ID #1516

ROZWAŻANIA O RANKINGU WSTĘP

Włodzimierz Holsztyński

     W niniejszym artykule omówię koncepcyjnie ranking szachowy (zresztą ranking stosuje się do wielu dziedzin). Skupię się na tym temacie z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, iż ranking jest dla sportowego świata szachowego niezwykle ważny. Chodzi o coś więcej niż ocenianie siły gry szachistów - ranking może być podstawą zdrowej organizacji świata szachowego!
     Drugim powodem, dla którego piszę o rankingu jest to, że mam coś na ten temat do powiedzenia w technicznym wymiarze. Wierzę, że moje podejście do rankingu góruje nad innymi. Muszę jednak dodać, że ekstra wysoka jakość techniczna systemu rankingowego nie jest bardzo istotna, gdyż wiele systemów jest adekwatnych. Bowiem o adekwatność łatwo. Każdy sensowny system będzie działał dostatecznie dobrze, modulo drobne frustracje.
W tym Wstępie skupię się nad ważnością systemu rankingowego, a raczej na korzyści z organizowania sportowego świata szachowego wokół rankingu.
     Wiadomo, że cały świat ludzki jest złożony i w sumie dramatycznie nieszczęśliwy (głód, choroby, wojny, prześladowania, terroryzm, panosząca się biurokratyczna bezduszność rządów i wielkich firm, beznadziejna edukacja, brak tolerancji...). Dodam, że dzieje się tak mimo poziomu technologii, który mógłby ludzkości zapewnić dobrobyt i szczęście. Z drugiej strony świat szachów jest niepomiernie prostszy. Zdawałoby się, że prosta aktywność wokół szachów powinna wytworzyć piękną atmosferę i harmonijne warunki sportowe. A jednak tak nie jest. Światowe szachy na zawodowym poziomie od dziesiątek lat były lub są kontrolowane kolejno najpierw przez sowieckich aparatczyków, potem przez oszusta i kryminalistę z Filipin, a następnie przez łotra, tyranizującego zarówno swój niewielki naród, którego jest prezydentem, jak i międzynarodową elitę szachową. Zawodowi szachiści wybrali swój mało materialnie intratny zawód po części ze względu na wolność osobistą, którą szachy im zapewniają w sporej mierze. A jednak duszą się oni w kieszeni rzezimieszka, biorą udział w imprezach, które prześladują ich kolegów, nie potrafią się oprzeć niechcianym i bezsensownym w szachach kontrolom dopingowym itp. itd. Pozwalają się upokarzać, za mało cenią swoją godność osobistą i wolność.
     Twierdzę, że szachowa Nirwana wymaga zdumiewająco niewiele. Na pewno nie potrzebują szachiści żadnej zasmarkanej organizacji totalnej-totalitarnej typu FIDE. Podstawą zdrowego światowego systemu jest system rankingowy. Niech współzawodniczy kilka firm (dowolna liczba). Najlepsza lub dwie będą cieszyły się poważaniem organizatorów turniejów. Nie ma najmniejszej potrzeby jednej autokratycznej organizacji, kontrolującej i ranking, i organizatorów, i samych szachistów. Potrzebny jest zwykły, ZDECENTRALIZOWANY świat szachowy, na który składają się szachiści zawodowi, wielbiciele szachów, sędziowie szachowi, organizatorzy szachowi, wydawnictwa szachowe. Powinni działać swobodnie i, w sensie administracji, niezależnie jedni od drugich.
     Decentralizacja i współzawodnictwo firm rankingowych zapewni wysoką jakość i etykę rankingu. Uniknie się politycznego manipulowania rankingiem, jak w przypadku prześladowania przez FiDE najstarszej z sióstr Polgar; jak w przypadku skreślenia z listy rankingowej FIDE Kasparowa i Shorta, gdy oderwali od FIDE mecz o mistrzostwo świata. Ranking powinien zależeć wyłącznie od wyników rozegranych partii i od niczego więcej. W przeciwnym razie mija się z celem. Nie powinien być ranking modyfikowany (czyli fałszowany) z powodów politycznych.

STRONA MATERIALNA RANKINGU (i konieczność więcej niż jednej listy)

     Każda firma rankingowa może mieć swoją własną politykę pobierania opłat. Przedstawiam swoją wersję takiej polityki, zgodną, na ile potrafię, z moją Sztuką Uzgadniania (The Art of Agreeing), by uczynić niniejszą prezentację praktyczną, a nie tylko teoretyczną.
     Zauważmy, że szachista, żeby mieć ranking, nie będzie musiał (choć będzie mógł) należeć do żadnego klubu szachowego ani do żadnej ogólnej organizacji szachowej. Nie będzie szantażu: albo należysz, albo nie masz rankingu. Koszt rankingu partii amatorskiej, czyli nie wpływającej istotnie na szachową karierę zawodową, może i powinien być trywialny. Koszt rankingu partii zawodowej musi być wyższy, bo wymaga dodatkowego trudu. Ponadto zawodowych partii będzie mniej, co zwiększa ich koszt. Już przechodzę do konkretnego opisu:
* Firma rankingowa powinna pobierać jednorazową opłatę za każde wciągnięcie szachisty na daną listę rankingową. Szachista może występować na kilku listach nawet tej samej firmy szachowej. Będzie tak w przypadku ambitnych szachistów zaawansowanych. Ewentualnie może firma weryfikować szachistów co kilka lat, powiedzmy co pięć, i wtedy także pobierać drobną opłatę. Koszt wciągnięcia na listę amatorską może dziś wynosić powiedzmy $5.
* Firma powinna też pobierać roczną opłatę za aktywną (niezamrożoną przez system) obecność na liście. W przypadku amatorskim $1 zupełnie wystarczy.
* Za każdy amatorski ranking pojedynczej partii firma może sobie policzyć 10 centów (po 5 centów od każdego z dwóch graczy). Szachiści mieliby swoje konta u firmy. Wykupywaliby abonamenty na 100 i więcej partii. Szłoby wszystko całkiem sprawnie. Za zawodowe rankingi partii firma liczyłaby więcej. Ta sama partia może być uwzględniona w szeregu listach, i wtedy firma pobierze opłatę za każdy z rankingów.
     Sam gram za darmo w "kurniku" (jest taki serwer...), gdzie mam swój ranking. Kiedyś grałem na ICC, gdzie płaciłem tylko za członkostwo, po czym mogłem grać "za darmo" ile dusza zapragnęła. Dlaczego ludzie płaciliby za ranking? Może dla satysfakcji rankingu bardziej globalnego, niż te serwerowe.
     Wiodące firmy (ze dwie lub trzy) z łatwością otrzymałyby do amatorskiego rankingu partie od powiedzmy 100K graczy, po 20 partii rocznie od gracza, oraz od 10K graczy po 100 partii rocznie, co dałoby firmie przychód roczny $100K + $50K = $150K. Dla 3-osobowej firmy taki dochód byłby adekwatny.
     Różnica pomiędzy rankingiem partii amatorskiej i zawodowej polega na weryfikacji w przypadku zawodowym, czyli na unikaniu lipy. W przypadku amatorskim wystarczy, że dwa konta zgłoszą partię, żeby firma potrąciła im po 5 centów, i odpowiednio zmodyfikowała ranking tych dwóch kont. Oszustwa byłyby rzadkie, bo jednak ranking kosztuje drobne pieniądze, a zysk materialny z pozycji na liście amatorskiej jest praktycznie żaden. Także efekt oszustw w przypadku amatorskim nie byłby zbyt ważny dla pozostałych uczestników listy rankingowej. Natomiast partie zawodowe byłyby poświadczane przez serwery szachowe (to na najniższym poziomie), przez uznanych organizatorów szachowych, przez uznanych sędziów, itp. Stąd wyższy koszt.
     Kwestia rzetelności rankingu i kosztów związanych z dbaniem o rzetelność nie jest jedynym, ani nawet najważniejszym powodem dla istnienia (nawet w ramach jednej i tej samej ambitnej firmy rankingowej) więcej niż jednej listy rankingowej. Szachowo istotniejszy powód przedyskutuję w następnym rozdziale tego artykułu.

(koniec cz. 1)
Część 2

Włodzimierz Holsztyński

Tagi: Włodzimierz Holsztyński

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu