ID #1500

ZA KULISAMI

     Kilka dekad temu głośno było o grupie wychowanków lwowskiego trenera Karta. Największe sukcesy były udziałem Aleksandra Bielawskiego, który zawędrował nawet do pierwszej ósemki szachistów świata i grał mecz z Kasparowem, ale również pozostali reprezentanci szkoły lwowskiej: Romaniszyn, Michalczyszyn i Dorfman mieli na koncie wiele indywidualnych i zespołowych triumfów. Dziś ich drogi rozeszły się; jeszcze Bielawski marzy o powrocie do elity światowej, Romaniszyn wciąż gra w turniejach, ale raczej w roli "szacownego weterana", Dorfman zamieszkał we Francji i tam więcej trenuje niż gra.
     Adrian Michalczyszyn od wielu lat na olimpiadach szachowych reprezentuje Słowenię, ale najbardziej jest znany jako ceniony trener i wychowawca nowych pokoleń szachistów. Jego drogi nie ominęły Polski i również w naszym kraju można znaleźć uczniów Adriana.
     Ostatnio arcymistrz Michalczyszyn zapragnął utrwalić obrazy ze swojej długiej i obfitującej w barwne epizody kariery szachowej. W efekcie powstała książka "Za kulisami szachowego imperium. Świadectwa naocznego świadka. Wspomnienia szachisty", która nakładem wydawnictwa Astrel ukazała się w Moskwie w 2008 roku. Przedmowę do książki napisał 12. mistrz świata Anatolij Karpow, w którego ekipie pomocników podczas kilku ważnych meczów znajdował się autor - najlepsze świadectwo jego wysokich kwalifikacji.

Michalczyszyn 'Za kulisami szachmatnoj imperii'

     Michalczyszyn nie planował prezentowania własnej kariery, być może słusznie przewidując, że czytelnicy będą woleli rozgrywać na szachownicy partie Capablanki lub Kasparowa. Książka jest zbiorem krótkich esejów, w którym zarysowane są sylwetki szachistów wybitnych oraz mniej znanych, ciekawe końcówki i kombinacje, tematy okołoszachowe typu "Szachiści i bankierzy" itp. Słowem, idealna lektura do poduszki, książka możliwa do czytania w dużej części bez szachownicy, gdzie autor nie stara się przytłoczyć czytelnika długością i dokładnością analiz (produkowanych nota bene przez konkurentów z użyciem techniki komputerowej). Michalczyszyn lubi osoby, o których pisze, więc nie stara się ukazać czytelnikowi wszystkich ich wad, koncentrując się na zaletach i prezentując ich udane zagrania. Wiele przytoczonych partii i fragmentów należy również do dorobku samego autora, bowiem z wieloma prezentowanymi bohaterami miał on okazję, lub nawet wiele okazji, spotkać się przy szachownicy. Oto mała próbka stylu Michalczyszyna:

     "Umarł Bagirow, można tak powiedzieć, na posterunku bojowym. Po operacji, zamiast siedzieć na daczy, wybrał się na turniej do Finlandii i tam w niedoczasie dopadł go udar serca (niestety - nie był to udar taktyczny). Miał specyficzne poczucie czarnego humoru, z nieodłącznym papierosem marki "Elit". Poruszał się niespiesznym krokiem, kaukasko-arystokratycznym. Takich w świecie szachów więcej nie znam."
I tu następuje zapis partii Michalczyszyn - Bagirow, którą autorowi udało się wygrać po ciężkiej walce. Czytelnicy, zgłoście się do dystrybutorów literatury szachowej i zażądajcie dostarczenia sobie książki arcymistrza Adriana Michalczyszyna, nie pożałujecie tego!

Tomasz Lissowski

PS. Obowiązki krytyka zmuszają mnie do wskazania, że szczęśliwym pogromcą Georga Marco w partii z Monte Carlo 1902 (str. 306) był Ignacy Popiel, a nie Popil, natomiast przeciwnikiem Marshalla z jego "nieśmiertelnej partii" z Wrocławia 1912 (str. 331), gdzie czarne wykonały ruch ...Hg3 (pod trzy bicia!!), nie był Łowcki, lecz Lewicki. Do kolekcji "nazw szachowych" arcymistrza pragnę dodać dwa polskie przykłady: w Warszawie istnieje ulica Szachowa, natomiast na Podkarpaciu znajduje się miejscowość Barcza - o ile mi wiadomo, nie związana z węgierskim arcymistrzem o tym samym nazwisku.

Tagi: Adrian Michalczyszyn

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu