ID #1603

FILOZOF I MATEMATYK

Bolesław Towarnicki urodził się w 1911 roku we Lwowie. Tutaj w połowie lat trzydziestych ukończył studia matematyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Studiował również prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W końcu lat dwudziestych po raz pierwszy wystąpił w finale szachowych mistrzostw Lwowa. Zapis jego osiągnięć w turniejach indywidualnych i drużynowych znajdzie czytelnik w tomie IV „Słownika biograficznego szachistów polskich” (s. 135-138) Tadeusza Wolszy. Prócz gry praktycznej zajmował się również Towarnicki układaniem zadań, a jedno z nich spodobało się nawet mistrzowi Marianowi Wróblowi, który uwiecznił ją w swej monografii „100 lat polskiej kompozycji szachowej”.

 

B. Towarnicki
„Die Schwalbe” 1930

Mat w 2 posunięciach

Rozwiązanie: 1.Ge3!

„Towarnicki w pozycji tempowej powiązał zgrabnie kilka wariantów.
Wstęp oddaje królowi pole e4”. (Wróbel, s. 79).

 

Po zakończeniu wojny Towarnicki z rodziną przyjechał do Polski, osiadając w Gliwicach. Tutaj zaczął pracować na Politechnice Śląskiej jako adiunkt w Katedrze Matematyki Wydziału Mechanicznego, a od 1951 roku jako zastępca profesora w katedrze ekonomii politycznej, prowadząc do 1957 roku wykłady z filozofii marksistowskiej. W roku 1957 (lub 1958) wrócił do Katedry Matematyki jako zastępca profesora. Wtedy „z.prof.” byli traktowani jako samodzielni pracownicy naukowi i bywali kierownikami katedr i zakładów na Politechnice. Około roku 1961 zniesiono tytuł „z.prof.” a pracownicy nie posiadający doktoratu zostali przeniesieni na stanowiska starszych wykładowców. To była poważna degradacja, która dotknęła wielu zasłużonych pracowników starszego pokolenia. Na stanowisko docenta, czyli samodzielnego pracownika naukowego, była wymagana habilitacja. Dopiero po marcu 1968 nastąpiły zmiany i mianowano docentów bez habilitacji (mawiano wtedy złośliwie, że są to „docenci rehabilitowani”).

W 1949 roku Bolesław Towarnicki z drużyną AZS Gliwice zdobył tytuł drużynowego mistrza Polski w Szczecinie. Zespół wystąpił w składzie: 1.Bolesław Towarnicki, 2.Jerzy Sowiński, 3.Józef Stokłosa, 4.Tadeusz Wróbel, 5.Aleksander Potyka, 6.Witold Sobotkowski. Nie wystąpił w turnieju Adam Dzięciołowski, ponieważ regulamin turnieju nie dopuszczał udziału w nim mistrzów.

 

B. Towarnicki AZS Gliwice – Cz. Burdelak Spójnia Inowrocław
Szczecin 1949 DMP

1. d4 d5 2. c4 e6 3. Sc3 Sf6 4. Gg5 Ge7 5. e3 c6 6. Sf3 Sbd7 7. Wc1 O-O 8. Gd3 h6 9. Gh4 dxc4 10. Gxc4 Sd5 11. Gxe7 Hxe7 12. O-O Sxc3 13. Wxc3 e5 14. Sxe5 Sxe5 15. dxe5 Hxe5 16. f4 He7

17. f5! b5 18. f6 gxf6 19. Gb3 c5 20. Hf3 (Silniejsze było 20. Hh5!)
20... b4? (Prawdopodobnie lepsze było 20... c4, ale czarne są w niełatwym położeniu.)
21. Wc4 We8 22. Hxa8 Gb7 23. Wg4+ Kh8 24. Hxa7 (Wygrywało też 24. Hxb7.)
24... Hxe3+ 25. Kh1 He2 26. Wg1 Hxg4 27. Hxb7 We5 28. Gd1 He6 29. b3 Kg7 30. Hf3 f5 31. Gc2 Kf6 32. Wf1 We1 33. Gxf5? He2?? (Do remisu prowadziło 33... Wxf1+ 34. Hxf1 Hxf5)
34. Hxe2 Wxe2 35. Gd3+ i białe wkrótce wygrały (1–0).

Źródło: T. Wróbel, „Sekcja Szachowa AZS Gliwice”, Warszawa 2009, s.31-32.

 

B. Towarnicki – B. Śliwa [D47]
mecz Śląsk-Kraków 1950

1.d4 d5 2.Sf3 e6 3.c4 Sf6 4.Sc3 c6 5.e3 Sbd7 6.Gd3 dxc4 7.Gxc4 b5 8.Ge2 a6 9.e4 Ge7 10.e5 Sd5 11.Sxd5 cxd5 12.Gd2 0–0 13.0–0 Sb8 14.Wc1 Gd7 15.Gd3 Sc6 16.Gb1 f5 17.exf6 Gxf6

18.Wxc6!? Gxc6 19.Hc2 Hd6 20.Hxh7+ Kf7 21.Se5+ Gxe5 22.dxe5 Hxe5 23.Hg6+ Ke7? O wiele trudniejsze zadanie stało przed białymi w przypadku 23...Kg8. Znana bezkompromisowość Śliwy szybko zaowocowała tu jego nieoczekiwaną porażką.
24.We1 Hd6 25.Gg5+ Kd7 26.Hxg7+ 1–0.

Najcenniejsze zwycięstwo w karierze Towarnickiego.

 

W 1955 roku we Wrocławiu, B.Towarnicki z zespołem AZS ponownie zdobył tytuł drużynowego mistrza Polski. Zespół wystąpił w składzie: Adam Dzięciołowski, Jerzy Sowiński, Janusz Domański, Bolesław Towarnicki, Witold Sobotkowski, Henryk Śliwiński, Zbigniew Radzikowski i Józef Rozewicz, który wówczas pełnił funkcje kapitana drużyny.

Nie były to przypadkowe sukcesy drużyny AZS Gliwice. Zespół ten w 1950/51 roku zdobył vice-mistrzostwo Polski za Kolejarzem Kraków, w 1952 roku w Zakopanem – również II miejsce za Kolejarzem Warszawa, w 1953 roku w Katowicach –III miejsce za Ogniwem Warszawa i Kolejarzem Kraków, w 1954 roku w Warszawie – V miejsce. We wszystkich tych mistrzostwach B.Towarnicki grał na II szachownicy (w 1953 roku na III szachownicy).

Niedawno p.Joseph Rozewicz (czyli Józef Rozewicz) z Londynu przysłał mi swoje wspomnienia o Bolesławie Towarnickim. Kilka słów o autorze. Urodził się w 1930 roku w Wieliczce. W pierwszym dniu II wojny światowej wyjechał do Lwowa, skąd w czerwcu 1940 został wywieziony wraz z rodziną do Maryjskiej Autonomicznej Republiki w północnej Rosji. W 1944 powrócił do Polski. Po odbyciu studiów na Politechnice Śląskiej w Gliwicach i otrzymaniu dyplomu magistra inżyniera mechanika został pracownikiem naukowym, uzyskując stopnie doktora, a następnie doktora habilitowanego nauk technicznych.

Zmuszony do emigracji przez antysemicką kampanię Władysława Gomułki, w 1968 roku wyjechał do Izraela, a następnie osiedlił się w Wielkiej Brytanii, gdzie był pracownikiem naukowym uniwersytetu w Oksfordzie oraz głównym specjalistą w przedsiębiorstwach projektowania i budowy zakładów energetycznych i petrochemicznych. Opublikował ponad 45 artykułów w czasopismach naukowych i technicznych. Jest również autorem swych niełatwych wspomnień „Wszystko zależy od przypadku”.

Pan Joseph Rozewicz pisze:

Profesor Bolesław Towarnicki ukończył przed wojną studia na dwóch wydziałach Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, był magistrem matematyki i magistrem praw. Prawdopodobnie już w czasie studiów należał do młodzieżowej organizacji socjalistycznej. W czasie wojny przez pewien okres czasu przebywał w Jugosławii wśród partyzantów Tito. Po wojnie zamieszkał w Gliwicach i był adiunktem w katedrze matematyki na wydziale mechanicznym. Gdy byłem na pierwszym roku studiów, prowadził dla nas wykłady z rachunku wektorowego i geometrii analitycznej. W czasie wykładów lub nieraz w czasie przerwy miałem okazję dyskutować z nim krótko kwestie związane z tematem wykładów i w ten sposób zwrócił na mnie uwagę.

W tym samym okresie, będąc kilka dni w Krakowie, poszedłem na półfinały szachowych mistrzostw Polski, odbywające się w Pałacu pod Baranami. Byłem zdziwiony, gdy zobaczyłem profesora Towarnickiego grającego przy jednym ze stolików. Gdy mnie zauważył, podszedł przywitać się ze mną. Nie wiedziałem wtedy, że jest on zapalonym szachistą i w 1945 roku zdobył mistrzostwo Lwowa. W Gliwicach grał w drużynie AZS na pierwszej szachownicy i przyczynił się do zdobycia przez AZS Gliwice mistrzostwa Polski w roku 1949.

Później miałem sposobność spotkania się ponownie z profesorem Towarnickim, gdy wykładał nam na trzecim roku studiów przedmiot „Podstawy marksizmu”, a następnie na 1. roku studiów magisterskich „Materializm dialektyczny i historyczny”. Przeniósł się on bowiem z katedry matematyki do katedry nauk społecznych. Aczkolwiek tematyką wykładów miał być marksizm, faktycznie były to wykłady na temat kierunków filozoficznych, a dialektyka marksistowska zajmowała chyba mniej niż 30 % czasu. Natomiast mieliśmy okazję zapoznać się z poglądami zachodnio-europejskich filozofów: Leibniza, Kanta, Hegla i innych. Teoria względności Einsteina była wówczas uważana przez sowieckich uczonych za imperialistyczno-kapitalistyczny wymysł, tym niemniej profesor Towarnicki przedstawiał na wykładach jej zasadnicze idee, wymieniając przy tym prace fizyków tej klasy co Max Planck, Walther Nernst, Ernest Rutherford, Jules Henri Poincare, a także astronoma Arthura Eddingtona, który dokonując pomiaru załamanie się światła podczas zaćmienia słońca, zweryfikował obliczenia oparte na teorii względności. Nawiązując do odkryć w dziedzinie fizyki teoretycznej wspominał prace genialnego lwowskiego fizyka Mariana Smoluchowskiego dotyczące ruchów Browna. Jako pochodzący ze Lwowa matematyk, nie mógł oczywiście nie wspomnieć o osiągnięciach lwowskiej szkoły matematycznej okresu międzywojennego, którą tworzyli Banach, Kaczmarz, Ruziewicz, Steinhaus, Schauder i inni wybitni lwowscy matematycy. Miał on z nimi osobisty kontakt w czasie studiów. Opowiedział też historię słynnej kawiarni „Szkockiej”, gdzie matematycy przedstawiali i rozwiązywali teoretyczne zadania na kawiarnianych stolikach, a następnie wpisywali je do brulionu złożonego w kawiarni, nazywanego później „księgą szkocką”. W ten sposób wykłady marksizmu i materializmu dialektycznego, które można by uważać za stratę czasu, dzięki wyjątkowej inteligencji i erudycji wykładającego, okazały się niezwykle interesujące.

W czasie przerwy w wykładach niekiedy podchodziłem do profesora Towarnickiego i rozmawiałem z nim, niekiedy na tematy wspomniane w wykładach, ale częściej o szachach. Wtedy przerwa przeciągała się z 15 do 25 minut lub nawet dłużej. Doszło do tego, że koledzy niezbyt interesujący się wykładami „podpuszczali” mnie, bym szedł rozmawiać z profesorem. Sam traciłem na tym możliwość wypalenia papierosa, ale rozmowy te były zawsze interesujące.

Jeżdżąc na rozgrywki szachowe, jako prezes sekcji szachowej AZS Gliwice, a także zawodnik, miałem okazję, mimo stosunkowo dużej różnicy wieku, zaprzyjaźnić się bliżej z profesorem Towarnickim. Na zawodach wyjazdowych przydzielano drużynie w hotelach pokoje dwu-osobowe, najczęściej braliśmy pokój razem. Gdy przyjechaliśmy w kwietniu 1954 roku do Warszawy na finały mistrzostw Polski, zakwaterowano nas w hotelu „Warszawa”. Dostaliśmy pokój na 11. piętrze, z bardzo ładnym widokiem, ale odbudowa hotelu nie była jeszcze skończona i winda dochodziła tylko do 4 piętra; trzeba było wdrapywać się siedem pięter po schodach. Ponieważ finały trwały 2 tygodnie, następnego dnia załatwiłem przeniesienie na 4. piętro. W rok później podczas finałów mistrzostw Polski we Wrocławiu dostaliśmy w hotelu „Polonia” frontowy pokój na pierwszym piętrze. Przed szóstą rano zbudził nas ruch samochodów i tramwajów przejeżdżających pod naszym oknem. Trzeba było znowu załatwiać przeniesienie na tyły budynku do pokoju, który był dużo cichszy. Finały we Wrocławiu zakończyły się zresztą naszym dużym sukcesem, drużyna AZS Gliwice zdobyła mistrzostwo Polski.

W czasie politycznej „odwilży” po październiku 1956, w poszukiwaniu kulturalnych i inteligentnych działaczy, władze partyjne „wybrały” profesora Towarnickiego na sekretarza organizacji partyjnej na Politechnice. Było to poważne stanowisko i inny na jego miejscu wyciągnąłby z tego jakieś korzyści osobiste: willę, samochód… Nie zmieniło to jednak jego trybu życia. Dalej mieszkał na 3. piętrze w budynku mieszkaniowym politechniki i dojeżdżał jak zwykle rowerem na zajęcia. Zresztą funkcję tę pełnił tylko przez kilkanaście miesięcy. Na stanowisko sekretarza PZPR był zbyt porządnym człowiekiem.

W tym samym czasie zlikwidowano wykłady marksizmu, wrócił więc do katedry matematyki jako zastępca profesora i prowadził wykłady na wydziale mechanicznym. Nie miał w katedrze swego gabinetu, w przerwach pomiędzy wykładami przebywał razem z nami w pokojach asystentów. Prowadziliśmy, w gronie kilku asystentów, rozmowy związane z wykładami i ćwiczeniami, a także na temat ciekawszych problemów matematycznych, ale często też ogólne rozmowy towarzyskie, w których często nie skąpił pełnych humoru uwag. Przyniósł do katedry komplet szachów i czasem graliśmy lub analizowali kilka partii.

W latach sześćdziesiątych otworzył w Instytucie Filozofii PAN przewód doktorski. Opowiadał, że tematem rozprawy, nad którą pracuje, jest działalność naukowa i poglądy filozoficzne Leona Chwistka. Temat rozprawy był niewątpliwie ciekawy. Chwistek został w roku 1930 profesorem na nowo utworzonej katedrze filozofii Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Podzielał on poglądy filozoficzne Bertranda Russella i we Lwowie opowiadano, że był on jedynym człowiekiem na świecie (oprócz autora), który przeczytał wszystkie trzy tomy „Principia Mathematica”. W pracach swych proponował nowy system logiki matematycznej, mający wyeliminować sprzeczności logiki Russella, ujawniające się w postaci paradoksów matematycznych. Chwistek był marksistą, ale nie zgadzał się z teoriami Hegla, którego filozofia była podstawą dialektyki marksistowskiej, co faktycznie było paradoksem samym w sobie. Był on także utalentowanym malarzem, przewodził grupie malarzy-abstrakcjonistów.

Niestety profesorowi Towarnickiemu nie było danym ukończyć rozprawę doktorską. Ostatni raz widziałem go w katedrze w czasie sesji egzaminacyjnej w czerwcu 1967 roku. Mówił, że idzie na badania i operację do Kliniki Akademii Medycznej w Zabrzu w związku z podejrzeniem nowotworu żołądka. Opowiadał, że niedawno jego córka urodziła syna i na końcu dodał smutno: - Wie pan, chciało by się jeszcze trochę pożyć...

Niestety choroba była już zaawansowana. Zmarł kilka tygodni później w wieku 56 lat.

Henryk Konaszczuk
konash@interia.pl

Od Redakcji: p. Henryk Konaszczuk (Zabrze) jest z zawodu chemikiem. Opublikował cały szereg prac na temat historii szachów na Śląsku.

Tagi: Towarnicki Bolesław

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu