ID #1171

OD TRZECH DO PIĘTNASTU

Janusz Szpotański 1991

(W Warszawie zmarł Janusz Szpotański, mistrz szachów i satyry politycznej, autor "Cichych i gęgaczy" (1968), "Carycy i zwierciadła" (1974), "Towarzysza Szmaciaka" (1977) i "Wojny pcimskiej" (1983), opozycjonista i więzień polityczny. Zamiast okolicznościowego artykułu chcielibyśmy zaproponować lekturę wywiadu, który z pisarzem przeprowadził Michał Kopczyński, pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Tekst, tutaj prezentowany w nieco skróconej wersji, ukazał się w "Echu, piśmie Klubu Sportowego "Polonia" w czerwcu 1991 roku. T. Lissowski)
M. K. - Chciałbym zapytać, nie kim Pan jest, ale czym zajmował się Pan w życiu?
J. Sz. - Zajmowałem się głównie szachami, literaturą, a raczej nauką o literaturze i historią literatury. Studiowałem rusycystykę, z której wylano mnie w 1951 roku. Po październikowej "odwilży" ukończyłem polonistykę.
- Zajmował się Pan także muzyką...
- Tak, ale nigdy zawodowo. Przetłumaczyłem natomiast parę librett operowych, między innymi do "Czarnej Maski" Pendereckiego.
- Kiedy zadebiutował Pan jako literat? Najwcześniejsze, opublikowane w "Zebranych utworach poetyckich" wiersze pochodzą z pierwszej połowy lat pięćdziesiątych...
- To nie był żaden debiut. Tak naprawdę zadebiutowałem właśnie "Cichymi i gęgaczami" w 1968 roku. To był utwór, który został opublikowany najpierw w paryskiej "Kulturze", a potem w wydanym przez Instytut Literacki w Paryżu tomie "Satyra podziemna". Wcześniej nie publikowałem swych utworów. Dopiero teraz wydałem wszystkie moje wierszydła, oczywiście poza tymi, które zaginęły.
- Na publikację "Cichych i gęgaczy" bardzo ostro zareagował Gomułka...
     - Satyra stała się głośna jeszcze przed publikacją. Jerzy Giedrojć wydał "Cichych", gdy ja siedziałem już w kryminale. Wcześniej utwór krążył po Warszawie w odpisach i w końcu trafił do rąk SB. Zrobili rewizję i znaleźli tekst. Gomułka strasznie grzmiał na mnie w swym przemówieniu marcowym w 1968 roku. Nazwał mnie "człowiekiem o moralności alfonsa, ziejącym sadystycznym jadem na partię i rząd". Poświęcono mi sporo uwagi na jakimś posiedzeniu sejmu z okazji marca, na którym całe passusy wygłaszał Szydlak. Wreszcie wytoczono mi proces, który stał się głośny także za granicą. Sprawozdania publikował między innymi "New York Times". Był to pierwszy w PRL proces o napisanie utworu literackiego. Paragraf Małego Kodeksu Karnego, pod który mnie podciągnęli, mówił o rozpowszechnianiu fałszywych informacji, mogących przynieść szkodę ustrojowi PRL. W całym kodeksie za wszystko groziła kara od trzech lat do kary śmierci. Mój artykuł był zagrożony karą od trzech do piętnastu lat.
     Zresztą nie tylko mnie wtedy sądzono. Parę miesięcy siedział Melchior Wańkowicz - za to, że wysłał list do Wolnej Europy. Był to okres walki Gomułki z rewizjonistami wewnątrz partii i w ogóle szalenie intensywnej kampanii przeciw całej inteligencji, która nie chciała budować wraz z nim socjalizmu. Kolejne utwory nie wywoływały już takich reakcji. Gierek odszedł od polityki zamykania literatów do więzień.
- Znany jest Pan przede wszystkim jako satyryk, ale wśród Pańskich przekładów nie ma właściwie satyry, lecz wielka literatura: Szekspir, Goethe, Heine, Rilke itd.
- Przekłady to zupełnie co innego. Przełożyłem szereg rzeczy, aktualnie pracuję wraz z Antonim Liberą nad nowym przekładem "Antygony".
- Mówił Pan, że w młodości uważał się Pan za uzdolnionego dyletanta, który jest w stanie przebić się w różnych dziedzinach, nawet bez formalnego wykształcenia. Tymczasem Pańskie osiągnięcia szachowe (mistrzostwo Warszawy w 1951, 1954, 1955 roku, szóste miejsce w mistrzostwach Polski w 1956) dowodzą, że musiała za nimi stać rzetelna praca.
     - No tak, ale czy aż tak rzetelna, jak to ma miejsce dziś? Oczywiście poznałem podstawowy kanon klasycznych podręczników: Nimzowitscha, Capablankę, Laskera, ale niech Pan pamięta, że szachy szalenie się rozwinęły przez ostatnie 40-50 lat. W porównaniu z tym, co dziś zna każdy szachista, moja ówczesna wiedza zakrawa na kpinę. Tamte, tuż powojenne czasy, to amatorszczyzna. Całe życie szachowe, nie tylko w Warszawie, było organizowane przez trzy osoby: Tadeusza Czarneckiego, Mariana Wróbla i Stanisława Gawlikowskiego. Wszyscy oni byli od 1949 roku członkami "Polonii". To oni chodzili po instytucjach i zdobywali pieniądze na nagrody w turniejach. Trwało to do powstania Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, kiedy to na wzór radziecki uznano szachy za sport. Powodem była zdaje się wypowiedź Lenina, że szachy są gimnastyką umysłu. Na szczęście były one traktowane po macoszemu i władze wtrącały się w nie tylko w niewielkim stopniu.
- Atmosfera wokół szachów była jednak dość gęsta. Dowodzą tego niektóre wypowiedzi publikowane wtedy w "Szachach".
- No cóż, wszelka działalność intelektualna uchodził wtedy za działalność ideologiczną, a front ideologiczny też musiał wnieść wkład w walkę z wrogiem klasowym. Rosjanie stworzyli nawet teorię o istnieniu burżuazyjnej i socjalistycznej szkoły szachowej. Oczywiście wszystko, co burżuazyjne było złe, a co socjalistyczne, czyli radzieckie - dobre. Mimo to ingerencja w życie szachowe była niewielka. Oczywiście, walka klasowa przejawiała się w pisaniu donosów i utrącaniu tą drogą rywali. Dotknęło to między innymi silnego szachistę krakowskiego Edwarda Arłamowskiego, który po 1956 r., gdy Gomułka pozwolił zaglądać do tajnych akt personalnych, sporządzane przez działy kadr każdej instytucji, dowiedział się, że jest pijakiem, klerykałem i wrogiem Związku Radzieckiego. Sekowano także innych, między innymi Kazimierza Makarczyka, Ogólnie jednak rzecz biorąc, walka klasowa na froncie szachowym nie była szczególnie szkodliwa.
- Karierę szachową zaczynał Pan w warszawskiej YMCE...
- Tak, YMCA była wspaniałą instytucją. Jej warszawska siedziba znajdowała się na Konopnickiej. Był tam basen, kawiarnia, kółka zainteresowań. Szalenie drażniło to "czerwonego", bo była to nie tylko organizacja amerykańska, a więc imperialistyczna, ale także chrześcijańska. W końcu zamknęli YMCĘ, a w gmachu na Konopnickiej powstał jakiś dom kultury, do którego nie przychodził pies z kulawą nogą.
Drugi lokal szachowy mieścił się na Mokotowskiej, w Klubie Inteligencji Pracującej. Czołowi szachiści woleli nawet przychodzić na Mokotowską, bo w YMCE panował zakaz picia alkoholu, a szachiści lubili sobie po partii "grzmotnąć". W KIP-ie takich zakazów nie było. Była tam nawet knajpa otwarta aż do 11 w nocy. W 1949 roku KIP wystawił zespół w rozgrywkach drużynowych. W jego skład wchodziło wielu późniejszych członków sekcji szachowej "Polonii", która powstała w drugiej połowie 1949 roku. (...)
Szachy były uważane jeszcze przed wojną za grę typowo inteligencką. W środowisku tym można było spotkać wiele interesujących postaci. W szachy grał Karol Irzykowski, Witold Gombrowicz i wielu innych.
     Barwnymi postaciami byli sami szachiści. Byli to, jak się wtedy mówiło, wykolejeńcy. Ludzie pochodzący często z ambitnych mieszczańskich rodzin, którzy zwykle w czasie studiów rzucali wszystko i ku zgrozie mieszczańskich tatusiów i mamuś poświęcali się szachom. To, że były to często postacie nietuzinkowe, widać w literaturze. Kto czytał uważnie Mein System Nimzowitscha, ten wie, że był to człowiek o dużych możliwościach intelektualnych, obdarzony zmysłem teoriotwórczym. Gdyby nie został zawodowym szachistą, to pewnie osiągnąłby sukcesy w jakiejś innej dziedzinie.
(Podkreślenie moje. Fragment ten doskonale pasuje do osoby samego Szpotańskiego. Potomek bogatej rodziny warszawskiej, syn wziętego adwokata, wybrał samotnicze życie, poświęcając się szachom i literaturze i pozostając całkowicie obojętny na odznaczenia, tytuły i wartości materialne - przyp. T. L.)
- Jakie osiągnięcie ceni Pan najbardziej w karierze szachowej?
- Najsilniejszy turniej, który wygrałem, to dobrze obsadzony półfinał mistrzostw Polski 1956 roku. Sam byłem zaskoczony tym rezultatem. Potem w finale zająłem szóste miejsce. W 1959 roku, gdy rozwiązano sekcję szachową "Polonii" - w tym samym roku zdobyliśmy tytuł drużynowego mistrza Polski - przeszliśmy in gremio do warszawskiego "Legionu". Ja grałem już wtedy bardzo rzadko. Pociągały mnie inne sprawy. Wznowiłem studia polonistyczne. Ostatni raz zagrałem w mistrzostwach Warszawy w 1970 roku i zająłem drugie miejsce, ale był to już tylko występ dla rozrywki.
(Tu pamięć - po 20 latach! - zawiodła odrobinę Mistrza Janusza; turniej odbył się w końcu 1971 roku, a on sam zajął w nim trzecią lokatę z dorobkiem 8,5/13; dwa pierwsze miejsca zajęli A. Adamski i K. Marcinkowski (po 9 pkt), a na dalszych znaleźli się Ziembiński, Petryk, Marszałek, Autowicz, Pytlakowski i Solecki. Grał ponadto w mistrzostwach Warszawy w 1972 r. - przyp. T. L.)
- Którą z własnych partii uważa Pan za najlepszą?
- Najbardziej znana była partia z Bednarskim, rozegrana gdzieś w początku lat sześćdziesiątych na jakimś turnieju drużynowym. Niestety, nie mam już od dawna jej zapisu. Pamiętam, że udało mi się przy szachownicy zrehabilitować jeden z wariantów w systemie smoczym obrony sycylijskiej. Bednarski grał zgodnie z rekomendacjami i gdy już wszyscy położyli na mnie krzyżyk, udało mi się złapać kontrgrę i w efekcie wygrałem. Partię opublikował dr Max Euwe, potem skomentowano ją w "Szachmatach". Pamiętam, że w komentarzu do partii Geller - Korcznoj, były mistrz świata Michaił Tal pisał, że gdyby Korcznoj grał zgodnie z moją rekomendacją, to zapewne nie przegrałby tej partii.
- W wywiadzie otwierającym książkę "Zebrane utwory poetyckie" powiedział Pan, że należy Pana uznać przede wszystkim za szachistę,, ponieważ przez większą część życia miał Pan przy sobie legitymację szachową, która wielokrotnie pomagała Panu w opresjach.
- Powiedziałem tak trochę na odczepnego, ale legitymacja rzeczywiście pomogła mi zaraz po wyjściu z więzienia. Nie miałem wtedy stałego zatrudnienia, co było pretekstem dla milicji do ciągania mnie po komisarriatach po każdym legitymowaniu. Musiałem się tak długo tłumaczyć, że nie jestem włóczęgą czy kimś takim. Wtedy właśnie znalazłem w papierach starą legitymację PZSzach, oczywiście bez żadnych aktualnych składek. Podczas legitymowania wyciągałem ją i odtąd nikt już mnie nie ciągał.
- Dwadzieścia lat temu rzucił Pan szachy, teraz zaś ogłosił Pan rozbrat z poezją, co dalej?
- Tak, napisałem nawet krótkie wierszydło w tej sprawie. Przerzucam się na krytykę literacką i prozę. Zamierzam opublikować moją autobiografię, której fragment był już drukowany w "Pulsie".
- Dziękuję za rozmowę. Z niecierpliwością czekamy na kolejną Pańską książkę.

PARTIE WYBRANE JANUSZA SZPOTAŃSKIEGO



J.Szpotański - M.Szpakowski
[C90] Mistrzostwa Warszawy 1949
1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0-0 Ge7 6.We1 b5 7.Gb3 d6 8.c3 Sa5 9.Gc2 c5 10.d4 Hc7 11.Sbd2 Sc6 12.d5 Sb8 13.a4 Hb7 14.He2 Gd7 15.Sf1 0-0 16.h3 Wc8 17.g4 Ge8 18.Sg3 Gf8 19.Kh1 bxa4 20.Wg1 Sfd7 21.Sf5 Sb6 22.Gd3 c4 23.Gc2 S8d7 24.Ge3 Sc5 25.Wg2 Sd3 26.g5 Sxb2 27.Sh2 g6

Szpotanski-Szpakowski

28.Sg4 Sd3 29.Sf6+ Kh8 30.Wb1 Sc5 31.Hg4 Scd7 32.Wxb6 Sxf6 33.gxf6 Hd7 34.Hh4 a3 35.Gh6 a2 36.Wg1 a1H 37.Wxa1 gxf5 38.Gxf8 f4 39.Hh6 1-0
J.Szpotański- R.Dworzyński
[E75] D. M. Warszawy 1955
1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.Ge2 0-0 6.Gg5 c5 7.d5 e6 8.Sf3 Ha5?! (Lepsze 8...exd5 9.exd5 a6 10.a4 Gg4) 9.0-0 e:d5 10.e:d5 te8 11.ld3 sa6?! (Lepsze 11...a6 itd. jak w poprzedniej uwadze.) 12.Hd2! Sg4 (Jeśli 12...Sc7?, to 13.Gxf6 Gxf6 14.Se4.) 13.Wae1 Gd7 14.h3! Se5? 15.Sxe5 Gxe5

Szpotanski-Dworzynski

(Tym razem decydujący i prowadzący do szybkiej katastrofy błąd. Jedyne było 15...dxe5 16.Gh6 f5 17.Gxg7 Kxg7 18.f4! i nie można grać 18...e4 ze względu na 19.S:e4!) 16.Wxe5 (Ofiara oparta na motywie słabości czarnych pól.) 16...Wxe5 (Po 16...d:e5? następuje 17.Gf6 Hb6 18.Se4 z szybkim matem.) 17.f4 (Oczywiście nie 17.Gf6? Wh5! 18.Ge2 Wf5!) 17...Wee8 (Lub 17...Wxg5 18.f:g5 z groźbą 19.Hf4 po czym se4!) 18.Gf6 Sc7 19.f5 We5 (Jeśli 19...Wf8, to chociażby 20.Hh6 Se8 21.Se4! z groźbami 22.Wf4 i Hxh7+.) 20.Hh6 Se8 21.fxg6 hxg6?? (Grube przeoczenie. Ale 21...Sxf6 22.g:h7+ lub 21...f:g6 22.Gxe5 przedłuża agonię zaledwie o parę ruchów.) 22.Hh8 mat (skrócony komentarz J. Szpotańskiego, "Szachy" 1956, s. 18).

J.Szpotański- Goldberg
[D48] Szklarska Poręba 1956
półfinał mistrzostw Polski
1.d4 d5 2.c4 c6 3.Sc3 Sf6 4.Sf3 e6 5.e3 Sbd7 6.Gd3 dxc4 7.Gxc4 b5 8.Gd3 a6 9.e4 c5 10.d5 exd5? (10...Sb6! 11.d6 c4! 12.Gc2 e5! 13.Ge3 (13.Sxe5 Hxd6) 13...Gxd6 14.Sxe5 Hc7!) 11.e5! Sg4 12.Gg5! f6? (12...Ge7 13.Gxe7 Hxe7 14.Sxd5 Hd8 15.0-0 0-0 16.We1 We8 17.Sf4 Sf8=; 12...Ha5?! 13.0-0 d4 (13...h6 14.e6! hxg5 15.exd7+ Gxd7 16.We1+; 13...Gb7 14.Gf5 Sgxe5 15.Sxe5 Sxe5 16.We1 f6 17.Hh5+ą) 14.Sd5! Gb7 15.He1! b4 (15...Hxe1?? 16.Sc7#) 16.e6 +-.) 13.exf6 Sgxf6 14.Sxd5 Ge7 15.Gxf6! Sxf6 16.Sxf6+ Gxf6 17.0-0 0-0 (17...c4 18.He2+! He7 19.Hc2!) 18.Hc2 h6 (18...g6!? 19.Wad1 Hc7 (19...Hb6? 20.Gxg6! hxg6 21.Hxg6+ Kh8 22.Wd5) 20.Ge4 Wa7 21.Wd5 c4 22.Wfd1ą) 19.Wad1 Hb6 20.Wfe1! Gg4? (Jedynie 20...c4! utrudniające przegrupowanie białych figur mogło powstrzymać rozwijający się teraz w błyskawicznym tempie atak białych.) 21.Hb3+ Kh8 22.Gb1! (Partia czarnych jest stracona, grozi Hd3 lub Hc2. Na 22...Gd4 nastąpiłoby 23.Sxd4! Gxd1 24.Hd3! ze zwycięskim atakiem.) 22...Gd8 23.Se5 (Z groźbą mata Sf7+ itd.) 23...c4 24.Hc2 Gf5

Szpotanski-Goldberg

25.Sf7+! Wxf7 26.We8+ Kh7 27.Hxf5+ Wxf5 28.Gxf5+ g6 29.Wd7+ 1-0 (skrócony komentarz J. Szpotańskiego, "Szachy" 1956, s. 309).
J.Szpotański - A. Karnkowski
A.51 Częstochowa 1956
finał mistrzostw Polski
1.d4 Sf6 2.c4 e5 3.dxe5 Se4 4.Sd2 (4.Sf3 Gb4+ 5.Gd2 Sxd2 6.Sbxd2 Sc6 7.a3 Gxd2+ 8.Hxd2 He7 9.Hc3 z przewagą białych, Smysłow - Steiner, Groningen 1946.) 4...Sc5 5.Sgf3 Sc6 6.g3 He7 (6...d6!? 7.exd6 Gxd6 8.Gg2 Gf5) 7.Gg2 Sxe5 (7...g6 8.Sb1!! Sxe5 9.0-0 Sxf3+ 10.exf3! Gg7 11.We1 Se6 12.Sc3 0-0 13.Sd5ą Alechin-Tartakower, Londyn 1932.) 8.0-0 d6 9.b4 Scd7 10.Gb2 g6 11.Sxe5 dxe5 12.c5! Gg7 13.Sc4 0-0 14.Hc2 Wb8? (14...c6 15.Wad1 We8 (15...Wd8? 16.Wd6!) 16.Wd2! Sf8 17.Wfd1 f6 18.Sd6ą; 14...We8!? z ideą Sf8 i f6.) 15.Wad1 We8 16.Gc3! Sf8 17.Hb2 f6 18.Sa5! g5 19.Wd2 Sg6 20.Wfd1 h5 21.Hc2! f5 (21...Kh7?! 22.Ge4.) 22.c6 b6 23.Wd7!! Hf6 (23...Gxd7 24.cxd7 bxa5! (24...Wed8? 25.Sc6 Hf6 26.Sxb8 Wxb8 27.Gb2) 25.dxe8H+ Wxe8 (25...Hxe8? 26.Hxf5 axb4 27.Gd5+ Kh7 28.Gf7 Hc6 29.Hxg5 bxc3 30.Hxh5+ Gh6 31.Gxg6+ Hxg6 32.Wd7++-) 26.Hxf5 i dalej A/ 26...axb4 27.Gd5+! Kh7 28.Gf7 Hf6 29.Hxf6 Gxf6 30.Gxe8 bxc3 31.Wd7+! Kh6 (31...Se7 32.e4!) 32.Gxg6 Kxg6 33.e4!; albo B/ 26...Hf6! 27.Hxf6 Gxf6 28.b5 a4 29.Ga5!) 24.Gd5+ Kh7 25.Wf7 Hd8

Szpotanski-Karnkowski

(25...Hd6 26.Sc4!) 26.Sb7! Gxb7 27.cxb7 Wf8 28.Hxf5 Wxf7 29.Hxf7 Wxb7? 30.Hxg6+ 1-0 (skrócone uwagi J. Szpatańskie-go, "Szachy" 1957, s. 53).
J.Szpotański- S.Brzózka
[E95] D.M.P. Wisła 1963
1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.Sf3 0-0 6.Ge2 e5 7.0-0 Sbd7 8.We1 We8 9.Gf1 c6 10.Wb1 Hc7 11.d5 cxd5 12.cxd5 a6 13.a4 Wf8 14.Sd2 Se8 15.Sc4 f5 16.Ge3 Wb8 17.Ga7 Wa8 18.Ge3 Wb8 19.a5 f4 20.Gd2 b5 21.axb6 Sxb6 22.Sa5 Wa8 23.Wc1 Hf7 24.Sa4 Sxa4 25.Hxa4 g5 26.Gb4 g4 27.Ha3 Hh5 28.Sc6 Gd7 29.Gxd6! (To narzucające się posunięcie wymagało, jak się okaże, dokładnego obliczenia) 29... Wf6! (Grozi 30...Sxd6 i 30...Wh6) 30.Gxe5! g3!

Szpotanski-Brzozka

(Pomysłowo zagrane; jeżeli 31.hxg?, to Wh6 z matem, jeżeli 31.h3?, to Gxh3! i wygrywa.) 31.fxg3 Wh6 (Grozi Hxh2+ i Gxe5. Teraz nastąpi jednak pointe'a obrony białych.) 32.g:f4! (Broni Ge5, król zaś ucieka przez f2. Dalszy ciąg nie wymaga komentarzy.) 32.gxf4 Hxh2+ 33.Kf2 Wh3 34.Wc3 Wxc3 35.Hxc3 Sf6 36.Gxf6 Hxf4+ 37.Hf3 Hxf6 38.Hxf6 Gxf6 39.e5 Gxc6 40.dxc6 Ge7 41.Gc4+ 1-0 (skrócony komentarz J. Szpotańskiego, "Szachy" 1963, s. 136).

J.Bednarski - J.Szpotański
[B78] D.M.P. Kraków 1965
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cxd4 4.Sxd4 Sf6 5.Sc3 g6 6.Ge3 Gg7 7.f3 0-0 8.Hd2 Sc6 9.Gc4 Gd7 10.Gb3 Wc8 11.0-0-0 Se5 12.h4 Sc4 13.Gxc4 Wxc4 14.h5 Sxh5 15.g4 Sf6 16.Gh6

Bednarski-Szpotanski

16...Sxe4 17.Sxe4 (Czytelnikom pozostawiam odkrycie momentu, w którym Korcznoj "nie zastosował się do rekomendacji Szpotańskiego". W 4. partii meczu pretendentów (Moskwa 1971) Geller zagrał: 17.de3, po czym nastąpiło 17...W:c3 18.b:c3 Sf6 19.G:g7 K:g7 20.Wh2 (Szpotański analizował na łamach "Szachów" 20.dh6+ stwierdzając, że po 20...Kh8 21.g5 Sh5 22.W:h5 g:h5 23.Wh1 Wg8 24.W:h5 Wg7 ma wystarczającą obronę) 20...Ha5 21.Sb3 H:a2 22.H:e7 Ha3+ 23.Kb1 We8 24.H:d6 H:d6 25.W:d6 i Geller wygrał końcowkę z jakością przewagi.)
17...Wxd4 18.Hh2 Ge5 19.Hh4 (19.f4 Wxd1+ 20.Wxd1 Gxb2+ (Gufeld w swoim podręczniku polecał 20...Gh8 i oceniał, że po 21.Wh1 Hb6 22.Gg7 h5 23.Gxh8 Kxh8 24.gxh5 de3+ 25.Kb1 g5 26.Sxg5 f6 atak białych wyczerpał się) 21.Kxb2 Hb6+ 22.Ka1 Wc8.) 19...Wxe4 (Szpotański pewnie słusznie nazywa to "rozstrzygającym poświęceniem". Warto jednak wiedzieć, że wg Gufelda rownież 19...Wxd1+ 20.Kxd1 f5 jest bardzo dobre.) 20.f:e4 (Lub 20.Gxf8 Hb6! 21.fxe4 Hxb2+ 22.Kd2 Hc3+ 23.Ke2 Gb5+ z wygraną czarnych; Szpotański.) 20.fxe4 Hb6 21.c3 Wc8 22.Gd2 Ge6 (Paruje groźbę 23.Hxh7+ Kf8 24.Gh6+!) 23.Hxe7 (Szpotański pisze: "Przyspiesza koniec, ale partia białych jest już nie do uratowania". Nie podaje jednak sposobu wygrania po przykładowym 23.Hxh7+ Kf8 24.a3.) 23...Gxa2 24.Hd7 (24.Hh4 wygląda na bardziej uporczywe.) 24...Ge6 25.Ha4 Gb3 26.Hd7 Wd8 27.He7 Ha5 0-1

(patrz: "Szachy" 1966, s. 73).

Tagi: Janusz Szpotański, Michał Kopczyński

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu