pierwszych wspomnieniach "Gambit hetmana" kojarzył mi się z "Gabinetem hetmana".

W samodzielne życie szachowe ruszyłem około roku 1949. W Alejach Ujazdowskich odbywały się mistrzostwa Warszawy. Wszedłem do lokalu i zobaczyłem szczupłego mężczyznę w okularach. Spytałem go, czy nie zechciałby ze mną zagrać. Grałem białymi i o dziwo wygrałem. Zrobił się lekki szum, bowiem, jak się okazało, moim przeciwnikiem był mistrz Stanisław Gawlikowski. Następną partię grałem czarnymi z Millerem, potężnym mężczyzną, który ze mną szybko wygrał, tak wiec sensacja nie trwała długo.

Na początku 1951 roku odbył się turniej błyskawiczny "Ekspressu" Wieczornego", w którym zająłem 5 miejsce.

Następnie zacząłem grać w Legii, gdzie należał już mój rówieśnik Tadeusz Łojek. Grał on trochę lepiej ode mnie, ale mnie ratowały zdolności taktyczne. Wśród juniorów tego okresu wyróżniał się Pawlas z Polonii,...

 

Z. Solecki - A. Pawlas [C86]
II Liga 1951

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0-0 Ge7 6.He2 b5 7.Gb3 0-0 8.c3 d5 (Wariacja na temat gambitu Marshalla.)
9.exd5 Sxd5 10.Sxe5 Sf4 11.He4 Sxe5 12.Hxa8? (Nie zawsze przyjęcie gambitu jest najlepszą metodą na jego obalenie. Znacznie lepsze, jak podawał na łamach miesięcznika "Szachy" w rocznicę śmierci swego klubowego kolegi m. Roman Grąbczewski, było 12.d4!)
12...Hd3! 13.We1

Solecki-Pawlas

13...Sh3+!! 14.Kh1 (14.gxh3 Sf3+ 15.Kh1 Sxe1 -+.)
14...Sxf2+ 15.Kg1 Gc5 16.Hd5 (16.We3 Sh3+ 17.gxh3 Gxh3 -+.)
16...Hxd5! 17.Gxd5 Sfd3+ 18.Kf1 Sxe1 19.Kxe1 Sd3+ 20.Kd1 Gg4+ 21.Gf3 (21.Kc2? Se1+ 22.Kb3 Gd1 mat.)
21...Gf5! 22.b4 Sf2+ 23.Ke1 We8+ 24.Ge2 Gd3 25.bxc5 Wxe2+ 26.Kf1 Sg4 0-1.

 

... który w marcu 1952 r. zginął tragicznie, zerwany przez ciężarówkę z "winogrona" wiszącego na stopniach autobusu czy tramwaju, a także Jerzy Orczyk. Andrzej Filipowicz był o kilka lat młodszy, ale szybko wyrastał na czołowego juniora stolicy.

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych książek szachowych było niewiele. Zapamiętałem małą, elegancką książeczkę "Kodeks szachowy" z interesującymi partiami. Była też "Teoria debiutów" Stanisława Gawlikowskiego wydana nakładem "Szachisty Polskiego" w Krakowie w roku 1947. Z treningów szachowych w Legii, które prowadził ppor. Dąbrowski, pamiętam niewiele.

W gimnazjum odbywały się turnieje o mistrzostwo poszczególnych klas, no i całej szkoły, ale szachy nie były najważniejsze; nie przypuszczam, by istniał jakiś szczególny entuzjazm, jeśli chodzi o szachy. Niewykluczone, że brak sukcesów międzynarodowych miał w tym jakiś udział. W meczach drużynowych na dalszych szachownicach często grało się bez zegara.

W 1949 roku pewien znajomy pożyczył mi francuską książkę z miniaturkami szachowymi, która studiowałem pilnie przez tydzień i miałem nawet z tego powodu problemy w nauce. Była to zresztą jedyna książka w języku francuskim, którą trzymałem w ręku.

Legia rozwiązała swoją sekcję szachową w 1952 roku i nikt nie mógł nas tzn. Łojka i mnie, niedawnych zwycięzców mistrzostw Warszawy, wysłać na mistrzostwa Polski juniorów. Kręciliśmy sie po mieście, nawet zapisaliśmy się do klubu "Ogniwo", gdzie działalnością kierował p. Dunin-Borkowski (?), ale i to nie pomogło. Na tym pierwszy okres mojej aktywności szachowej zakończył się. W następnym roku uzyskałem maturę i wyjechałem na studia inżynierskie do Leningradu. Do Warszawy wróciłem w 1958 roku i zacząłem pracować.

 

3. Lata 1960-te.

W 1960 roku za namową mistrza Romana Grąbczewskiego uznałem, że można by spróbować powrotu do szachów. Znalazłem się więc w sekcji szachowej warszawskiej "Gwardii" i należałem do tego klubu do aż 1969 roku. Trenerem, chyba przez cały czas, był mistrz Stefan Witkowski. W latach 1961-62 grał w "Gwardii" mm. Kazimierz Makarczyk, a gdzieś w okolicach 1965-67 mistrz Marian Ziembiński. Poza mną, pracownikiem Biura Konstrukcyjnego, należeli tam niemal wyłącznie pracownicy Milicji Obywatelskiej.

Ja grałem przeważnie na 3-ej szachownicy, na początku niżej. Tytuł kandydata na mistrza zdobyłem w 1962 roku (warto dodać, że jeszcze w latach 1980-tych zawodnicy z tytułem kandydata grywali w "zamkniętych" finałach mistrzostw Polski seniorów - przyp. T. L.). Wydaje mi się, że w 1962 roku w finale mistrzostw Warszawy grałem dość przeciętnie, ale nie tragicznie. Najlepiej grało mi się we Wrocławiu w półfinałach i finale drużynowych mistrzostw Polski. W 1961 roku weszliśmy do finału, ale w 1962 roku spadliśmy z I-ej ligi.

 

F. Przysuski - A. Filipowicz [B93]
Mistrzostwa Warszawy 1961

(Prawdę mówiąc, nie jestem pewien, czy to partia z Mistrzostw.)
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 a6 6.f4 e5 7.Sf3 Hc7 8.Gd3 Ge7 9.0-0 0-0 10.fxe5 dxe5 11.He2 Gg4 12.h3 Gh5 13.g4 Gg6 14.Sh4 Sc6 15.Sf5 Gc5+ 16.Kh1 Sd4 17.Hg2 Gb4 18.g5 Gxc3 19.gxf6 Ga5 20.fxg7 Wfe8 21.Sh6+ Kxg7 22.Wxf7+ Hxf7 23.Sxf7 Kxf7 24.Gg5 Ke6 25.c3 Sc6 26.Wd1 Kd6 27.Gc4+ Kc7 28.Hg4 Wac8 29.Ge6 (Możliwe było 29.b4 Gb6 30.b5 axb5 31.Gxb5.)
29...Wxe6 (29...h5!)
30.Hxe6 Gxe4+ 31.Kh2 Kb8 32.Wf1 Gc7 33.Hc4 Gg6 34.Ge3 e4+ 35.Kg2 Se5 36.Hd4 Wg8 37.Kf2 i partia zakończyła się remisem (1/2)

 

A. Sydor - F. Przysuski [C35]
Warszawa 1961 (?)

(Partia z meczu Maraton - Gwardia, granego w latach 1961-63.)
1.e4 e5 2.f4 exf4 3.Sf3 Ge7 4.Gc4 Sf6 5.Sc3 Sxe4 6.Se5 Sg5 7.d4 d6 8.Sd3 c6 9.d5 f3 10.gxf3 Sh3 11.Ge3 c5 12.f4 h5 13.Hf3 Gg4 14.Hg2 a6 15.Sf2 Gh4 16.Kd2 Sxf2 17.Gxf2 Gxf2 18.Hxf2 Kd7 19.Gd3 Kc7 20.h3 Gc8 21.a4 b6 22.a5 Sd7 23.Wa3 Hf6 24.axb6+ Sxb6 25.Se4 Hxb2 26.Wc3 Sa4 27.Wb3 Hd4 28.Hxd4 cxd4 29.Wb4 Gd7 (29...Sc5 30.Wxd4 Sxd3 31.Kxd3 Gf5.)
30.Wxd4 Gb5 31.Wg1 g6 32.Sg5 Gxd3 33.Wxa4 Gb5 34.Wa3 Whf8 35.We3 Wae8 36.Wxe8 Wxe8 37.Sxf7 We4 38.Sg5 Wd4+ 39.Ke3 Wxd5 40.Se6+ Kd7 41.Wxg6 Wf5 1/2.

 

M. Mannke - F. Przysuski [E51]
Mistrzostwa Warszawy 1961

1.Sf3 d5 2.d4 Sf6 3.c4 e6 4.Sc3 Gb4 5.e3 Sc6 6.Gd3 0-0 7.0-0 dxc4 8.Gxc4 Gd6 9.Gb5 e5 10.Gxc6 exd4 11.Gxb7 Gxb7 12.Hxd4 He8 13.Sh4 Hc6 14.f3 Wfd8 15.Sf5 (Gdy zauważyłem, że mogę wygrać hetmana, oczy zaszły mi mgłą i nic już więcej nie widziałem.)
15...Gxh2+?? (15...Gc5 16.Hh4 itd.)
16.Kxh2 Wxd4 17.Se7+ 1-0.

 

Lata 1963-64 były słabsze, ale pod koniec 1964 roku zacząłem studiować książkę mistrza radzieckiego Lisycyna "Strategia i taktyka szachów", gdzie była masa pozycji szachowych (kombinacji) do rozwiązania. To wpłynęło na znaczną poprawę, może nie tyle mojej gry, ile wyników sportowych.

 

F. Przysuski - A. Pytlakowski [C84]
Mistrzostwa Warszawy 1965

1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.d4 exd4 6.0-0 Ge7 7.e5 Se4 8.Sxd4 Sxd4 9.Hxd4 Sc5 10.Sc3 (W partii Przysuski /Gwardia/ - Zabierzański /Maraton/ we Wrocławiu 1962 (finał drużynowych mistrzostw Polski) nastąpiło: 10....S:a4 11.H:a4 0-0 12. Gf4 b5 13.S:b5? Wb8! 14.Sc3 Wb4 15.Ha5 W:f4 16.Sd5 Wc4 i białe poddały się. Mistrz Witkowski, który uczył mnie tego wariantu, za moją przegraną winy jednak nie ponosi.)
10...0-0 11.Wd1 d6 12.exd6 Gxd6 13.Ge3 Sxa4 14.Hxa4 He8 15.Hh4 Gf5 16.Wd2 He6 17.Wad1 Hg6 18.Wc1 Wfe8 19.Se2 f6 20.Sg3 Gg4 21.Wd4 h5 22.h3

Przysuski-Pytlakowski

22...Wxe3 23.fxe3 Hh6 24.Sf1 Gf5 25.Wd5 Gg6 (Jeśli 25...Hg6 26.Wcd1 Gxc2?, to 27.Wxh5.)
26.We1 We8 27.b3 We4 28.Hf2 h4 29.Wd4 Hg5 30.Wxe4 Gxe4 31.Wd1 Ge5 32.Sh2 Gg3 33.He2 Hf5 34.Wd2 Kh7 35.Sf1 Gd6 36.Wd4 Gc5? (Podstawienie, zapewne w tradycyjnym dla mistrza Pytlakowskiego niedoczasie. Przy dwóch gońcach realizacja jakości nie byłaby prosta.)
37.Wc4? (Już przechodziła kombinacja zagrana w następnym ruchu.)
37...b5? 38.Wxe4! Hxe4 39.Hh5+ 1-0.

 

(W notatce opublikowanej w "Szachach" mistrz A. Adamski napisał: "W finale mistrzostw stolicy na r. 1966 zwyciężył zgodnie z oczekiwaniami i w pełni zasłużenie utalentowany F. Przysuski uzyskując 10 p. z 12 partii i wypełniając po raz pierwszy normę na mistrza. Grał solidnie i dokładnie, wykazując dobre przygotowanie debiutowe i wysokie walory w grze środkowej; nieco gorzej było z rozgrywaniem końcówek, ale znając pracowitość i zapał nowego mistrza Warszawy wierzymy, że szybko usunie i te niedostatki w swojej grze stając się pełnowartościowym zawodnikiem w skali krajowej. Dalsze miejsca zajęli Marszałek (9,5 p.), Gawlikowski, Ziembiński i A. Adamski (po 8), Marcinkowski (7,5), Czajka (5,5), Juchimiuk (5), A. Sznapik (4) itd." - przyp. T. L.)

Ten wzrost załamał się, gdy w grudniu 1966 zagrałem w półfinale indywidualnych mistrzostw Polski w Lublinie; po raz pierwszy w życiu w normalnym turnieju z jedną rundą dziennie. Zająłem tam dalekie miejsce. Mistrz Witkowski napisał wtedy w opublikowanym na łamach "Szachów" sprawozdaniu: "Przysuski przekonał się, że trudniej jest walczyć w turnieju skoszarowanym niż lokalnym, chociażby to były mistrzostwa stolicy".

 

F. Przysuski - Z. Jamroz [B28]
Lublin 1966 Półfinał Mistrzostw Polski

1.e4 c5 2.Sf3 a6 3.c3 e6 4.d4 d5 5.exd5 exd5 6.Ge2 Sf6 7.0-0 Ge7 8.dxc5 Gxc5 9.Sbd2 0-0 10.Sb3 Gb6 11.Gg5 Ge6 12.Gd3 Sbd7 13.Sbd4 We8 14.We1 Hc7 15.Hd2 Gc5 16.h3 Gd6 17.Gf5 Gxf5 (17...Se4 18.Sxe6.)
18.Sxf5 Gf8 19.Se3 Wad8 20.Sxd5 Hc6 21.Wxe8 Wxe8 22.Sxf6+ Sxf6 23.Gxf6 Hxf6 24.Hd7 We7 25.Hd2 g6 26.Wd1 Hb6 27.Hc2 He6 28.a3 b5 29.Sd4 Hc4 30.Hd2 Wd7 31.Hd3 Hd5 32.He2 Wd8 33.We1 Gc5 34.Sf3 Hb3 35.Sh2 h5 36.Sf3 a5 37.He5 Gf8 38.He2 Gc5 39.Sg5 b4 (Ciekawe, że przez całą partię aktywne są - grające bez pionka - czarne, i w końcu nie wyjdzie im to na zdrowie - T. L.)
40.axb4 axb4 41.He5 bxc3 42.bxc3 Gf8 43.Se4 Gg7 44.Hc7 Wd1 45.Wxd1 Hxd1+ 46.Kh2 Gf8 47.He5 Gg7 48.He8+ Gf8 49.Sf6+ Kg7 50.He5 Gd6 (Hetman złapany? Na szczęście jest ...)
51.Se8++! ...podwójny szach i 1-0.

 

Niestety jedyne moje zwycięstwo w Lublinie, przy 3 porażkach: z Sydorem, Gralką i Muratem.

W mistrzostwach Warszawy 1967 zagrałem również słabo. Później nastąpiły wydarzenia, które odsunęły szachy na dalszy plan. Jeszcze w maju-czerwcu 1969 roku zagrałem w półfinałach mistrzostw Warszawy. Wygrałem wszystkie 9 partii, co zakończyło drugi, "gwardyjski" etap mojej działalności szachowej.

 

(dokończenie nastąpi)

Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 2 Absolwent Gimnazjum im. Staszica - cz. 3

Tagi: Feliks Przysuski

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu