ID #1626

DZIECKO I ARCYMISTRZ

Podczas turnieju w Monte-Carlo w 1903 r. niemiecki maestro doktor Siegbert Tarrasch (1862 - 1934) mieszkał w pokoju wynajętym u pewnej wdowy z małym dzieckiem. Gdy w oczekiwaniu na kolejną partię dokuczała mu samotność, schodził do saloniku gospodyni. Pewnego dnia analizował tam odłożoną pozycję. Mijały kwadranse i nieuchronnie zbliżała się godzina rozpoczęcia dogrywek, a w głowie arcymistrza nie powstał żaden plan kontynuowania kampanii. Nic dziwnego, bowiem jego pozycja była nadzwyczaj trudna:
 

Przeciwnik Tarrascha zapisał przy odkładaniu partii tzw, tajne posunięcie i było oczywiste, że gra rozpocznie się od promocji hetmana: 1...a2-a1H. Jak białe powinny odeprzeć groźby wiszące nad ich królem? Ich dwa związane wolne piony, tylko "optycznie" niebezpieczne, zostały powstrzymane w marszu. Nic nie daje 2.K:h2 z powodu 2...Kf3 ani 2.Se6+ Ke5.
Tarrasch już zamierzał schować figury do pudełka, gdy wtem chłopczyk, który od dłuższego czasu przejawiał objawy zdenerwowania, wyciągnął rączkę w stronę skrzydła hetmańskiego szachownicy, popatrzył inteligentnymi oczyma na szachistę i donośnie, rozkazującym tonem wykrzyknął: "Aa-aa".
Podbiegła zaniepokojona matka i pochwyciła chłopca na ręce, najwyraźniej go nie rozumiejąc. Tymczasem arcymistrz w lot domyślił się, co dziecko chciało mu powiedzieć. Z jego oczu jakby spadła łuska: tak, jedyny ratunek tkwi w pozornie nielogicznym posunięciu piona na linii "a"! Uszczęśliwiony tym odkryciem Tarrasch pospieszył na salę gry. Sędziowie uruchomili zegar i przeciwnik arcymistrza z dumą postawił na szachownicy hetmana, oczekując natychmiastowej kapitulacji sławnego doktora z Norymbergi. Tymczasem ten odczekał chwilę i spokojnie zagrał 2. a7-a8H!!
Kibice początkowo myśleli, że jest to gest rozpaczy, lecz gdy Tarrasch wstał od stolika i z założonymi rękami zaczął przechadzać się po sali, zrozumieli, że sprawa jest bardziej złożona. Nastąpiło forsowne: 2...H:a8 3. b7 Ha7! (po 3...H:d8 4.b8H+ H:b8 5.Gg3+ K:g3 jest pat) 3. Gf2! Hb8 (jeśli 3...Ha1+ 4.K:h2 Hb2, to 5.b8H+ H:b8 6.Gg3 i białe wygrywają) 4. Gg3+ K:g3 5. Sc6 H:b7 i białe jednak znalazły się w pacie.
Oszołomiony przeciwnik i widzowie w kuluarach długo gratulowali Doktorowi znalezienia w analizie genialnej idei przypominającej studium. Tarrasch przyjmował te hołdy jako coś oczywistego: nie darmo nosił przydomek "Preceptor Germaniae" - Nauczyciel Niemiec. Gdy pewien początkujący dziennikarz próbował dociekać sposobów wyszukiwania posunięć równie głębokich jak 2.a8H, Doktor surowo zmierzył go wzrokiem i powiedział: "Młody człowieku, chyba niewiele moich prac pan czytał. Niech pan zapamięta na całe życie: Springer am Rande bringt immer Schande - koń na bandzie zawsze przynosi wstyd! W tym cała rzecz - koń na d8 zawstydził mojego niedoświadczonego przeciwnika".

P.S. Nie trzeba wyjaśniać, że powyższa historia jest zmyślona. Pozycja na diagramie przedstawia studium N. Grigoriewa z 1928 r.

Tagi: 1928, Grigoriew, Tarrasch Siegbert

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu