ID #1057

CHIŃSKI SYNDROM

    Czy można pisać źle o ukochanej dyscyplinie? Osobiście zawsze raziły mnie wynurzenia tych dziennikarzy, którzy w sporcie widzą samo tylko zło: "lewe kasy", "drukowanie wyników", doping farmakologiczny, burdy na stadionach, moralną degrengoladę działaczy i zawodników. Nie sposób zaprzeczyć, że zjawiska te istnieją, ale to nie z ich powodu kochamy sport. Przesadne koncentrowanie uwagi na negatywach rodzi podejrzenie, że dziennikarz albo goni za sensacją albo serdecznie nie cierpi opisywanej dyscypliny oraz wszystkich ludzi z nią związanych, prowadząc z nimi prywatną wojnę na słowa. W pewnych przypadkach jednak, gdy zło czynione jest ostentacyjnie, zaś arbitrzy powołani do przestrzegania zasad milczą, wypada powiedzieć "non possumus". Również wtedy, gdy to nie polski sportowiec został pokrzywdzony.
     Podczas ostatnich Mistrzostw Świata Juniorów w Oropesa (Grecja) w grupie chłopców do 12 lat o złoty medal walczyli Holender Daniel Stellwagen i Chińczyk Wang Yue. Przed ostatnią rundą obaj mieli jednakową ilość punktów i w razie zachowania status quo mistrzem świata, z powodu lepszego wartościowania punktów, zostawał Holender.
     Po 3 godzinach gry Stellwagen podpisał remis w swojej partii. Tymczasem w partii jego rywala, którego los skojarzył z innym zawodnikiem chińskim, powstała poniższa pozycja:

 

Huang Tong - Wang Yue
Oropesa 1999

Huang Tong - Wang Yue

     Stojące minimalnie gorzej białe mogły tu zagrać 39.Kf2 W:b2 40.c:d4 lub 39.c:d4 W:b2 40.d5! Sd4 41.W:b2 W:b2 42.Ge1 i walka dopiero zaczyna się. Jaki ruch wykonał Huang Tong? Poddał się bez namysłu, co jego koledze Wang Yue przyniosło tytuł Mistrza Świata Juniorów.
     Publicysta szachowy Tim Krabbe na swojej stronie internetowej "Chess Curiosities" pisał z gorzką ironią: "Holenderski protest został oddalony z braku dowodów. Braku dowodów czego? Czyż poddanie partii w 39. ruchu nie jest dowodem, że partia została poddana?"
     Znawcy Orientu mogą starać się nas przekonać, że w tradycji niektórych ludów zakorzeniony jest dogmat o wyższości osiągnięć zespołowych nad indywidualnymi. Zgodnie z tą teorią zawodnicy chińscy nie walczyli o medal osobno dla siebie, lecz dla swojego narodu. Cel swój osiągnęli - Chiny mają kolejnego Mistrza Świata. Póki co, obowiązują w szachach stare przepisy. Postępując zgodnie z nimi, arbitrzy Mistrzostw Świata Juniorów powinni byli orzec w partii zawodników chińskich obustronny walkower. Brak reakcji, chowanie głowy w piasek zaowocuje z pewnością dalszym szerzeniem się chińskiego syndromu. Nie łudźmy się, polskie turnieje szachowe nie są dziś od niego wolne.

Tagi: 1999, Oropesa

Podobne wpisy:

Nie możesz komentować tego wpisu